Na Atlantyku walczył z 10-metrowymi falami i własnymi słabościami. Aleksander Doba w domu

Aleksander Doba oświadczył: na razie mam dosyć
Doba: na razie mam dosyć
Źródło: TVN24 Szczecin

To moja ostatnia taka przygoda – zapowiedział Aleksander Doba, który po raz trzeci przepłynął kajakiem Atlantyk. Musiał walczyć między innymi z 10-metrowymi falami. Podróżnik we wtorek po około czterech miesiącach wrócił do domu, gdzie czekał na niego... schabowy.

- Każda wyprawa zaczyna się pierwszym krokiem po wyjściu z domu i kończy po przekroczeniu jego progu – powiedział we wtorek po południu Aleksander Doba, który siedząc w swoim kajaku, kilka minut wcześniej wjechał do rodzinnych Polic.

"Na razie mam dosyć"

Przywitał go tłum mieszkańców podszczecińskiej miejscowości, burmistrz miasta Władysław Diakun i rodzina. – Jestem bardzo szczęśliwa, że mąż już jest – cieszyła się żona pana Aleksandra, Gabriela. Zdradziła, że na męża czeka w domu schabowy.

Podróżnik przyznał, że przyda mu się przytyć, bo podczas wyprawy bardzo schudł. Nic dziwnego – siłą własnych mięśni pokonał 8109 kilometrów. Musiał walczyć z morskimi prądami, a także z kilkoma sztormami, z czego jeden był wyjątkowo potężny. – To było 8, 10 w skali Beauforta. Jeszcze nigdy tak mała jednostka nie przeżyła takiego sztormu – twierdzi Doba.

Witającemu go tłumowi obwieścił jeszcze jedną wiadomość, że to jego ostatnia tak ekstremalna wyprawa. – Mówi się: do trzech razy sztuka. To trzecia wyprawa, zamknąłem tą pętlę. Mam na razie dosyć – powiedział Doba.

Aleksander Doba 16 maja wyruszył z Nowego Jorku, a do portu we francuskim Le Conquet dotarł 3 września. To była jego trzecia wyprawa kajakiem przez Atlantyk. Najtrudniejsza, bo trasą północną, która słynie z kapryśnej pogody i silnych prądów morskich.

Podróżnik przejechał przez Berlin machając polską flagą

Podróżnik przejechał przez Berlin machając polską flagą

Drugie podejście

Doba to emerytowany inżynier mechanik, absolwent Politechniki Poznańskiej. Jego pierwsza wyprawa kajakowa z Afryki do Ameryki Południowej trwała 99 dni (2010-2011). Druga, z Europy do Ameryki Północnej - 167 (2013-2014).

Ruszając w trzecią podróż, liczył, że na Stary Kontynent dotrze przed 71. urodzinami, które obchodzi 9 września. Początkowo miał olbrzymie problemy spowodowane niekorzystną pogodą, ale po trzech tygodniach udało mu się wpłynąć na Golfsztrom - jeden z najsilniejszych prądów morskich na kuli ziemskiej. Tworzy coś w rodzaju rzeki płynącej przez Atlantyk z prędkością nawet czterech, pięciu węzłów (ok. 6,5 kilometra na godzinę).

Próbę trzeciej przeprawy przez Atlantyk Doba podjął po raz pierwszy w ubiegłym roku. Wyruszył wówczas z amerykańskiego Jersey City.

27 kwietnia relacjonowaliśmy wyjazd Aleksandra Doby na wyprawę:

Autor: eŁKa//ec / Źródło: TVN24 Szczecin

Czytaj także: