Sędzia Lidia Jedynak trzeci miesiąc czyta wyrok w sprawie twórców piramidy finansowej Amber Gold. Już nie musi, bo zmieniły się przepisy – poinformował w czwartek rzecznik gdańskiego sądu i zapowiedział, że w poniedziałek dowiemy się, na jakie kary skazane zostanie małżeństwo P. Wiceminister sprawiedliwości jest jednak zdziwiony decyzją sądu i zastrzega: sędzia, jak zaczęła czytać, musi skończyć.
Do pustych ścian, trzy razy w tygodniu, po kilka godzin, sędzia Lidia Jedynak odczytywała kolejne tomy.
Bo zgodnie z dotychczas obowiązującymi przepisami, a dokładnie zgodnie z art. 418 Kodeksu postępowania karnego sąd musiał odczytać całą sentencję wyroku razem z listą osób poszkodowanych i zarzutami. Kiedy poszkodowanych jest ponad 18 tysięcy, a proces trwał ponad trzy lata, odczytanie wyroku musiało trwać miesiącami. Sędzia Lidia Jedynak zaczęła odczytywanie wyroku w sprawie Amber Gold w maju tego roku. Miała do przeczytania 59 tomów po 200 stron każdy. Zostało jej jeszcze 11 tomów.
Tymczasem w czwartek rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku napisał w przesłanym do mediów komunikacie, że "jutrzejszy termin odczytywania wyroku, tj. 6 września 2019 roku został odwołany". Co oznacza, że sędzia już nie musi czytać do ściany.
I, że "na dzień 9 września 2019 planowane jest zakończenie ogłaszania wyroku".
Co się zmieniło?
W środę pojawił się w Dzienniku Ustaw, a w czwartek w życie wszedł w życie znowelizowany Kodeks postępowania karnego.
Paragraf 1b w artykule 418 pozwala sędziemu na zwięzłe odczytanie wyroku.
- Obowiązek odczytywania sentencji wyroków jest archaiczny. Miał sens bardzo dawno temu, gdy nie wszyscy ludzie potrafili czytać, więc trzeba było im przedstawić wyrok. Dziś absolutnie nie ma potrzeby, żeby sędzia spędzał dni, a niekiedy nawet miesiące na odczytywaniu wyroku – mówił 3 sierpnia tvn24.pl Jan Kanthak, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości.
Ministerstwo: sędzia będzie musiała czytać do końca
Kanthak informował wtedy, że nowe przepisy będą dotyczyły spraw, w których akty oskarżenia wpłyną do sądu po wejściu w życie przepisów.
Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł w czwartek w rozmowie z portalem tvn24.pl powiedział jednak, że przepisy mają zastosowanie także do trwających już postępowań sądowych. Dodał równocześnie, że sędzia Jedynak będzie musiała jednak czytać wyrok do końca.
- Nowy przepis, który wchodzi w życie, brzmi, że jeśli ogłoszenie wyroku wymagałoby zarządzenia przerwy, czy odroczenia rozprawy, to przewodniczący, ogłaszając wyrok, może poprzestać na zwięzłym przedstawieniu rozstrzygnięcia sądu i zastosowanych przepisów ustawy karnej - tłumaczy Warchoł, autor znowelizowanych przepisów. - Natomiast ważne jest drugie zdanie tego przepisu, że przed ogłoszeniem wyroku przewodniczący uprzedza obecnych o takim sposobie ogłoszenia wyroku i jego przyczynie oraz poucza o możliwości zapoznania się z pełną treścią wyroku po jego ogłoszeniu w sekretariacie sądu - dodaje.
Tłumaczy, że skoro sędzia Jedynak zaczęła odczytywanie wyroku ws. Amber Gold, to musi to skończyć.
- Przepis oczywiście obowiązuje w całości od momentu wejścia w życie nowelizacji Kodeksu postępowania karnego i ma zastosowanie do już trwających postępowań sądowych. Jednak, aby doszło do skrótowego przedstawienia wyroku trzeba, by wcześniej uprzedził sędzia, że takie coś będzie miało miejsce (...). Jeżeli już doszło do odczytywania wyroku i jest on w trakcie, to niestety nie można zastosować tego przepisu, bo nie można stosować przepisów w połowie - dodaje wiceminister.
Zapytaliśmy eksperta, czy sędzia Jedynak może skrócić odczytywanie wyroku, skoro w życie weszły nowe przepisy.
- Sąd rozpoczął odczytywanie wyroku i, w moim odczuciu, tę czynność, niezależnie od tego, jak długo ona trwa, a w tym wypadku wyjątkowo długo, powinien dokończyć według procedury starej, czyli według tego, co było w poprzednim stanie prawnym - mówi tvn24.pl prof. Wojciech Cieślak, specjalista w zakresie prawa karnego.
Dodaje także, że jego zdaniem wprowadzone zmiany w Kodeksie postępowania karnego nie były konieczne. W większości spraw odczytanie wyroku trwa kilka minut. Rozpraw tak rozległych, jak Amber Gold jest niewiele, a i tak nowych przepisów nie będzie można w tym przypadku zastosować.
To sędzia zdecyduje
Rzecznik gdańskiego sądu nie komentuje słów ministra i twierdzi, że to sędzia Jedynak zadecyduje o tym, czy zakończy odczytanie wyroku.
"Na poniedziałek zaplanowane jest zakończenie ogłaszania wyroku. Ostatecznie decyzja należy do sędziego prowadzącego sprawę. Wydaje się, że musimy poczekać na poniedziałkową rozprawę. Tam zapadną wszelkie rozstrzygnięcia" - napisał w piątek Tomasz Adamski.
180 rozpraw, 730 świadków, 10 biegłych i żądanie 25 lat
Liczący prawie dziewięć tysięcy stron akt oskarżenia w sprawie Amber Gold wpłynął do gdańskiego sądu pod koniec czerwca 2015 roku. Według prokuratury Marcin P. i jego żona Katarzyna P. w latach 2009-12 w ramach tzw. piramidy finansowej oszukali ponad 18 tysięcy klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 milionów złotych. Oskarżenie dotyczyło także prowadzenia działalności parabankowej i prania brudnych pieniędzy.
Według prokuratury Katarzyna P. i Marcin P. działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili sobie z tej działalności stałe źródło dochodu. W sumie Marcin P. został oskarżony o cztery przestępstwa, a Katarzyna P. o 10. Oskarżeni w trakcie śledztwa nie przyznali się do winy, odmawiali składania wyjaśnień bądź - składając je - zaprzeczali prokuratorskim ustaleniom.
Proces w ich sprawie ruszył przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w marcu 2016 roku. Toczył się on w sposób jawny. Sąd zakazał jednak upubliczniania treści wyjaśnień oskarżonych oraz zeznań świadków. Dziennikarze i publiczność mogli więc być obecni na sali rozpraw, ale nie mogli relacjonować przebiegu procesu. Podejmując taką decyzję, sędzia Lidia Jedynak argumentowała, że nie chce, by świadkowie zeznający w tej sprawie, znali zeznania osób wcześniej przesłuchiwanych.
W trakcie przewodu sądowego odbyło się ponad 180 rozpraw, podczas których przesłuchano około 730 świadków i 10 biegłych. Część przesłuchań odbyło się za granicą, m.in. w USA, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii. Prowadziły je polskie ambasady lub konsulaty.
Prokuratura w kwietniu 2019 roku wniosła o karę 25 lat więzienia dla obojga oskarżonych. Z kolei obrońcy chcieli uniewinnienia Katarzyny i Marcina P.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK/i/gp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24