14-miesięczne dziecko z objawami zatrucia zmarło w szpitalu. Wcześniej rodzice wezwali pogotowie, ponieważ cała rodzina miała nudności i bóle brzucha. - Specjalistyczna grupa chemiczna potwierdziła w pomieszczeniach obecność siarkowodoru oraz dwutlenku siarki w stężeniu zagrażającym życiu - informuje straż pożarna. Dodaje, że gaz ten może występować w kanalizacji, szambach czy studniach.
Do tragedii doszło w Kamieniu Pomorskim (województwo zachodniopomorskie). Służby dostały zgłoszenie w piątek, 25 grudnia około godziny 13. Po karetkę zadzwonił 33-letni mężczyzna.
- Skarżył się między innymi na bóle brzucha, wymioty, ogólne złe samopoczucie. Podobne dolegliwości dotyczyły dwóch innych osób, które przebywały z tym mężczyzną, czyli 25-letniej kobiety i 14-miesięcznego dziecka - mówi Paulina Targaszewska z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratowniczego w Szczecinie.
Dodaje, że kobieta i dziecko zostali zabezpieczeni przez zespół ratownictwa medycznego i przetransportowani do szpitala.
- Natomiast mężczyzna nie wyraził zgody na przewiezienie do szpitala i pozostał w miejscu zgłoszenia. Dziecko było przytomne, jego parametry życiowe były w normie. Było natomiast osłabione, rozdrażnione, płaczliwe - przekazała Targaszewska.
Niestety, mimo starań lekarzy, dziecko zmarło w szpitalu.
"Stwierdzono obecność siarkowodoru oraz dwutlenku siarki"
Oprócz ratowników i policji na miejsce po godzinie 13 została wezwana również straż pożarna.
- Ze zgłoszenia wynikało, że osoby zgłaszające uskarżają się na zawroty głowy, nudności oraz wymioty. Na miejsce został skierowany zastęp z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Kamieniu Pomorskim celem potwierdzenia, czy w danym pomieszczeniu jest tlenek węgla - mówi starszy kapitan Michał Wiaderski, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Kamieniu Pomorskim.
Dodaje, że wtedy miernik wielogazowy nie wykrył obecności szkodliwych substancji w pomieszczeniu. - Drugą próbę przeprowadzono po kilkunastu minutach, miernik też nie wykazał żadnej substancji szkodliwej - mówi Wiaderski.
Po godzinie 18 straż pożarna została wezwana na miejsce ponownie, tym razem na prośbę policji.
- Zaznaczę, że pomieszczenia w momencie, gdy nasz zastęp przybył na miejsce były już niezamieszkałe i zamknięte. Nasz czujnik wielogazowy wykazał wtedy obecność siarkowodoru w nieznacznych ilościach. Z tego względu, na wniosek kierującego działaniami, została wezwana specjalistyczna grupa chemiczna z PSP ze Szczecina, która potwierdziła obecność siarkowodoru oraz dwutlenku siarki w stężeniu zagrażającym życiu - dodaje Wiaderski.
"Siarkowodór może wystąpić w kanalizacji, w szambach, studniach"
Strażak tłumaczy, że siarkowodór występuje w naturalnych źródłach.
- Może wystąpić w kanalizacji, w szambach, studniach, wszędzie, gdzie zachodzą jakieś procesy gnilne lub, gdzie zachodzi reakcja z wodą, bądź jakąkolwiek wilgocią - mówi Wiaderski.
Po wykryciu siarkowodoru mieszkańcy budynku musieli się ewakuować - łącznie dziewięć osób. Władze gminy Kamień Pomorski zadeklarowały pomoc w znalezieniu tymczasowego lokalu.
Przyczynę i dokładne okoliczności śmierci 14-miesięcznego dziecka wyjaśnia teraz prokuratura. We wtorek ma się odbyć sekcja zwłok dziecka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24