- Chorwacja pod wodzą Slavena Bilicia na tych mistrzostwach jest prawie idealnym zespołem - powiedział w niedzielę, dobę przed meczem z tą ekipą w Gdańsku trener reprezentacji Hiszpanii, Vicente del Bosque. Mistrzowie świata z 2010 r. mają się czego obawiać. Ich start na Euro, mimo prowadzenia w grupie C, może się dzisiaj zakończyć.
W poniedziałek o 20.45 na Arenie Gdańsk zadecyduje się, czy mistrzowie Europy z 2008 r. wciąż będą mogli myśleć o powtórzeniu sukcesu z Austrii i Szwajcarii. Na ich drodze stają Chorwaci mający tyle samo punktów co ekipa Del Bosque (4) i przegrywający z nimi tylko gorszym stosunkiem bramek.
Ponieważ w drugim meczu z Irlandczykami zmierzą się Włosi, którzy w razie zwycięstwa będą mieli w dorobku 5 punktów, piłkarze spod znaku szachownicy będą starali się wygrać z Hiszpanami, by nie ryzykować liczenia bramek w "małej tabelce". Ta powstanie między trzema ekipami w przypadku remisu w Gdańsku.
"Oni są naprawdę silni"
- Chorwaci mają za sobą dwa świetne mecze, ich gra może być dla nas niebezpieczna. To będzie trudne zadanie, ale jesteśmy do niego przygotowani - uspokajał jednak w niedzielę hiszpańskich dziennikarzy Vicente del Bosque. Dodał, że pięć żółtych kartek wymierzonych do tej pory jego podopiecznym (przy drugiej żółtej kartce dla zawodnika w meczach grupowych następuje zawieszenie na jedno spotkanie - red.) nie będzie miało wpływu na wyjściowy skład w poniedziałkowym meczu. - Nie sądzę, żeby wywierało to też jakąś szczególną presję na tych piłkarzy - ocenił. Del Bosque jest przekonany, że jego zawodnicy mimo ciężkiego sezonu klubowego są dobrze przygotowani fizycznie do turnieju. - Mamy siłę na tych sześć meczów do finału - zapewnił.
Rosja to "dzwonek alarmowy"
Tego samego zdania jest Fernando Torres, który cztery dni temu strzelił Irlandczykom dwa gole. - Chorwacja jest groźnym przeciwnikiem, ale my wierzymy, że możemy zagrać swój futbol - uznał. Zapytany o swoją pozycję w zespole odpowiedział, że "gra cała drużyna i nie można powiedzieć, że jeden zawodnik jest ważniejszy od drugiego". - Przyjechaliśmy tu sięgnąć po raz kolejny po puchar - zadeklarował piłkarz londyńskiej Chelsea.
"El Nino" cieszy się też, że w sobotę z turnieju odpadł faworyt grupy A - Rosja. Niespodziewaną porażkę "Sbornej" z Grekami uznał on za "dobry dzwonek alarmowy" dla własnego zespołu. Del Bosque potwierdził te słowa i dodał, że "to kolejny dowód na to, że futbol zawsze daje nam niespodzianki". - W meczu Czechy-Polska stawiałem na Polskę, a w spotkaniu Grecja-Rosja na Rosjan. My mamy swój mecz i wszystkimi zmysłami musimy się skupić na tym, żeby go wygrać - dodał.
Wszystko dla Hiszpanii
Napastnika i trenera zapytano też w niedzielę o sugestie pojawiające się we włoskiej prasie, mówiące o tym, iż w poniedziałkowym meczu z ekipą Bilicia padnie remis 2:2 przez który "Squadra Azzura" pożegna się z turniejem.
- Nie ma żadnych podstaw, żeby mówić o takim wyniku. Tego typu spekulacje oznaczają brak szacunku dla nas i podważanie naszego profesjonalizmu - powiedział ten pierwszy, a Del Bosque pozostawał niewzruszony. - Nie jestem zmęczony tymi spekulacjami. Wiem, że prasa musi o czymś pisać, a my wcale nie musimy się przed tym specjalnie tłumaczyć. Mamy poczucie ducha sportu i nigdy nie daliśmy swoją postawą żadnych powodów, żeby nas o coś takiego podejrzewać. Przed nami mecz, a ja wierzę w czyste i sportowe zachowanie piłkarzy - powiedział.
Na koniec Fernando Torres wyznał, że choć on i jego koledzy skupiają się teraz wyłącznie na futbolu, to obecne kłopoty ekonomiczne w ich ojczyźnie nie są im obojętne. - Dla kibiców nasza gra to szansa, żeby poczuć się lepiej. I to jest dodatkowa motywacja. Mam nadzieję, że piłka nożna zjednoczy Hiszpanię w trudnym momencie - podkreślił.
Autor: zś, adso/tr/k / Źródło: PAP