Pucka policja od kilku dni poszukiwała 17-latka, który ostatni raz był widziany w nocy z 11 na 12 czerwca w Jastarni. - Telefon się wyłączył i do dziś nie działa. Ślad się urwał, a syn jakby się rozpłynął w powietrzu - mówiła Kontaktowi 24 mama chłopaka. W niedzielę poinformowano o odnalezieniu jego ciała. Policja wstępnie wykluczyła, aby ktoś przyczynił się do jego śmierci.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Pucku od 12 czerwca poszukiwali 17-latka, który ostatni raz był widziany w nocy z 11 na 12 czerwca w Jastarni przy wejściu na plażę. Funkcjonariusze sprawdzali zapisy z kamer monitoringu oraz analizowali zdobyte informacje.
Poszukiwania 17-latka
Do poszukiwań zaangażowano operatora drona, sonaru, nurków oraz policjantów z komisariatu wodnego policji z komendy wojewódzkiej. Policyjny śmigłowiec przeszukiwał z powietrza półwysep oraz teren pasa nabrzeżnego Morza Bałtyckiego i Zatoki Puckiej.
W akcji wzięli udział również przewodnicy psów.
W niedzielę około godz. 10.55 dyżurny puckiej policji otrzymał zgłoszenie z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego o tym, że na wysokości plaży Hel-Bór świadkowie zauważyli dryfujące ciało mężczyzny. Natychmiast na miejsce skierowano policjantów z komisariatu w Juracie, którzy zabezpieczyli zwłoki mężczyzny do momentu przybycia ekipy dochodzeniowo-śledczej, która prowadzi dochodzenie pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Pucku. Okazało się, że to ciało zaginionego nastolatka.
Rodzina objęta pomocą psychologiczną
Wstępnie wykluczono, aby ktoś się przyczynił do jego śmierci. Decyzją prokuratora ciało przewieziono do prosektorium i zostanie zbadane podczas sekcji.
Policjanci objęli rodzinę pomocą psychologiczną.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock