Szef Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Brodnicy (woj. kujawsko-pomorskie), Stanisław Kowalski, wspólnie z kolegami, jednego dnia uratował cztery osoby na jeziorze Niskie Brodno. - Nie czuję się bohaterem. Taka praca - mówi.
Nic nie wskazywało na to, że miniona sobota (30 lipca) będzie aż tak pracowita dla załogi brodnickiego WOPR na czele z Stanisławem Kowalskim. - Dzień był słoneczny i nie zapowiadało się nic, co mogłoby przyciągnąć taką falę wydarzeń na jeziorze Niskie Brodno - przyznaje Kowalski.
Sekwencja nieszczęśliwych zdarzeń rozpoczęła się po godzinie 10, kiedy na plaży zasłabła starsza kobieta w wieku 85 lat. Do przyjazdu pogotowia ratownicy WOPR przywrócili jej wydolność krążeniowo – oddechową.
Przed 14 dramatyczne chwile przeżyło małżeństwo, które postanowiło popływać po Niskim Brodnie rowerem wodnym. Na środku jeziora rower gwałtownie zaczął nabierać wody. Mężczyznę, który jest z pochodzenia Włochem, sparaliżował strach.
Błyskawiczna reakcja
Na szczęście przytomnie zareagowała jego partnerka, pani Alina, dzwoniąc na telefon alarmowy. Dyspozytor od razu powiadomił służby w Brodnicy, które z kolei zadzwoniły do Stanisława Kowalskiego, dokładnie w momencie, gdy ten wyruszał na skuterze patrolować jezioro.
- W godzinach 13-14 mamy przerwę obiadową. Coś mnie jednak podkusiło, żeby szybko zjeść posiłek, wsiąść na skuter i zrobić rutynowy patrol po jeziorze. Gdy tylko otrzymałem sygnał, natychmiast poderwałem z dużą prędkością skuter wodny i wspólnie z kolegą pomknęliśmy na pomoc. W jednej chwili dojrzałem na środku jeziora dwie osoby, które były bardzo daleko od brzegu. Machali w naszym kierunku, wołali o pomoc - relacjonuje Stanisław Kowalski.
I dodaje: - Rower wodny był zalany. Rzuciliśmy z kolegą Markiem w ich stronę bojki ratownicze. Trzymaliśmy ich na nich w wodzie, by się nie utopili. Straż pożarna dopłynęła i wciągnęła ich do pontonu. Na miejsce przyjechał również zespół ratownictwa medycznego, który udzielił mężczyźnie pomocy.
Był już na dnie
Niecałą godzinę po tym wydarzeniu doszło do kolejnego wypadku. Pan Stanisław nie zdążył jeszcze ochłonąć po akcji ratunkowej na środku jeziora, gdy jego uwagę na kąpielisku przyciągnął chłopiec, który jeszcze chwilę temu skakał do wody w towarzystwie kolegów i wydawało się, że świetnie się bawił.
- Niecałą godzinę po tym zdarzeniu, gdy poszedłem na pomost, by sprawdzić jak dzieci się kąpią, zauważyłem, że na moich oczach tonie dziecko. Nie namyślałem się ani sekundy, tylko wskoczyłem do wody. 16-latek zasnął w wodzie i był na dnie. Wspólnie z kolegą Andrzejem Sobiechowskim wyciągnęliśmy chłopca na brzeg, udzielając pierwszej pomocy. Nie czuję się bohaterem. To moja praca - podkreśla szef WOPR-u w Brodnicy. Kowalski przypomina jednocześnie o tym, jak ważne jest rozsądne zachowanie się nad wodą. - Pamiętajmy o tym, że przychodząc na kąpielisko, nie przeceniajmy swoich sił. Nie skaczmy na głowę w miejscach niedozwolonych. Jeśli czegoś nie jesteśmy pewni, zapytajmy ratownika. Nie wchodźmy do wody po alkoholu i bezpośrednio po zjedzonym posiłku. Nie wchodźmy również do wody rozgrzani, ponieważ może to się skończyć szokiem termicznym, a nawet śmiercią - kończy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Plaża Miejska OSiR w Brodnicy/Facebook