Po 26 latach panowania w Gdyni kończy się era Wojciecha Szczurka. Dotychczasowy prezydent przegrał walkę o fotel już w pierwszej turze. Dlaczego do tego doszło? "Uruchomił zmasowaną reklamę samego siebie. I to taką w stylu Korei Północnej. Inaczej nie można tego nazwać" - twierdzi Łukasz Piesiewicz z Miasta Wspólnego, gdyńskiego ruchu miejskiego. Uważa, że kandydat sam zraził tym do siebie wyborców.
Do drugiej tury wyborów na prezydenta Gdyni przeszła kandydatka Gdyńskiego Dialogu Aleksandra Kosiorek i Tadeusz Szemiot z Koalicji Obywatelskiej. Otrzymali odpowiednio 34,43 i 25,85 proc. głosów wyborców. Oboje podkreślają, że spodziewali się wejść do drugiej tury z Wojciechem Szczurkiem.
Ubiegający się o reelekcję Wojciech Szczurek, który prezydentem miasta był od 1998 roku, uzyskał jednak dopiero trzeci wynik. Zagłosowało na niego ponad 22,5 tys. mieszkańców, czyli 23,53 proc. gdynian.
Jak podkreśla Szemiot, Szczurek, "popełnił szereg błędów" i "nie potrafił zmienić stylu swojej komunikacji z mieszkańcami". Zaznaczył, że jego były kontrkandydat powinien umieć przyznać się do porażek i za nie przeprosić, natomiast on - zdaniem Szemiota - prowadził permanentną propagandę sukcesu. "Ta koncepcja się wyczerpała" - stwierdził i ocenił, że Szczurek stracił wiarygodność, która w polityce jest najważniejsza.
Zdaniem Aleksandry Kosiorek ubieganie się o oficjalne poparcie przez Wojciecha Szczurka przed II turą wyborów mogłoby być "pocałunkiem śmierci". Zapewnia jednak, że zamierza zwrócić się do wyborców ustępującego prezydenta.
- Trzeba pamiętać, że pan Szczurek miał swoje dobre momenty w Gdyni i tę pracę dawniejszą na rzecz miasta trzeba docenić. Ale dzisiejszy wynik pokazuje, że ostatnie lata nie były zbyt udane - dodała.
Łukasz Piesiewicz z Miasta Wspólnego przypomina jednak, że Wojciech Szczurek mógł nie uzyskać reelekcji już przy okazji poprzednich wyborów, przez lotnisko, na które Gdynia wydała 86 milionów złotych i nigdy nic z niego nie wyleciało.
Komisja Europejska zadecydowała bowiem, że kwota jaką miasto Gdynia i gmina Kosakowo przekazały budującej lotnisko spółce to niedozwolona pomoc publiczna. Spółka miała zwrócić te pieniądze, jednak ponieważ zdążyła je wydać, ogłosiła upadłość. Gdynia i Kosakowo odwołały się od decyzji Komisji Europejskiej, jednak sąd Unii Europejskiej oddalił ich skargi.
- Coś takiego rozwaliłoby każdego samorządowca, a on dalej trwał - mówi.
Dezintegracja ugrupowania
- Fakt, że Wojciech Szczurek nie wszedł do drugiej tury był dla nas sporym zaskoczeniem, ponieważ zawsze uważaliśmy, że jego stały elektorat jest znacznie większy. Ale de facto on wciąż istnieje, bo poparcie wobec jego kandydatury wyraziło ponad 20 procent wyborców - dodaje.
Podkreśla przy tym, że jeszcze większym zaskoczeniem jest dla niego kompletna dezintegracja ugrupowania Wojciecha Szczurka, które jak dotąd rządziło w Gdyni samodzielnie. Tym razem zaś członkom KWW Wojciecha Szczurka Samorządność udało się zdobyć jedynie pięć mandatów.
Filip Iwen, jeden z liderów stowarzyszenia Gdynianka, podkreśla, że do Rady Miasta nie wszedł chociażby dotychczasowy wiceprezydent Marek Łucyk.
- Samorządność Wojciecha Szczurka stała się de facto ugrupowaniem kadłubkowym - mówi.
- Jakby zastanowić się nad strukturą, opartą przez 26 lat przez jednego człowieka, i nagle z tej struktury wyjmujemy człowieka, na której ona wisi to dochodzi do jakiegoś krachu. To będzie fascynujący proces z punktu widzenia teorii organizacji - dodaje Piesiewicz.
Pasmo niepowodzeń i powiew świeżości
Co było przyczyną przegranej Wojciecha Szczurka? Zdaniem Piesiewicza puzzli było dużo, jednak to jeden z nich przeważył o przegranej.
- Z pewnością w jakimś stopniu miały na to wpływ różne niepowodzenia na poziomie inwestycji, mniejsze i większe sprawy o negatywnym wydźwięku, jak np. afera ze sprzedażą gruntu, który był zmieniany ze spółki magazynowej na mieszkaniówkę - tłumaczy.
Chodzi o sprzedaż prywatnej firmie niemal trzyhektarowej nieruchomości przy ulicy Przemyskiej w Małym Kacku, z jasnymi zapisami planu pozwalającymi na zabudowę magazynową. Dopiero po zakończonej transakcji, Rada Miasta, głosami radnych Samorządności Wojciecha Szczurka, zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego, dopuszczając możliwość wzniesienia na niej osiedla mieszkaniowego. Wówczas cena nieruchomości poszybowała do ponad tysiąca zł za metr kwadratowy. Tym samym gmina miała stracić co najmniej kilkanaście milionów złotych.
Kolejne niepowodzenia Wojciecha Szczurka punktuje też Filip Iwen.
- Ostatnia kadencja Szczurka to było pasmo wielu niepowodzeń, symbolem czego był chociażby słynny węzeł na Karwinach, czy niezrealizowane flagowe inwestycje jak obwodnica Witomina. Szczurkowi nie pomagał fakt, że na ręcę patrzyli mu działacze ruchów miejskich, którzy regularnie kontrolowali władze miasta i informowały o tym opinię publiczną - podkreśla.
Dodaje, że jego zdaniem Szczurek przegrał w tak spektakularny sposób, bo stał się prezydentem, który przestał wsłuchiwać się w głos mieszkańców. Kluczem do jego porażki był zaś powiew świeżości w postaci pozostałych kontrkandydatów.
- Ola Kosiorek to kandydatka nowa, wcześniej nie związana z polityką, a z kolei Tadeusz Szemiot - doświadczony samorządowiec, stanął na czele bloku, który łączył KO, Lewicę i Ruchy Miejskie. Wojciech Szczurek, który rządzi Gdynią od ponad ćwierć wieku, przegrał właśnie przede wszystkim z powiewem świeżości - podkreśla.
Potykacze i dmuchańce z twarzą Szczurka
- Myślę, że Wojciech Szczurek sam zaserwował sobie tę porażkę, gdy uruchomił zmasowaną reklamę samego siebie. I to taką w stylu Korei Północnej. Inaczej nie można tego nazwać. Cała Gdynia została obwieszona jego podobizną. Nachalność tych reklam doprowadziła do sytuacji, w której stały się one antyreklamą. Ten mechanizm mógł spowodować, że mieszkańcy doszli do pewnej masy krytycznej i zwyczajnie się im ulało - tłumaczy Piesiewicz.
Podkreśla, że wizerunek Szczurka w przestrzeni Gdyni pojawił się nie tylko na reklamach wielkoformatowych i autobusach, ale również potykaczach i... dmuchańcach.
- To wyglądało jak w jakimś lunaparku. Już kilka lat temu mówiliśmy, że Wojciech Szczurek zwleka z uchwałą krajobrazową, bo podczas kampanii będzie chciał obkleić Gdynię swoją twarzą - dodaje.
Wspomina też o aferze dotyczącej umieszczenia na pojazdach komunikacji miejskiej materiałów z wizerunkiem Wojciecha Szczurka i hasłem "Razem na 100-lecie Gdyni", które jeździły po mieście z okazji nadchodzącego jubileuszu Gdyni.
- Mieszkańcy Gdyni musieli posklejać sobie fakty, że to wszystko za ich pieniądze i tym razem podjąć decyzję na jego niekorzyść - podkreśla.
Źródło: TVN24, PAP