Nie żyje Aleksandra Olszewska, która przez lata była gospodynią Placu Solidarności w Gdańsku. - Pani Ala była kobietą, która potrafiła kogoś przegonić miotłą, jak nie umiał się zachować w tym miejscu. Była prawdziwą strażniczką. Jeszcze do nas nie dociera, że jej zabraknie - mówi Marek Lewandowski z Solidarności. Zmarła po ciężkiej chorobie.
Pani Aleksandra Olszewska od ponad 30 lat opiekowała się Placem Solidarności. Dbała o Pomnik Poległych Stoczniowców, a w czasie stanu wojennego układała pod Trzema Krzyżami krzyż z kwiatów. Niemal codziennie można było ją spotkać w kiosku tuż obok historycznej bramy Stoczni Gdańskiej, gdzie sprzedawała solidarnościowe pamiątki.
Na plac przed stoczniową bramę zaczęła przychodzić na początku lat 70., gdy jej mąż, stoczniowiec podczas strajków przez ponad tydzień nie wracał do domu. Nieoficjalną opieką objęła to miejsce w 1980 roku. Zajmowała się tym ponad 30 lat.
– Tak, jak Ala pielęgnowała pomnik Poległych Stoczniowców, nikt nie potrafi. Każdy listek był pozbierany, wszystko było uprzątnięte – wspominał Karol Guzikiewicz, szef stoczniowej Solidarności. – Ona była taka babunia nasza. Chociaż nie pracowała w stoczni, traktowaliśmy ją jak swoją. Nawet na wycieczki z nami jeździła - podkreślił.
W pamięci działaczy i związkowców zawsze będzie wspaniałą, radosną kobietą. - Pani Ala była strażnikiem tego miejsca. Jeszcze do nas nie dociera, że teraz jej zabraknie. To była taka osoba, co potrafiła kogoś przegonić miotłą, jak nie umiał ktoś uszanować tego miejsca. Często do nas dzwoniła i opowiadała, co się dzieje - wspomina Marek Lewandowski
Pani Ala obroniła Solidarność na stoczniowej bramie
W 2012 r. o pani Aleksandrze Olszewskiej zrobiło się głośno w całej Polsce. To wtedy przed historyczną bramą gdańskiej stoczni pojawili się pracownicy firmy, która na zlecenie urzędu miasta miała usunąć napis "Solidarność". Na jego miejscu miał się pojawić historyczny napis "Stocznia im. Lenina". Plany pokrzyżowała im właśnie pani Aleksandra.
- Ja nie pozwolę, ja tutaj jestem 30 lat i nie dam. Co mi tu Lenin będzie wisiał, jaki on patron, co on zrobił dla stoczni? Niech przyjedzie policja albo Adamowicz (prezydent Gdańska - red.) - tak pani Aleksandra nazywana Alą, stanęła w obronie stoczni.
Autor: aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: solidarność.gda.pl