W najstarszej części kościoła, pod kilkucentymetrową warstwą tynku, badacze odkryli malowidło sprzed kilkuset lat. Już wiedzą, że na ścianach w innych częściach kościoła, mogą kryć się podobne dzieła. Symetryczne kompozycje girland i wici roślinnych, a w centralnej części malowidła litera "S". Podejrzewają, co może oznaczać.
Niezwykłego odkrycia dokonali konserwatorzy w kościele Bożego Ciała w Gdańsku. Sama świątynia kryje wiele tajemnic. Pierwsze wzmianki o budynku pojawiają się już w 1385 roku. Kościół był przez wieki niszczony i odbudowywany.
- Dziś wchodzimy do kościoła przez tzw. skrzydło północne, dobudowane przez Bartłomieja Ranischa, miejskiego mistrza budowlanego w II połowie XVII wieku i to pełni obecnie funkcję korpusu kościoła, który zwykle jest zakończony prezbiterium. Tutaj prezbiterium się załamuje w lewą stronę, jest skierowane pod kątem 90 stopni na wschód. To jest rezultat ciekawej historii tego obiektu i jego przekształceń, które można traktować jak historyczny dokument - mówi Tomasz Korzeniowski z firmy Aurea Porta Konserwacja Zabytków, która prowadzi tam badania.
Dodaje, że kościół ma swoją najstarszą część dawnego, gotyckiego prezbiterium i to jest właśnie miejsce, w którym prowadzili prace konserwatorskie. - Konkretnie chodzi tutaj o południową część, południową ścianę prezbiterium - precyzuje.
Zaczynając badania i główne zabiegi widzieli, że coś tam jest. Nie spodziewali się jednak tak dużego odkrycia.
- Dzięki wcześniejszej pracy drugiego zespołu badawczego, który dwa lata temu realizował odkrywki i takie wstępne rozpoznanie konserwatorskie, sfinansowane przez Konserwatora Wojewódzkiego, wiedzieliśmy, że na ścianach mogą znajdować się kompozycje malarskie ukryte pod tynkiem, warstwami farby. W tym roku przekonaliśmy się, że te małoformatowe odkrywki były zapowiedzią wspaniałego odkrycia - mówi Tomasz Korzeniowski.
Film z pracy konserwatorów udostępnił portalowi tvn24.pl.
Malowidło sprzed ponad 400 lat
Kiedy badacze skuli kilkucentymetrowy tynk, zobaczyli bogate, wzorzyste malowidło.
- Chodzi konkretnie o dekoracje ornamentalną figuratywną, która znajdowała się pod późniejszymi warstwami farby. Ta dekoracja dla Gdańska jest szczególnie ważna, bo reprezentuje późny renesans, a ogólnie w skali Polski tych malowideł renesansowych jest stosunkowo niewiele ze względu na burzliwe dzieje Polski. Natomiast dla Gdańska to wyjątkowa rzadkość - opowiada konserwator.
Dodaje, że odkrycie "reprezentuje wysoki poziom artystyczny pod względem kompozycyjnym".
-Te elementy tworzą wykwintną malarską dekorację, podobną wręcz do kompozycji, które odnajdujemy na arrasach wawelskich, czy w innych wzornikach ówcześnie rozpowszechnionych w Europie. Szczególnie, jeżeli chodzi o takie dosyć delikatnie opracowane, symetryczne kompozycje girland i wici roślinnych. W centralnej części tego malowidła odnaleźliśmy motyw litery "S", co dla końca XVI wieku lat 90., tutaj w Gdańsku, może wiązać się z postacią króla Zygmunta III Wazy, którego portret umieszczono kilkanaście lat później na portalu głównym Dworu Artusa w Gdańsku - tłumaczy Korzeniowski.
"S" to pierwsza litera imienia Zygmunta III Wazy po łacinie - Sigismundus.
- Rozpoznanie znaczenia tego monogramu może być przedmiotem analiz, a być może również odmiennych koncepcji, ale to jest rola i przywilej historyków sztuki i archiwistów, którzy mogą czerpać z naszego odkrycia w zakresie daleko idących interpretacji. Na tym polega wartość historyczna i naukowa takiego odkrycia. Odnosi się do tego art. 3 ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami: zabytki chronimy ze względu na wartość artystyczną, wartość historyczną i naukową - mówi.
Malowidło datuje się na druga połowę XVI wieku. Jak tłumaczy Korzeniowski, taką datę przyjmują po szerokiej analizie faktów historycznych oraz dziejów samego budynku kościoła.
Co dalej?
Korzeniowski dodaje, że odkrywki, które wykonał inny zespół przed rozpoczęciem ich głównych prac, wskazują, że podobne malowidła mogą znajdować się też na innych ścianach kościoła. Co teraz stanie się z niezwykłym odkryciem?
- To wymaga szczegółowej analizy, zarówno formy artystycznej poszczególnych elementów ornamentalnych i bardzo ostrożnych decyzji, co do uczytelnienia tej grupy ornamentów, ponieważ stajemy przed ważną decyzją, czy – zgodnie z ustawą o ochronie zabytków – podejmować prace restauratorskie - mówi Korzeniowski.
Jak dodaje, rekonstrukcja musi być poprzedzona wieloma badanami.
- Rekonstrukcja musi być przeprowadzona w sposób, który nie doprowadzi do uszczerbku dla wartości historycznej, artystycznej i naukowej. Zatem, prowadząc rekonstrukcję, a więc prace restauratorskie, nie możemy sobie pozwolić na błąd, polegający na wprowadzeniu fałszywych form, nieudowodnionych badaniami z zakresu historii sztuki, tudzież badaniami samego obiektu zabytkowego ustaleniami. Jeżeli my tak, jak w komedii Vinci, domalujemy sobie coś, czego tam nie było albo usuniemy cokolwiek, zafałszujemy tę formę. Dlatego należy zachować najdalej idącą ostrożność - tłumaczy.
Łatwiej jest zwizualizować taką dekorację artystyczną w sposób wirtualna. I Aurea Porta Konserwacja Zabytków ma to w planach.
Projekt jest współfinansowany przez Ministerstwo Kultury i gminę miasta Gdańska. O odkryciu malowidła jako pierwszy poinformował Dziennik Bałtycki.
Źródło: TVN24/ Dziennik Bałtycki
Źródło zdjęcia głównego: Aurea Porta Konserwacja Zabytków Tomasz Korzeniowski