Ali Szamkhani, doradca irańskiego przywódcy duchowo politycznego ajatollaha Alego Chameneia, oświadczył w niedzielę wieczorem, że bazy USA są "uprawnionym" celem ataków Iranu, po zbombardowaniu irańskich instalacji nuklearnych przez amerykańskie lotnictwo.
Szamkhani napisał też w serwisie X, że teraz inicjatywa "należy do tych, którzy zagrają sprytnie i będą unikać ciosów na ślepo". "Niespodzianki będą kontynuowane!" - dodał.
Doradca przywódcy Iranu: Ameryka musi spodziewać się konsekwencji
Inny doradca Chameneia, Ali Akbar Welajati, cytowany przez oficjalną irańską agencję Irna, oświadczył, że "nie ma już miejsca dla Ameryki lub jej baz w regionie i w świecie islamu".
"Ameryka zaatakowała serce świata muzułmańskiego i musi spodziewać się konsekwencji, których nie da się naprawić, ponieważ Republika Islamska nie toleruje zniewag ani agresji" - powiedział Welajati.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Również w niedzielę prezydent Iranu Masud Pezeszkian zapowiedział reakcję swego kraju na przeprowadzone w nocy z soboty na niedzielę ataki USA na irańskie obiekty nuklearne.
Przygotowania na odwet Iranu w Zatoce Perskiej
Jak poinformowała agencja Reutera, na ewentualny odwet Iranu przygotowują się państwa Zatoki Perskiej, posiadające na swoim terytorium bazy wojskowe USA.
Stan najwyższej gotowości wprowadzono w Arabii Saudyjskiej, kraju będącym największym eksporterem ropy naftowej na świecie - powiedziały Reutersowi dwa źródła bliskie sprawie. Władze ds. energii jądrowej Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich ogłosiły też, że nie wykryły oznak skażenia nuklearnego po atakach na cele w Iranie.
Rząd w Bahrajnie wezwał kierowców do unikania głównych dróg, większość pracowników administracji państwowej skierował do pracy w domach, a wcześniej otworzył ponad 30 schronów. Władze w Kuwejcie ogłosiły natomiast, że po amerykańskich atakach Rada Obrony kraju pozostaje w stałym kontakcie, a w okolicy ministerstw otworzono schrony.
Wojska USA stacjonują w Bahrajnie, Arabii Saudyjskiej, Kuwejcie, Katarze oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
"Chociaż wojna do tej pory ograniczała się do bezpośrednich działań wojennych między Izraelem a Iranem, bezpośrednie zaangażowanie Stanów Zjednoczonych stanowi krytyczny próg, który grozi wciągnięciem państw Zatoki Perskiej, zwłaszcza Bahrajnu, Kuwejtu i Kataru, które są gospodarzami dużych amerykańskich obiektów wojskowych, w konflikt" - zauważył Hasan al-Hasan, analityk w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych.
Amerykański atak
W nocy z soboty na niedzielę USA zaatakowały trzy irańskie zakłady wzbogacania uranu w Fordo, Natanz i Isfahanie. Stany Zjednoczone przyłączyły się tym samym do prowadzonej od 13 czerwca izraelskiej ofensywy przeciwko Iranowi, której deklarowanym celem jest zniszczenie programu atomowego tego państwa.
Amerykańskie bazy na Bliskim Wschodzie
Zgodnie z danymi ośrodka analitycznego Council of Foreign Relations amerykańskie siły zbrojne działają na ten moment w dziewiętnastu krajach regionu Bliskiego Wschodu, z czego w ośmiu ich obecność jest uznawana za stałą. Na czerwiec 2025 roku Pentagon szacuje, że w tym obszarze świata przebywa co najmniej 40 tysięcy żołnierzy z USA, licząc zarówno personel stacjonujący w licznych bazach lądowych, jak i na okrętach wojennych.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
W trakcie wojny Iranu z Izraelem ich głównym zadaniem jest pomoc państwu żydowskiemu w ochronie przeciwrakietowej. Na Bliskim Wschodzie rozlokowane są systemy THAAD (Terminal High Altitude Area Defense), przeznaczone do przechwytywania pocisków balistycznych w fazie "schodzenia".
Dokładna liczba amerykańskich żołnierzy na Bliskim Wschodzie podlega zmianom w zależności od sytuacji politycznej. Dla porównania, w 2007 roku, w szczytowym okresie okupacji Iraku, tylko w tym kraju nad Tygrysem i Eufratem przebywało około 160 tysięcy amerykańskich żołnierzy. Natomiast w Afganistanie w 2011 roku, czyli w okresie tzw. "surge" (zwiększenia obecności wojskowej), mowa była o około 100 tysiącach wojskowych z USA.
Autorka/Autor: bp/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA