Nad Jezioro Skarlińskie (woj. warmińsko-mazurskie) przyjechali w majówkę we trzech. Chcieli odpocząć. Wypłynęli łodzią wiosłową na jezioro. Żaden z nich nie spodziewał się jednak tego, że koleżeński wypad zakończy się taką tragedią. Łódź się wywróciła. Jeden z mężczyzn przeżył, drugi zmarł w szpitalu, ciało trzeciego wyłowiono po kilku tygodniach. Każdego roku w Polsce wskutek utonięć giną setki osób. Wodniacy zgodnie przyznają, że śmierć przez utonięcie to najgorsza z możliwych śmierci. Czy można jej uniknąć? Najważniejsze - jak powtarzają - to zadbać o rozsądek i bezpieczeństwo podczas wypoczynku nad wodą.
Była niedziela (30 kwietnia). Trzech mężczyzn w wieku około 30 lat z powiatu rypińskiego (woj. kujawsko-pomorskie) przyjechało nad Jezioro Skarlińskie w celach rekreacyjnych. Wypłynęli łodzią wiosłową na jezioro, która w pewnym momencie wywróciła się. Jeden z nich o własnych siłach dopłynął do brzegu, drugiego wyciągnęli z wody przypadkowi świadkowie, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Mężczyzna trafił do szpitala, gdzie zmarł. Przez wiele tygodni trwały poszukiwania trzeciego z mężczyzn. W poniedziałek (19 czerwca) nurkowie natrafili na ciało 27-latka.
- Czynności prowadziliśmy od kilku tygodni na specjalną prośbę Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. Mieliśmy pomóc w ujawnieniu ciała jednego z dwóch mężczyzn, który utonął na jeziorze Skarlińskim. Nieprzerwanie analizowaliśmy zebrany materiał i na podstawie wniosków, analiz i wymiany doświadczeń udało nam się odnaleźć nad ranem ciało mężczyzny - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Maciej Rokus, szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP.
Śmierć przez utonięcie
WOPR-owcy zgodnie przyznają, że śmierć przez utonięcie to najgorszy rodzaj śmierci, jaki można sobie tylko wyobrazić. Dlaczego?
- Człowiek jest świadomy tego, co się dzieje, że tonie, że jest pod wodą. W pierwszych chwilach tonięcia nie wygląda to tak jak na filmach, że człowiek krzyczy. Tak naprawdę nie jest w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. Bardziej wykonuje nieskoordynowane ruchy, tak jakby szedł po niewidocznej drabinie. Głowa może być pod wodą, co z kolei może doprowadzić do skurczu krtani, który zamyka drogi oddechowe. Woda dostaje się do żołądka i człowiek opija się nią - wyjaśnia Jarosław Wiśniewski z Kujawsko-Pomorskiego WOPR-u.
By uniknąć takich sytuacji warto zadbać o rozsądny i bezpieczny wypoczynek nad wodą. Wodniacy apelują, by przede wszystkim nie wypływać za daleko od brzegu.
Czytaj też: Tylko ryba nie utonie. Nie wyłączaj mózgu
- Jeżeli już skorzystamy z miejsca lub obszaru plaży niestrzeżonej pamiętajmy, aby nie wypływać za daleko od brzegu. Korzystajmy z miejsc, gdzie jest łagodne zejście, a dno nie posiada żadnych uskoków. Zawsze starajmy się być z kimś nad wodą, aby nas obserwował. Nie wypływajmy za daleko - tłumaczy Maciej Banachowski, prezes Kujawsko-Pomorskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Alkohol i brawura
Banachowski mówi, że wypadki nad wodą występują głównie w miejscach niestrzeżonych. - Mamy do czynienia z różnymi urazami kończyn, skaleczeniami, epizodami kardiologicznymi, a w najgorszym przypadku podtopieniami - wylicza i dodaje, że największym winowajcą wypadków jest alkohol i brawura.
Raport tvn24.pl: Toniemy. Jak być bezpiecznym nad wodą
- Po alkoholu ludzie tracą percepcję, czują się lepsi. Drugą częstą przyczyną jest brawura. Niektórzy sadzą, że jeśli pływają po danym akwenie naście lat, to już nic złego im się nie przydarzy i właśnie z tego powodu czują się nieśmiertelni. Kolejną kwestią jest brak umiejętności pływackich - podkreśla prezes WOPR-u.
- Osoby, które wypiją już jedno piwo dostają nadprzyrodzonej siły. To kwestia brawury. Ludzie wypływają na głęboką wodę, przeceniając swoje umiejętności. Skoki na główkę to również częsta przyczyna kalectwa i śmierci. Ludzie skaczą na płytką wodę, czego jesteśmy świadkami podczas patrolowania akwenów - wtóruje mu Jarosław Wiśniewski.
I zaznacza: - Bardzo dużo osób po prostu nie potrafi pływać, umiejętności pływackie nie są na najwyższym poziomie. Spotykamy się choćby z tym podczas prowadzenia naborów na ratownika wodnego.
Ponad 400 utonięć w 2022 roku
Według danych WHO w 2020 roku wskaźnik utonięć w Polsce na 100 tys. osób wyniósł 1,39 i ulokował nas na 15. miejscu. Największą liczbę utonięć na 100 tys. mieszkańców odnotowano w Łotwie (5,64) oraz Białorusi (4,91), a najmniejszą w Luksemburgu (0,26). Jak informuje policja, w 2022 roku na terenie Polski odnotowano 444 wypadki tonięć. W wyniku tych wypadków utonęło 419 osób. Najwięcej utonięć było w jeziorach (105) i w rzekach (102).
Zestawienie utonięć osób w województwie kujawsko-pomorskim w latach 2018 - 2022:
2018 - 33 2019 - 27 2020 - 26 2021 - 31 2022 - 26 Zestawienie utonięć osób w województwie kujawsko-pomorskim w latach 2018-2022 w okresie wakacji:
2018 - 14 2019 - 12 2020 - 15 2021 - 14 2022 - 11
- Porównując statystyki od 2018 roku mamy tendencję spadkową. Przede wszystkim utonięcia najczęściej występują nad jeziorami, później rzekami i następnie stawami lub innymi zbiornikami. Najwięcej wypadków związanych z utonięciami występuje w weekendy. Najwięcej tonie osób w przedziale wiekowym pomiędzy 31-50 lat i są to przede wszystkim mężczyźni - podsumowuje Maciej Banachowski.
Apel policji
- Pamiętajmy, aby w przypadku korzystania ze sprzętu pływającego wszyscy mieli kamizelki ratunkowe, najlepiej założone, a przynajmniej dostępne pod ręką na łódce czy w kajaku. Ponadto, zalecamy aby zabawy w wodzie czy kąpiele odbywały się w miejscach strzeżonych, albo przynajmniej znanych i sprawdzonych. I oczywiście, jeśli korzystamy z kąpieli czy innych atrakcji na wodzie to zawsze trzeźwo! Alkohol w takich sytuacjach jest zabroniony - przypomina mł. insp. Monika Chlebicz, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Z obserwacji policjantów pracujących w ogniwach wodnych wynika, że najczęstszymi przyczynami wypadków nad wodą są alkohol, brawura, a także przecenianie własnych umiejętności. - Oprócz tego nieostrożne korzystanie ze sprzętu pływającego w taki sposób, że kończy się to na przykład wypadnięciem z łódki czy roweru wodnego - kończy Chlebicz.
Zobacz materiał "Faktów po Południu": Problem licznych utonięć w Polsce nie znika mimo apeli ratowników
Status zaginionego w polskim prawie
Radca prawny Monika Rajkowska-Wnuk wyjaśnia, że w przypadku osób zaginionych określenie dokładnej daty śmierci jest często niemożliwe.
- W prawie polskim przewidziano unormowanie takich sytuacji, wprowadzając instytucję uznania za zmarłego. Co do zasady uznanie za zmarłego następuje po upływie 10 lat od końca roku kalendarzowego, w którym według istniejących wiadomości zaginiony jeszcze żył. Gdyby jednak w chwili uznania za zmarłego zaginiony ukończył 70 lat, wystarcza upływ 5 lat. Ponadto uznanie za zmarłego nie może nastąpić przed końcem roku kalendarzowego, w którym zaginiony ukończyłby 23 lata.
Podkreśla, że w przypadku wszczęcia procedury uznania za zmarłego domniemana data śmierci musi być dokładnie określona w orzeczeniu sądu o uznaniu za zmarłego. - W przypadku osób zaginionych data śmierci wskazana w orzeczeniu o uznaniu za zmarłego będzie datą, w której nastąpiło otwarcie spadku. Dopiero wówczas tj. po uzyskaniu prawomocnego orzeczenia o uznaniu za zmarłego rodzina będzie mogła przeprowadzić postępowanie spadkowe - tłumaczy Rajkowska-Wnuk.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KW PSP Olsztyn