- Na początku czułem nicość, człowiek nie wie, gdzie jest. Dopiero jak już skoczyłem, wróciłem do rzeczywistości. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć - mówi 90-letni Jerzy Jóźwiak, który w niedzielę skoczył ze spadochronem i pokazał nam film ze skoku.
Panu Jerzemu nie brakuje energii. Udowodnił to w niedzielę w Elblągu. Skoczył z czterech tysięcy metrów ze spadochronem. Marzył o tym od lat.
– Pan Jerzy postanowił w ten sposób uczcić rocznicę wybuchu II wojny światowej, która odcisnęła na nim ogromne piętno… Były chwile pełne emocji, łzy wzruszenia i ogromna radość. Pan Jerzy okazał się naprawdę wyjątkowym człowiekiem. To był zaszczyt i przyjemność towarzyszyć mu w tym niecodziennym wydarzeniu - opisała na jednym z portali społecznościowych grupa Strefa Spadochronowa Baltic.
Pan Jerzy dodaje, że uczcił w ten sposób także swoje 15-lecie na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, na którym czynnie działa.
"To trzeba przeżyć!"
Z 90-latkiem rozmawiała reporterka TVN24 Dominika Ziółkowska. Na pytanie, czy się bał, bez wahania odpowiada - nie.
- Jak samolot się wzbijał w górę, rosła we mnie duma, że jestem coraz wyżej i zaraz będzie skok. To było najpiękniejsze - wspomina mężczyzna. - Na początku czułem nicość, człowiek nie wie, gdzie jest. Dopiero jak już skoczyłem, ustabilizowaliśmy się, wróciłem do rzeczywistości. Tego nie da się opisać, to trzeba przeżyć! - dodaje.
Rodzina i przyjaciele w różny sposób reagowali na jego plany.
- Byli ludzie życzliwi, a niektórzy pukali się w czoło, co dziadek chce zrobić - śmieje się.
90-latek zapowiada, że nie był to ostatni raz. - To rodzi chęć do następnego skoku. Już mam zapewniony drugi skok w przyszłym roku - mówi pan Jerzy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: MAK / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: STREFA SPADOCHRONOWA BALTIC