Premium

Trałowanie w Zatoce Sztuki. Czy po Iwonie Wieczorek został jakiś ślad?

Zdjęcie: TVN24

W śledztwie dotyczącym zaginięcia Iwony Wieczorek prokuratura, szukając śladów na plaży w Sopocie, szeroko zarzuciła sieć. - Zabezpieczone ślady biologiczne trzeba liczyć w setkach, jeśli nie tysiącach. Gromadzone są zewsząd - ze środka lokalu, z zewnątrz, z baru, ze śmieci, ze studzienek - mówi informator tvn24.pl znający przebieg działań. Przekazuje, że pracujący na miejscu technicy mieli wynajęte miejsca noclegowe w Trójmieście na kilka tygodni. Czy w tak zastawioną sieć wpadnie cokolwiek wartościowego?

- Iwona, uśmiechnij się do kamery - słyszę rozbawiony głos mężczyzny. Dochodzi ze środka budynku znajdującego się na sopockiej plaży. Budynek od kilku tygodni otoczony jest policyjną taśmą. Słowa skierowane są do młodej policjantki, która stoi na zewnątrz od strony morza. Pilnuje, żeby do Zatoki Sztuki - niegdyś jednego z najpopularniejszych i najmodniejszych lokali w Trójmieście, a dziś owianego złą sławą - nie zbliżały się osoby postronne.

Przed Bożym Narodzeniem ruszyły tu prace zlecone przez prokuraturę, która próbuje na nowo rozwikłać zagadkę zaginięcia gdańszczanki Iwony Wieczorek. W tym tygodniu minęło 12,5 roku od dnia, w którym 19-latka zniknęła bez śladu. 17 lipca 2010 roku nad ranem wracała pieszo wzdłuż plaży z imprezy.

"Zatoka koksu i botoksu" czy pełna kultura?

Policjantka wzrusza na uwagę kolegi ramionami i z pobłażliwym uśmiechem kręci głową. - Do kamer się już przyzwyczaiłam, do gapiów zresztą też - mówi mi funkcjonariuszka.

Przesiewanie piasku na plaży przed Zatoką SztukiTVN24

Gapiów faktycznie nie brakuje. Zarówno od strony morza, jak i od alei Franciszka Mamuszki - bulwaru od strony miasta. Kiedy rozmawiam z panią Iwoną, przy policyjnej taśmie zatrzymuje się kolejno biegacz, starsze małżeństwo i rodzice z małymi dziećmi. Wszyscy zachowują się podobnie: przez chwilę przyglądają się temu, co dzieje się wokół dawnego lokalu i w jego wnętrzu. W środku widać zarysy postaci przestawiające stoliki. Po chwili na zewnątrz wychodzi mężczyzna w czerwono-czarnym stroju przypominającym strój ratownika medycznego. Na plecach ma odblaskowy napis "laboratorium kryminalistyczne". Z walizką w ręku wchodzi do wysokiej furgonetki na krakowskich tablicach rejestracyjnych. Śledztwo w sprawie Iwony Wieczorek w 2019 roku wznowili śledczy z Krakowa.

Zatoka Sztuki była jednym z najmodniejszych lokali w PolsceTVN24

Decyzja prokuratury o ogrodzeniu budynku policyjną taśmą i o dokładnym jego przeczesaniu była o tyle zaskakująca, że w świadomości opinii publicznej połączyła dwie, niewiązane dotąd ze sobą kryminalne historie, którymi od lat żyje Trójmiasto. 

04.01 | Wyszła z sopockiej dyskoteki i nigdy nie dotarła do domu. Po półtorarocznym śledztwie - z braku dowodów na popełnienie przestępstwa - gdańska prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Śledczy przyznają jednak, że nie udało im się dotrzeć do bardzo ważnego świadka - mężczyzny, który szedł za dziewczyną tej feralnej nocy, co zarejestrowały kamery miejskiego monitoringu. (TVN24)
Iwona WieczorekTVN24

Z jednej strony tajemnicze zaginięcie Iwony Wieczorek, z drugiej budzącą grozę opowieść o miejscu, które w ciągu kilku lat przeszło dramatyczną metamorfozę z uwielbianego przez celebrytów, supermodnego lokalu w symbol ohydnych przestępstw seksualnych, w tym gwałtów i pedofilii; kojarzące się z Krystianem W., ps. Krystek, okrzykniętym przez media "łowcą nastolatek".

Zatoka Sztuki powstała w 2011 roku - rok po zaginięciu Wieczorek - w czterokondygnacyjnym budynku na sopockiej plaży, kilkaset metrów od wejścia na sopockie molo. Działka została wydzierżawiona przez miasto prywatnemu inwestorowi, który obiecywał, że powstanie tam - jak zapowiadano na miejskich konferencjach prasowych - "artystyczna wizytówka miasta". Zamiast wielkiej sztuki były jednak "dobre sztuki" (tak reklamował się lokal w mediach społecznościowych już po otwarciu). Na zdjęciach promocyjnych eksponowano biusty i pośladki półnagich dziewczyn, wijących się we wnętrzu "prywatnego domu kultury". Złośliwi zaczęli nazywać lokal "Zatoką Koksu i Botoksu".

"Krystek" miał zmuszać dziewczynki do seksu, a potem szantażować je nagraniamiUwaga TVN

Na parterze znajdowała się droga restauracja i kawiarnia, na dwóch kolejnych kondygnacjach - pokoje do wynajęcia (też raczej tylko dla zamożnych). Na dachu był klub The Roof, gdzie chętnie fotografowały się osoby z pierwszych stron plotkarskich gazet i portali. W 2014 roku prześcigały się one w doniesieniach, kto bawił się w "najmodniejszym klubie w Polsce". Rok później, gdy wybuchła afera, media donosiły, że w klubach bawiły się też opłacane dziewczyny (często niepełnoletnie), które miały umilać czas imprezującym mężczyznom. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zaczęła dokładnie przyglądać się Zatoce Sztuki po samobójczej śmierci 14-latki, która wcześniej - tak przekazała śledczym jej przyjaciółka - została zgwałcona. 

Ostatecznie śledczy nie znaleźli dowodu, że doszło do gwałtu. Prokuratura ustaliła jedynie, że mężczyzna spotkał się z 14-latką przed śmiercią i przez kilka godzin jeździli po Trójmieście. W październiku 2021 roku Krystian W. został skazany przez sąd w Wejherowie na 2,5 roku więzienia za "za elektroniczne kontakty z dwoma małoletnimi w celach pedofilskich".

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku toczy się inny proces "Krystka". Prokuratura oskarżyła go w czerwcu 2018 roku o 40 przestępstw seksualnych - między innymi o gwałty, seks z nieletnimi i czerpanie korzyści z prostytucji.

"Krystek" w prokuraturzeTVN24

Jak ta sprawa ma się jednak do zaginięcia Iwony Wieczorek?

Na pierwszy rzut oka - nijak. Zatokę Sztuki z Dream Clubem w Krzywym Domku, gdzie przed zniknięciem bawiła się gdańszczanka, łączy ten sam właściciel - Marcin T.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam