Z Gdyni przez niecały rok wywieziono ponad 300 dzików. Problem wciąż nie jest jednak rozwiązany. Apele o to, aby nie dokarmiać dzików niewiele dają. Urzędnicy i leśnicy dwoją się i troją, by zwierzęta zrezygnowały z podjadania z miejskich śmietników, te jednak nie dają za wygraną.
Gdynia nie może sobie poradzić z dzikami. Miasto otaczają lasy, w centrum też nie brakuje zieleni. Ale przyciąga je tam przede wszystkim łatwo dostępne pożywienie i ludzie, którzy je dokarmiają.
Miejskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdyni przyjmuje co miesiąc około 280 zgłoszeń dotyczących różnych zwierząt. W Gdyni z odsieczą ruszają leśnicy i stawiane są odłownie: 7 stacjonarnych i 3 przenośne. Dzięki nim od 1 października 2014 r. do sierpnia 2015 r. wyłapano i wywieziono 328 dzików w tym 64 lochy.
"Wandale niszczą odłownie"
Niestety walki z dzikami nie ułatwiają wandale, którzy nie raz bezmyślnie niszczyli odłownie.
- Dochodzi do sytuacji takich, że odłownie są dewastowane, niszczone i rozbijane. W ostatnim okresie aż 4 z 10 zostały przez wandala doprowadzone do takiego stanu, że przez najbliższy okres nie będą pracowały - informuje Zdzisław Kobyliński, Naczelnik Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Ludności Urzędu Miasta w Gdyni.
"To walka z wiatrakami"
Na dzikie atrakcje mogą też liczyć turyści, którzy pojawiają się w Krynicy Morskiej. Już na wjeździe do miasta wita ich wielka tablica informacyjna z przypomnieniem "nie dokarmiaj dzików".
- Śmieliśmy się z tej tablicy jak wjeżdżaliśmy ze znajomymi rowerami do miasta. Później wcale nam nie było do śmiechu jak spotkaliśmy wieczorem dzika w porcie, kolejne dwa na terenie naszego ośrodka - opowiada Filip, który odwiedził wiosną Krynicę Morską.
Urzędnicy współpracują z leśnikami
Urzędnicy z magistratu nie rozkładają bezradnie rąk. Od kilku lat współpracują z leśnikami z Elbląga, którzy odławiają dziką zwierzynę, ale jak sami przyznają to walka z wiatrakami.
- Staramy się zmniejszyć ich populację. Nawet tworzymy takie pasy kukurydzy, które działają jak zapora. Mamy też zgodę na odstrzał 20 dzików, ale tym zajmiemy się jesienią. Takie działania przynoszą jakieś efekty, ale nie zmienia to faktu, że zwierzęta wciąż pojawiają się w centrum miasta i na prywatnych posesjach, gdzie głównie niszczą śmietniki - opowiada Wojciech Wiśniewski, kierownik wydziału ochrony środowiska i spraw komunalnych w urzędzie miasta. - Niestety, w dużej mierze przyczyniają się do tego ludzie - dodaje.
Cztery "dzikie przykazania"
Służby przypominają, że obecność dzików w mieście w dużej mierze zależy od ludzi. Co można zrobić, by było bezpieczniej?
Przede wszystkim nie dokarmiać dzikich zwierząt. A jeśli już ktoś zostawia pokarm dla bezdomnych kotów czy ptaków, to należy to robić w miejscach niedostępnych dla dzików. Ważne jest też, żeby lepiej zabezpieczyć pojemniki na śmieci. Trzeba też zadbać o solidne ogrodzenie posesji. Dziki bez problemy niszczą siatki ogrodzeniowe.
Bezmyślni turyści dokarmiają dziki przy przeprawie promowej w Świnoujściu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: eratusz.pl | Straż Miejska w Gdyni