Tysiące domów pozbawionych prądu i paraliż komunikacyjny - takie utrudnienia przyniosła w poniedziałek burza Floris na Wyspach Brytyjskich. Z uwagi na silne podmuchy wiatru konieczne było odwołanie części lotów i ograniczenie ruchu kolejowego. We wtorek służby usuwały skutki burzy.
Burza Floris przetoczyła się nad Wyspami Brytyjskimi w poniedziałek, przynosząc miejscami huraganowe wichury. Według danych brytyjskiej agencji meteorologicznej Met Office, w rejonie pasma górskiego Cairngorm w Szkocji zanotowano rekordowo silny podmuch wiatru o prędkości 215 kilometrów na godzinę. Poza terenami górskimi również silnie wiało - na lotnisku w szkockim mieście Wick najsilniejszy poryw rozwinął 132 km/h.
W wyniku uderzenia Floris ponad 50 tysięcy gospodarstw domowych w Szkocji i Irlandii zostało pozbawionych energii elektrycznej. W poniedziałek wieczorem szkockie służby poinformowały, że tylko w Highlands i północno-wschodniej Szkocji prądu nie miało ponad 22 tysiące gospodarstw domowych. W Irlandii bez zasilania zostało kolejnych 10 tysięcy odbiorców, choć większość z nich odzyskało już dostęp do energii. Mieszkańcom w najciężej dotkniętych miejscach oferowana była pomoc - między innymi darmowe posiłki i napoje w wyznaczonych punktach.
Część miasta zamknięta
Burza spowodowała także utrudnienia w transporcie. Z brytyjskich lotnisk odwołano 68 lotów, najwięcej z Aberdeen i Belfastu. Sieć kolejowa na zachodnim wybrzeżu została częściowo odcięta od zasilania, a linie ScotRail odwołały swoje kursy na północy i zachodzie Szkocji. Na pozostałych trasach wprowadzono ograniczenia prędkości do 80 km/h, a wiele torowisk zostało uszkodzonych przez powalone drzewa - tylko w poniedziałek zgłoszono 119 incydentów, które wystąpiły na torach. Przewoźnik apelował o monitorowanie komunikatów przed każdą podróżą.
CZYTAJ TAKŻE: Tysiące domów bez prądu. Nie kursują pociągi
Na większości głównych mostów Szkocji zamknięto ruch lub zezwolono na przejazd wyłącznie pojazdom osobowym. Liczne drogi zostały zatarasowane przez połamane drzewa, zawieszono też kursy promów.
Władze stolicy Szkocji, Edynburga, zamknęły dla zwiedzających zamek i ogród zoologiczny. Rada miasta Glasgow zawiesiła swoją działalność w godzinach popołudniowych. Odwołano również 110 pokazów w ramach Edinburgh Fringe Festival. Na wyspy północne (Szetlandzkie, Orkady, Hebrydy Zewnętrzne) nie dotarły przesyłki pocztowe.
Szósta taka burza tego sezonu
Bursztynowe ostrzeżenie pogodowe, drugie w trzystopniowej skali alarmowej brytyjskiego Met Office, obowiązywało niemal na całym terenie Szkocji do godziny 23 w poniedziałek. Oznacza ono wysokie ryzyko dla życia i zdrowia, szczególnie na wybrzeżach. Najbardziej narażone były obszary położone na zachodzie i północy Szkocji.
Letnie burze według Met Office są szczególnie niebezpieczne, ponieważ drzewa są w pełni ulistnione i łatwo łamią się pod naporem wiatru. Zakończenie sztormu nie oznacza natychmiastowego powrotu do normalności - służby i inżynierowie prognozują, że akcje ratunkowe oraz inspekcje infrastruktury potrwają przynajmniej do wtorku.
Floris to już szóste tego typu zjawisko w obecnym sezonie, które doczekało się własnej nazwy. Nazwy nadawane są przez Met Office wyłącznie zdarzeniom, które wiążą się z bursztynowym lub czerwonym ostrzeżeniem pogodowym. Wiatr wiejący podczas burzy szkockie służby określiły "najgroźniejszą letnią wichurą ostatnich lat". Wtorek - zgodnie z prognozami - ma być już spokojniejszy, a burza przemieści się nad Skandynawię.
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Reuters