Roman Paszke odlicza godziny do startu z Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich. Chce pokonać trasę dookoła świata ze wschodu na zachód. To już druga próba bicia rekordu - rok temu przeszkodziła awaria jachtu.
Kpt. Roman Paszke wypłynął pod koniec listopada z sopockiej mariny do Francji. Po pracach serwisowych jego katamaran "Gemini 3" wziął kurs na Wyspy Kanaryjskie. Z portu w Las Palmas żeglarz wystartuje najprawdopodobniej w ciągu 48 godzin.
Czeka tylko na sprzyjające warunki pogodowe.
Wigilię Paszke spędził w porcie, gdzie - jak się okazało - nie zabrakło rodaków. "Idziemy na polską żaglówkę połamać się opłatkiem" - relacjonował kapitan za pośrednictwem Twittera.
Przerwany rejs
Roman Paszke pierwszy raz wyzwanie podjął w ubiegłym roku - 14 grudnia rozpoczął wokółziemski rejs z Wysp Kanaryjskich. Płynął pod wiatr. W ten sposób trasę pokonało dotychczas tylo sześciu samotnych żeglarzy.
Musiał jednak przerwać podróż z powodu awarii jachtu. W chwili awarii jego Gemini 3 znajdował się w odległości ok. 300 mil morskich od przylądka Horn.
Awaria to nie jedyna przygoda podczas nieudanej próby kapitana. Jego jacht został aresztowany, a Paszke musiał walczyć o jego odzyskanie przed sądem.
Chce pobić rekord o ponad 20 dni
Teraz kapitan podejmuje kolejną próbę. Chce pobić rekord francuskiego żeglarza Jeana Luca Van Den Heede, który na jachcie Adrien od listopada 2003 do marca 2004 roku przepłynął trasę dookoła świata w czasie 122 dni, 14 godz., 3 min i 49 sek.
- Myślę, że uda mi się zbliżyć do granicy 100 dni lub odrobinę poniżej - zapewniał Paszke przed wypłynięciem z Sopotu.
"Zachować zdrowy rozsądek"
Żeglarz podkreślał, że rejs jest jednym z trudniejszych wyzwań w jego życiu.
- Tylko głupiec by się nie bał przed takim rejsem. To, że tę trasę w ten sposób przepłynęło tylko sześciu żeglarzy, świadczy o skali trudności rejsu. Z wiatrem taką trasę pokonało przecież ok. 300 osób - tłumaczył Paszke.
Jacht po remoncie
Na jego katamaranie Gemini 3 podczas dotychczasowych przygotowań wymieniono elementy pokładowej elektroniki oraz takielunek stały i ruchomy. Sprawdzono układy sterowe.
- Elektronika została profesjonalnie skonfigurowana. Dokonaliśmy niezbędnych testów na morzu i wszystko działa bez najmniejszego zarzutu – powiedział Roman Paszke.
Aby zmniejszyć ryzyko awarii, przez którą Paszkę musiał rok temu zrezygnować, zamontowano mniejsze zbiorniki paliwa, po jednym w każdym pływaku. Każdy ma pojemność 140 litrów.
Jacht jest lżejszy o 400 kg niż podczas poprzedniej wyprawy.
Przebieg okołoziemskiej wyprawy Romana Paszke można śledzić na bieżąco na oficjalnej stronie projektu.
Tak Roman Paszke opowiadał o najnowszym wyzwaniu przed wypłynięciem z Sopotu:
Autor: maz/roody / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Grzegorz Armatowski