Ruszył proces Patryka D., oskarżonego o zabójstwo swojej byłej dziewczyny Pauliny. Jak ustalili śledczy, mężczyzna miał najpierw zabić, a później rozczłonkować ciało kobiety i porzucić je na polu niedaleko Nowego Dworu Gdańskiego (Pomorskie). Grozi mu dożywocie.
Patryk D. stanął we wtorek (26 października) przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Mężczyzna oskarżony jest o zabójstwo w zamiarze bezpośrednim oraz rozczłonkowanie i ukrycie ciała 23-letniej Pauliny P. Patryk D. to były chłopak zamordowanej kobiety.
Proces Patryka D. z wyłączeniem jawności
Sąd wyłączył jawność procesu na wniosek obrońcy Marcina Kminkowskiego. Adwokat argumentował, że jawność rozprawy naruszy interes prywatny oskarżonego i jego rodziny, a jej przebieg może mieć drastyczny charakter. Wniosek obrońcy poparła prokuratura oraz Marcin Kochanowski, oskarżyciel posiłkowy reprezentujący matkę Pauliny. Jego zdaniem jawność rozprawy ujawniłaby liczne okoliczności związane z życiem prywatnym i intymnym zmarłej.
Matka ofiary przyniosła do sądu zdjęcie córki oprawione w ramkę. - Chciałabym go tylko zapytać, dlaczego to zrobił. Moja córka nie zasługiwała na to, co on zrobił z nią, nie ma żadnego wytłumaczenia. Będę czekała na sprawiedliwy wyrok sądu, bo rozmawiać z nim nie chcę. Mam nadzieję, że już nigdy nie wyjdzie zza krat i nikt nie będzie musiał przeżywać tego, co ja - powiedziała dziennikarzom.
Przyznała, że Paulina znała się z oskarżonym "oko w oko" około dwa lata. - A wcześniej tak w internecie, na portalu społecznościowym gdzieś się kontaktowali i pisali między sobą - mówiła. - Oskarżony bywał u nas w domu. Myśmy dużo ze sobą nie rozmawiali. Był skryty, trudno mi powiedzieć, jakim człowiekiem był - dodała matka Pauliny.
Rozczłonkowane ciało 23-latki policjanci znaleźli 30 kwietnia 2020 roku niedaleko wsi Piotrowo pod Nowym Dworem Gdańskim. Funkcjonariusze przez kilka dni szukali na polach poćwiartowanego ciała, bo zabójca ukrył je w kilku miejscach.
Przyznał się do zabójstwa
23-latka pochodziła z Balik pod Łomżą, ale przed śmiercią mieszkała z koleżanką na warszawskiej Białołęce. Na początku marca 2020 roku wyjechała ze stolicy i pojechała do byłego chłopaka do Nowego Dworu Gdańskiego. Wtedy ślad po niej się urwał.
W dniu zaginięcia dziewczyny jej matka otrzymała wiadomość SMS: "Mieszkanie mamy na teraz. Chcę trochę czasu dla siebie na własne życie. Żeby spróbować żyć sama. Byłabym wdzięczna za jakieś dwa miesiące bez kontaktu".
Ta wiadomość zaniepokoiła rodzinę, która zgłosiła policji zaginięcie. Funkcjonariusze od początku podejrzewali o zbrodnię byłego chłopaka dziewczyny – 20-letniego wówczas Patryka D. Mężczyzna był widziany z Pauliną w Nowym Dworze Gdańskim, ale początkowo twierdził, że po spotkaniu się rozstali.
W maju 2020 roku Patryk D. przyznał się do zabójstwa i złożył obszerne wyjaśnienia. Wskazał śledczym miejsca, gdzie zakopał szczątki dziewczyny. Wykonane badania DNA potwierdziły, że poćwiartowane ciało to zaginiona w marcu Paulina P.
Mężczyzna został również zbadany przez biegłych psychiatrów, którzy mieli ocenić jego poczytalność w momencie popełnienia zbrodni. - Do prokuratury wpłynęła opinia sądowo-psychiatryczna po przeprowadzonej obserwacji podejrzanego. Biegli orzekli, że w chwili zarzuconego mu czynu nie miał on zniesionej ani ograniczonej poczytalności - powiedziała nam pod koniec czerwca Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Patrykowi D. grozi dożywocie.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24