Kilkadziesiąt osób protestowało po polskiej i niemieckiej stronie przejścia granicznego w Lubieszynie (Zachodniopomorskie). Chcą zniesienia obowiązku kwarantanny dla medyków. - Mój mąż został po niemieckiej stronie, jest lekarzem i nie może wrócić do domu tak, jak każdy inny medyk w Polsce, który wykonuje swoją pracę i wraca do swojej rodziny - mówi jedna z kobiet.
"Medyk to nie gorszy sort", "pogranicze z medykami" - słychać było w piątek okrzyki protestujących na zamkniętym przejściu granicznym Lubieszyn – Linken. Po kilkadziesiąt osób po polskiej i niemieckiej stronie demonstrowało przeciwko utrzymaniu obowiązku 14-dniowej kwarantanny dla transgranicznych medyków.
Jedna z protestujących, mieszkająca w Polsce pielęgniarka pani Iwona, powiedziała dziennikarzom, że jej mąż, który jest lekarzem w Niemczech, od dwóch tygodni śpi na materacu w swoim gabinecie.
- Miesiąc poświęcił dla rodziny, ale czekali na niego pacjenci i wrócił do pracy. My, rodzina, tęsknimy, chcielibyśmy, aby wróciło to jak najszybciej do normalności – mówiła.
Inna kobieta dodała, że "tutaj tak naprawdę nie ma już granicy". - My jesteśmy w takim sąsiedztwie w takich relacjach, w takich zależnościach, że dla nas tej granicy już nie ma i nie może być - tłumaczyła.
- Obecnie mój mąż został po niemieckiej stronie, jest lekarzem i nie może wrócić do domu tak, jak każdy inny medyk w Polsce, który wykonuje swoją pracę i wraca do swojej rodziny. My mieszkamy tak blisko na tych terenach przygranicznych i mąż nie może wrócić do domu - powiedziała kolejna.
"Czym oni się różnią od polskich medyków, którzy pracują"
Protestujący podkreślali również, że w miejscowościach przygranicznych po niemieckiej stronie jest niewielka zachorowalność na COVID-19, a personel medyczny jest testowany na obecność koronawirusa. - Z jednej strony trochę rozumiem strach, ale z drugiej – czym oni się różnią od wszystkich polskich medyków, którzy pracują, np. w szczecińskich szpitalach? Są badani, są ostrożni i mają taką samą szansę zarazić siebie i innych, jak wszyscy medycy w Polsce – mówiła pani Lucyna, której mąż pracuje w Niemczech jako pielęgniarz. - Medycy z regionów przygranicznych domagają się tylko równości w traktowaniu – wskazał Michał Bulsa z Naczelnej Izby Lekarskiej.
Dodał, że ich wykluczenie z decyzji zniesienia kwarantanny dla pracowników transgranicznych "jest karygodne". - Wśród personelu przygranicznego nie stwierdzono żadnego przypadku zarażenia, a traktuje ich się tak, jakby oni byli roznosicielami zarazy. Nie możemy z jednej strony klaskać medykom i dziękować im za pracę, a z drugiej – pokazywać bardzo negatywne przykłady – powiedział Bulsa. Od 4 maja, według rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia, pracownicy transgraniczni, a także studenci i uczniowie nie muszą być poddani obowiązkowej kwarantannie. Decyzja ta nie dotyczy osób wykonujących zawody medyczne ani pracujących w jednostkach opieki społecznej.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24