Fijo jest czteromiesięcznym szczeniakiem, a już przeszedł przez męczarnie. Został dosłownie zmasakrowany. Właściciel podejrzewany o pobicie psa uciekł z domu i ukrywa się przed policją.
- Kręgosłup złamany w czterech miejscach, żebra połamane obustronnie, wybite zęby. Jestem przyzwyczajona do widoku psów niepełnosprawnych, ale to było dla mnie szokujące – opowiada Małgorzata Brzezińska z Fundacji dla Szczeniąt „Judyta”, która zaopiekowała się Fijo.
Dwadzieścia procent, czyli czekanie na cud
Do okrutnego pobicia szczeniaka doszło 27 stycznia. Mieszkanka Chełmży (około 20 kilometrów od Torunia) wraz z dwójką dzieci wróciła do domu. Tam zastała psa w kałuży krwi. Jej mąż nie był w stanie wyjaśnić, co się stało. Jak informuje Fundacja, najpierw miał twierdzić, że Fijo potrącił samochód, potem, że się na niego przewrócił. Nikt w tę wersję jednak nie uwierzył i mężczyzna, bojąc się kary, uciekł. Wciąż szuka go policja.
To żona mężczyzny przekazała psa fundacji. – Cały czas nas wspiera i chce, by sprawca został ukarany – twierdzi Brzezińska.
Szczeniak przez uszkodzenie kręgosłupa ma sparaliżowane tylne łapy. Początkowo na każdy dotyk reagował skomleniem. Nie chciał jeść, nie kontroluje oddawania moczu i kału. Wolontariusze rozpoczęli zbiórkę na jego leczenia. W kilka dni udało się im uzbierać ponad 11 tysięcy złotych.
To na razie starczyło na wysłanie Fijo do specjalistycznej kliniki w Czechach, gdzie przeszedł operację neurochirurgiczną. Po powrocie czeka go przynajmniej dwumiesięczna rehabilitacja, a potem możliwe, że kolejne operacje. – Lekarze dają mu 20 procent szans na powrót do sprawności – relacjonuje Brzezińska. - Czekamy na cud - dodaje.
"Zarzuty przesądzone"
Policja zapowiada, że zarzuty znęcania się nad zwierzętami dla mężczyzny są przesądzone. – Zatrzymanie podejrzanego jest kwestią czasu. Mamy wiedzę o tym, jak to wydarzenie wyglądało – informuje mł. asp. Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. Zapewnia, że policja nie lekceważy tej sprawy i zbiera materiał dowodowy, który ma pomóc skazać sprawcę maltretowania Fijo.
- Najbardziej przerażające jest to, że na portalach społecznościowych, czytałam wypowiedzi, cytuję: „to mój pies i mogłem z nim zrobić wszystko” albo „nie wtrącajcie się, dostał to, na co zasłużył” – twierdzi Brzezińska.
Maksymalny wymiar kary, jaki grozi mężczyźnie, to dwa lata więzienia. Niedawno parlament zaostrzył przepisy za znęcanie się nad zwierzętami do trzech lat, a w najbardziej okrutnych przypadkach nawet do pięciu lat więzienia, ale prawo to nie weszło jeszcze w życie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja dla Szczeniąt Judyta