Szczegółowa opinia biegłych patologów nie pozostawia wątpliwości: leki uspokajające podane trzyletniemu Kubie bezpośrednio spowodowały jego śmierć. Chłopiec zmarł we wrześniu tego roku. Psychotropy mieli podać mu matka i mężczyzna, z którym spotkała się w pokoju hotelowym. Oboje, po zmianie zarzutów, mają odpowiadać za śmierć dziecka.
Do śledczych wpłynęła opinia biegłych lekarzy w sprawie śmierci trzyletniego dziecka. Jest bardzo ważna, bo wskazuje, że osoby opiekujące się dzieckiem, które miały podać chłopcu leki, w ten sposób bezpośrednio przyczyniły się do jego śmierci. W sprawie zarzuty już wcześniej usłyszeli matka chłopca i mężczyzna, który w momencie podania środków dziecku był z nią w pokoju hotelowym.
- Opinia zawiera elementy sekcji zwłok i badań toksykologicznych – mówi Piotr Dunal z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. – Z tej kompleksowej opinii wynika, że bezpośrednią przyczyną zgonu dziecka był obrzęk mózgu. Doszło do niego na skutek podania leku, który zawiera diazepinę. Z opinii wynika, że prawdopodobnie było to relanium – dodaje.
Zabójcza dawka
Biegli nie potrafili podać dokładnej ilości podanego środka w gramach, ale wskazali, że była to dawka przynajmniej odpowiadająca tej, która podawana jest osobom dorosłym.
- Niewątpliwie bezpośrednią przyczyną zgonu było to, że dziecko zostało uspokojone relanium – podsumowuje prokurator Dunal.
Zapowiada także, że obojgu oskarżonym w najbliższym czasie, prawdopodobnie jeszcze przed świętami, zmienione zostaną zarzuty. Para miała odpowiadać za spowodowanie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia poprzez podanie leku. Teraz może odpowiedzieć za spowodowanie śmierci Kuby.
Po zmianie zarzutów może im grozić nawet dożywocie.
Prokurator podkreśla jednocześnie, że dotychczasowe wyjaśnienia obojga są od siebie różne – mężczyzna zaprzecza, by dał leki chłopcu, a kobieta przyznaje się do podania leku, podnosząc jednocześnie, że zaufała znajomemu, bo ten przedstawiał się jako ratownik medyczny (prokurator potwierdza to, zaznaczając, że mężczyzna nigdy nim nie był).
Stan agonalny
Kobieta 28 sierpnia przyjechała z dwojgiem dzieci do Bydgoszczy, by spotkać się ze znajomym, którego poznała przez internet.
Spotkała się z nim dwa razy – najpierw w jego mieszkaniu, następnego dnia w pokoju hotelowym. Psychotropy miał posiadać znajomy kobiety. Dziecku mieli je podać, bo było niespokojne.
Trzylatek trafił do szpitala w godzinach nocnych.
- Jego stan był krytyczny, agonalny. Dziecko nie reagowało na bodźce bólowe. Nie miało żadnej własnej czynności oddechowej. Miało szerokie, sztywne źrenice, które świadczyły o tym, że ośrodkowy układ nerwowy nie funkcjonuje. Obraz tomograficzny wykazywał obrzęk mózgu. Właściwie śmierć mózgu – mówił Maciej Matczuk z Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy.
Lekarze walczyli o życie chłopca przez kilka dni. Bezskutecznie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: eŁKa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: UWAGA! TVN