Kilkadziesiąt kraterów na plażach zostawili po sobie nielegalni poszukiwacze bursztynu. Rabusie rozkopują nadmorski teren za pomocą specjalnych pomp. Ekolodzy alarmują, że dziury są niebezpieczne dla ludzi, a policja i Straż Graniczna zapewniają, że robią co w ich mocy, aby zapobiec nielegalnemu procederowi.
Osoby poszukujące bursztynu, za pomocą specjalnych rur i pomp, wypłukują piasek w poszukiwaniu "złota Bałtyku", przez co powstają dziury. 80 takich kraterów, drążonych co 2-3 metry na obszarze o powierzchni około pół hektara, poszukiwacze zostawili po sobie pod koniec lutego. Zniszczony został odcinek wybrzeża przy Karwieńskich Błotach, które przylegają do rezerwatu przyrody "Widowo". Również na początku marca w rejonie wejścia na plażę nr 27 w Wierzchucinie, sfotografowano kolejnych 19 dziur, tym razem wykopanych bezpośrednio na plaży.
Niebezpieczeństwo dla człowieka
Ekolodzy, którzy natrafili na ślady poszukiwania bursztynu, przekazali sprawę instytucjom odpowiedzialnym za ochronę przyrody.
- Jak się okazało, część odwiertów powstała nielegalnie. Poszukiwacze bursztynów prowadzili prace w terenie, na którym - ze względu na brak stosownych pozwoleń - nie powinni poszukiwać. Wkrótce po interwencji w tej sprawie, osoby odpowiedzialne za rozkopanie, zaorały obszar poszukiwań - poinformował Paweł Średziński z WWF Polska.
Jednocześnie ekolodzy alarmują, że jeżeli dziury po poszukiwaniu bursztynu powstaną na obszarze zatorfionych łąk, stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. - Pod zaoraną warstwą może powstać luka, w którą można nieoczekiwanie zapaść się w czasie spaceru - tłumaczą.
Według nich to wysoka cena bursztynu sprawia, że coraz więcej osób podejmuje nielegalne próby pozyskiwania tego surowca. Wizja potencjalnych zysków sprawia, że poszukiwacze nie przejmują się stosunkowo niskimi karami.
Coraz większa skala procederu
- Osoba przyłapana na nielegalnym poszukiwaniu czy wydobywaniu bursztynu może zostać ukarana grzywną w wysokości do 5 tys. zł. W takim przypadku policja rekwiruje również sprzęt, którym posługują się bursztyniarze - mówi aspirant Łukasz Detlaff z puckiej policji.
Proceder ma coraz większą skalę. W ostatnim czasie policjanci i strażnicy graniczni zatrzymali w rejonie Pucka kilka osób, które nielegalnie wydobywały bursztyn.
- Pod koniec ubiegłego roku policjanci i strażnicy graniczni z Władysławowa na terenie rezerwatu w gminie Krokowa zatrzymali pięciu mężczyzn na nielegalnym poławianiu bursztynu. W styczniu, podczas patrolowania terenu rezerwatu przyrody w okolicach Dębek w gminie Krokowa, zatrzymano trzech poławiaczy bursztynu - wylicza aspirant Detlaff.
Zabezpieczyli motopompę, przewody i podbieraki
Śledczy zabezpieczyli sprzęt, który służył im do nielegalnego wydobycia bursztynu, m.in. motopompę, przewody, podbieraki oraz latarki ultrafioletowe, a także około kilograma kruszcu. Obie sprawy zostały skierowane do sądu. – Grozi im grzywna, ale sąd może też dodatkowo zadecydować o przepadku ich sprzętu – mówił rzeczni puckiej policji.
Wiele przypadków nielegalnego wydobywania bursztynu wykrywa Morska Straż Graniczna, która ma swój oddział na Mierzei Wiślanej. – Podczas patrolów na tym terenie strażnicy trafiają na osoby , zajmujące się poszukiwaniem bursztynu, a większa część mierzei to park krajobrazowy, na którym nie można tego robić – mówi por. Andrzej Juźwiak, rzecznik prasowy Straży Granicznej w Gdańsku.
Koncesję ma jedna firma
W województwie pomorskim jak na razie tylko jedna firma ma koncesję na wydobycie "złota Bałtyku".
– Wydano tez kilka koncesji na poszukiwanie tego kruszcu, bo żeby móc coś wydobywać trzeba najpierw to znaleźć. Oczywiście, według przepisów, jeśli ktoś bez wymaganej koncesji i zatwierdzonego projektu podejmie się takich działań jak wydobycie bursztynu, może mu grozić nawet trzech lata więzienia – powiedział Michał Kowalski, geolog wojewódzki w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.
Tu ekolodzy odkryli kratery po poszukiwaniu bursztynu:
Autor: ws/b/kwoj/zp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: WWF Polska/KPP Puck