Poznali się na portalu randkowym. On podawał się za lekarza z misji pokojowej ONZ. Po kilku tygodniach Garret wyznał 55-latce miłość. Żeby się spotkać, ona musiała opłacić jego podróż. Najpierw wykupiła urlop dla mężczyzny. Potem musiała wysłać pieniądze na bilet lotniczy, ubezpieczenie i opłaty lotniskowe. Kiedy dostała wiadomość, że ze względu na wojnę Garret nie może wylecieć i potrzebny jest prywatny śmigłowiec, zrozumiała, że została oszukana. Zdążyła już jednak stracić ponad 200 tysięcy złotych.
Poznali się pod koniec grudnia ubiegłego roku na jednym z portali randkowych.
- Garret podawał się za lekarza chirurga- ortopedę pracującego na misji ONZ w Afganistanie. Kobieta zaczęła z nim korespondować. Początkowo w języku angielskim, później z użyciem internetowego translatora - mówi asp. Karina Kamińska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Po kilku tygodniach internetowej znajomości mężczyzna wyznał 55-latce miłość. Napisał, że chciałby zamieszkać z nią w Polsce i wziąć z nią ślub.
- Podkreślił również, że jego podróż i pobyt w Polsce będzie możliwy tylko wtedy, jeżeli kobieta go w całości opłaci, ponieważ on w Kabulu, gdzie stacjonuje, nie może korzystać ze swojego konta bankowego - tłumaczy Kamińska.
Urlop, bilet, ubezpieczenie i prywatny śmigłowiec
Po rozmowie z Garretem kobieta dostała e-maila z napisem ONZ. Tam były już dane do przelewu. Musiała na początku opłacić urlop mężczyzny.
- Pokrzywdzona wybrała najdłuższy urlop, za który miała zapłacić, zgodnie z dyspozycją w mailu, ponad 24 tysięcy złotych - mówi policjantka.
Jednak na tym się nie skończyło. Zaczęły przychodzić kolejne wiadomości z poleceniami wpłat. 55-latka zapłaciła jeszcze za bilet lotniczy, ubezpieczenie, opłaty lotniskowe itp. W sumie przelała ponad 200 tysięcy złotych.
- Kiedy kobieta otrzymała kolejną wiadomość o tym, że mężczyzna z powodu trwającej wojny nie może opuścić lotniska i że potrzebny jest tym razem prywatny śmigłowiec, za który pokrzywdzona ma zapłacić kolejne kilkadziesiąt tysięcy zorientowała się, że padła ofiarą oszusta - opisuje Kamińska.
W banku przypuszczenia pokrzywdzonej się potwierdziły.
We wtorek 55-latka zgłosiła sprawę na policję. Nad sprawą pracuje także prokuratura.
Grają na emocjach, wykorzystują litość, lęk
Policjanci przypominają, że przestępcy często używają różnych metod, aby oszukać swoje ofiary.
- Oszustwo na żołnierza, lekarza, budowniczego mostów w dalekich krajach jest jedną z form tego procederu i nie jest czymś nowym. Zawierając nowe znajomości, należy być ostrożnym w szczególności, gdy osoba, którą dopiero co poznaliśmy, oczekuje od nas wpłacania pieniędzy lub przekazywania innych korzyści - przypomina Kamińska.
Pamiętajmy, że oszuści podczas korespondencji czy rozmów telefonicznych grają na emocjach. Wykorzystują litość, strach, lęk – wszystko po to, aby zmanipulować potencjalną ofiarę, zdobyć informacje o posiadanych oszczędnościach oraz doprowadzić do przekazania tych pieniędzy. Pamiętajmy, że oszuści wywierając na swoich rozmówcach presję upływającego czasu, instruują jak, gdzie i komu należy przekazać wypłacone pieniądze, a potem kontakt się urywa. Coraz częściej do popełniania przestępstw wykorzystują uczucia i emocje. Tak jak chociażby w opisanej historii. Komenda Miejska Policji w Gdańsku
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock