Niemal 13 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek sprawa pozostaje niewyjaśniona. Inspektor Marek Dyjasz, były szef Wydziału Kryminalnego KGP, w wywiadzie udzielonym serwisowi PAP.pl przekonuje, że nastolatka musiała posiadać swoją "ciemną stronę". Podejrzewa, że sprawca skutecznie pozbył się zwłok, by nie wydało się, że kobieta była w ciąży.
W wywiadzie dla PAP.pl przeprowadzonym w związku ze zbliżającą się 13. rocznicą zaginięcia Iwony Wieczorek, emerytowany inspektor Marek Dyjasz, były naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Głównej Policji, przeanalizował ostatnie informacje dotyczące sprawy.
- Cieszyłem się na początku, że wzięło tę sprawę Archiwum X z Krakowa, bo oni mają dobre wyniki, szczęście i policyjnego nosa. Dobrze, gdy grupy śledczych, które pracują przy ciężkiej sprawie, się zmieniają, bo to daje nowe spojrzenie na materiały. Ale prawie trzy lata Archiwum X pracuje przy tej sprawie, a nadal pozostaje ona nierozwiązana. Chociaż ostatnio dość mocno zaczęto przyglądać się Pawłowi P., co skutkowało zarzutami – o posiadanie narkotyków i oszustwa VAT-owskie. Ale można było to zrobić dużo wcześniej - powiedział.
CZYTAJ TEŻ: Co mówi nam telefon Iwony Wieczorek?
Prawie 13 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek
Jego zdaniem nie udało się "dogłębnie zdiagnozować znajomych Iwony", bo "zbyt pobłażliwie, zbyt płytko sprawdzono krąg osób, które obracały się wokół Iwony Wieczorek".
- Trzeba było je wziąć pod lupę i - powiem kolokwialnie - troszeczkę "połamać" na zeznaniach, na nieścisłościach, na lukach informacyjnych. Wtedy mogłoby to spowodować pewien impuls. Dziś pewne rzeczy już okrzepły. Oni stali się ludźmi dorosłymi, inaczej na tę sprawę patrzą. Poza tym osoba, która stoi za zbrodnią, miała czas na to, żeby te zwłoki na tyle skutecznie ukryć i na tyle ślady zatrzeć, że teraz z każdym miesiącem coraz trudniej będzie sprawę wyjaśnić - podkreślił.
Uważa, że od kilkunastu lat wokół Iwony Wieczorek panuje "zmowa milczenia".
- Tak już jest, że w kręgu znajomych i rodziny każdy wybiela bliską sobie osobę. Nie chcemy jej robić złej opinii i przedstawiamy ją zazwyczaj dobrze. Dopiero później śledczy odkrywają, że były też ciemne, mroczne strony danej osoby. A to trwa. Gdyby wcześniej było wiadomo o pewnych rzeczach, wiele spraw zostałoby wyjaśnionych dużo wcześniej. Ale niestety taka jest metodologia obrony przed organami ścigania zwykłych ludzi, którzy nie chcą szkalować i pokazywać w złym świetle ofiary - zaznaczył.
Iwona miała coś do ukrycia?
Inspektor dodał, że jego zdaniem Iwona Wieczorek musiała posiadać swoją "ciemną stronę".
- W jej mieszkaniu znaleziono kopertę ze sporą sumą pieniędzy. Pytanie: skąd ona to miała? Są ciemne strony jej życia, o których policjanci się dopiero później dowiedzieli. (...) Ona miała jakąś tajemnicę. Chciała się nią podzielić z babcią, z którą miała bardzo dobre relacje. Tydzień przed zniknięciem zapowiedziała, że chce jej coś ważnego powiedzieć przy kolejnej wizycie. Nigdy nie dowiedzieliśmy się, o co chodziło. Tutaj mogą być różne wersje - tłumaczył.
Były naczelnik podejrzewa, że Iwona Wieczorek mogła być w ciąży, więc sprawca, mając zbyt wiele do stracenia, skutecznie pozbył się zwłok.
- To jest moja wersja, ale niepodparta na razie niczym, bo nie mamy zwłok. Ale mam w głowie teorię, że ktoś mógł mieć zbyt dużo do stracenia, gdyby wyszło, że ona ma z nim dziecko - może to burzyło jego życie rodzinne, biznesowe, zawodowe. Mogło dojść do kłótni, poniosły go emocje i tyle. Może uderzyła głową o kant chodnika lub stało się to w czyimś domu - stwierdził.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24