Szpital w Pucku od 19 października decyzją wojewody ma leczyć tylko pacjentów zakażonych koronawirusem. Dotychczas było tu osiem łóżek dla pacjentów z SARS-CoV-2, teraz będzie musiało być 69. Starosta alarmuje: bez pomocy rządu będzie nam bardzo trudno.
Od poniedziałku szpital w Pucku decyzją wojewody ma do odwołania zapewnić 69 łóżek dla pacjentów chorych na COVID-19 lub z podejrzeniem zakażenia. Trzy łóżka muszą mieć możliwość podłączenia chorego do respiratora.
– Nie jesteśmy w stanie obsady 69 łóżek obsłużyć. Nie mamy wystarczającej liczby personelu zgodnie ze standardami polskiej służby zdrowia – martwi się Jarosław Białk, starosta pucki. – Poza tym personel też choruje - dodaje.
– Jeśli rząd nas nie wesprze zarówno z kwestii personelu, jak i leków, to sytuacja będzie bardzo trudna – mówi starosta.
Lekarzy brakuje, a w dodatku odchodzą
Decyzja wojewody zapadła w piątek. Szpital miał więc jedynie dwa dni weekendowe na przygotowanie się do nowej rzeczywistości. Tydzień wcześniej wojewoda zażądał, by szpital zapewnił 10 takich łóżek – udało się przygotować jedynie 8. – Trwa narada w szpitalu, jak to wszystko przeprowadzić – zdradza Białk.
W regionie to niejedyny szpital, który ma takie problemy. W czwartek wojewoda pomorski wydał decyzję, zgodnie z którą Pomorskie Centrum Chorób Zakaźnych i Gruźlicy w Gdańsku ma zapewnić 232 łóżka "covidowe" - to o 44 więcej niż dotychczas.
Ten szpital już od wielu miesięcy alarmuje, że brakuje lekarzy. Ponadto z końcem października kończy się okres wypowiedzenia lekarzy, którzy już w sierpniu podjęli decyzje o odejściu.
Jak informuje Urząd Wojewódzki, obecnie w regionie jest 920 miejsc dla chorych na COVID-19. Z tego 436 jest zajętych. Urząd podjął 75 decyzji nakładających na szpitale obowiązek zapewnienia takich miejsc.
Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24