Policjant z Płocka chce bez snu przejechać rowerem tysiąc kilometrów, żeby wesprzeć zbiórkę pieniędzy na leczenie chorej na nowotwór Aleksandry. Niestety, po przejechaniu ponad 380 kilometrów, między Grudziądzem a Bydgoszczą mł. asp. Sebastian Nowacki zderzył się z samochodem ciężarowym. Trafił do szpitala. Po badaniach postanowił jednak jechać dalej. - Poobijany, ale pełen zapału i chęci walki zmierza w kierunku Gdańska - informuje mazowiecka policja.
O wypadku poinformowała w środę w mediach społecznościowych Komenda Główna Policji. Podkom. Aleksandra Calik z Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu potwierdziła, że do wypadku, w którym poszkodowany został mł. asp. Sebastian Nowacki, doszło w środę na trasie między Bydgoszczą a Grudziądzem. - Na miejscu była karetka pogotowia, którą Sebastian został zabrany do szpitala - relacjonowała Calik.
Policjant zderzył się z cysterną, doznał urazu głowy i uda. Po badaniach postanowił jednak jechać dalej, o czym poinformowała po godzinie 15 mazowiecka policja.
"(...) pomimo porannego potrącenia przez ciężarówkę, której kierujący nie ustąpił rowerzyście pierwszeństwa przejazdu po badaniach kontynuuje #1000kmdlaOli. Poobijany, ale pełen zapału i chęci walki zmierza w kierunku Gdańska" - czytamy w opublikowanym w mediach społecznościowych wpisie.
Dla chorej Oli chce przejechać tysiąc kilometrów
"Sebastian jechał na rowerze całą noc, pomimo chłodu i deszczu. Niestety, po około 24h jazdy rowerem i przejechanych ponad 380 km - w ramach akcji 1000 km NON-STOP na rowerze dla Aleksandry Ziomki - Zbiórka charytatywna - Sebastian uległ wypadkowi pod Bydgoszczą w wyniku zderzenia z pojazdem ciężarowym" - przekazała wcześniej KGP.
Sebastian Nowacki po wypadku mówił, że jeśli badania nie wykażą żadnego poważnego urazu, to rusza dalej dla Oli.
"Liczymy, że wszystko będzie dobrze i nic poważnego mu się nie stało - sam jest pełen optymizmu i nadal tryska chęcią dalszej walki" - informowała policja.
Mł. asp. Sebastian Nowacki, na co dzień pełni służbę w Komendzie Miejskiej Policji w Płocku. We wtorek wyruszył rowerem z Radomia do Szczecina. Planował przejechać tysiąc kilometrów bez snu, aby pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie chorej na nowotwór 19-letniej Aleksandry. Obecnie pozostaje ona pod opieką Instytutu "Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka" w Warszawie.
"Jestem przygotowany, żeby jechać dalej, chciałbym"
Wypadek opisał też sam poszkodowany w rozmowie telefonicznej z Polską Agencją Prasową.
- Cała sytuacja wyglądała w ten sposób, że jechałem drogą z pierwszeństwem, na wprost, a z lewej strony, z drogi podporządkowanej, wyjechała cysterna. Niestety stało się tak, że uderzyłem w cysternę centralnie między jej przednimi a tylnymi kołami. Na szczęście odbiłem się ciałem i rowerem od cysterny i nie wpadłem pod koła – powiedział Nowacki.
Dopytywany o obrażenia i stan zdrowia, przyznał, że w wyniku uderzenia w cysternę ma obrzęk głowy w lewej strony i bardzo duży krwiak na prawym udzie.
- Jestem teraz w szpitalu w Grudziądzu. Miałem już badanie tomografem komputerowym, USG. Czekam na pozostałe badania -zaznaczył. Dodał, że rower, którym jechał, uległ uszkodzeniu - w tym oba koła.
- Jestem przygotowany, żeby jechać dalej, chciałbym. Jestem zły, że na ten moment nie mogę kontynuować jazdy. Ale taki los. Cieszę się, że żyję. Czekam na decyzję lekarzy – powiedział Nowacki.
Tysiąc kilometrów bez snu, z krótkimi postojami
Mieszkająca w Radomiu 19-letnia Aleksandra od kwietnia 2018 roku walczy z nowotworem złośliwym kości i chrząstki stawowej. Przeszła już cztery operacje. Lekarze nie byli w stanie usunąć guza, jednocześnie nie powodując większego zagrożenia. Chemioterapia i radioterapia również zawiodły. Jedynym ratunkiem dla Oli jest podanie leku biologicznego mogącego powstrzymać rozwój choroby, niestety terapia jest bardzo kosztowna i rodzice nie dadzą rady sami uzbierać środków.
Jeszcze przed wyruszeniem w trasę Sebastian Nowacki mówił, że trasa o długości tysiąca kilometrów, którą zamierza przejechać non-stop, z krótkimi postojami na picie, jedzenie i toaletę, prowadziła będzie z Radomia do Gdańska i na Hel, a następnie wzdłuż wybrzeża Morza Bałtyckiego do Szczecina.
- Aleksandra ma 19 lat. To córka moich znajomych. Gdy dowiedziałem się, że choruje na nowotwór i konieczne jest kosztowne leczenie, postanowiłem pomóc, dając od siebie coś więcej. Stąd pomysł, żeby przejechać tysiąc kilometrów bez snu i w ten sposób wesprzeć zbiórkę pieniędzy na niezbędną terapię - mówił w ubiegłym tygodniu Nowacki, który policjantem jest od dziewięciu lat.
- Trasa, którą zaplanowałem do pokonania, to oczywiście wyzwanie, ale jeszcze większym jest zebranie pieniędzy dla Oli, a największym, by pokonała chorobę. Jestem przekonany, że to się uda, także dzięki wsparciu życzliwych ludzi - podkreślał policjant.
Na Facebooku Nowacki założył stronę wydarzenia - 1000 km non-stop na rowerze dla Aleksandry. Do charytatywnej wyprawy przygotowywał się pod opieką specjalistów z jednej z płockich akademii zdrowia, natomiast wsparcie techniczne w trakcie przejazdu zaoferował jeden z tamtejszych sklepów rowerowych. Jedno z laboratoriów medycznych zadeklarowało jeszcze przed rozpoczęciem przejazdu, że przekaże po 10 zł za każdy przejechany kilometr przez Nowackiego.
Patronat nad charytatywnym przedsięwzięciem policjanta z Płocka objęli: komendant wojewódzki policji w Radomiu, marszałek Mazowsza i prezydent Radomia.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Policja Mazowiecka