"Wybiegłam na dwóch zamaskowanych mężczyzn z pałkami". Ćwiczenia w galerii

shutterstock_2547603107
Poznań
Źródło: Google Earth
Galeria handlowa Avenida w Poznaniu przeprowadziła ćwiczenia bezpieczeństwa. Nieświadomi sytuacji klienci przeżyli chwile grozy, uciekając przed "napastnikami" w sklepie i wpadając na zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn. Galeria tłumaczy, że "chwilowy dyskomfort służy wyższemu celowi".

Ćwiczenia odbyły się 28 sierpnia rano. Początkowo w mediach pojawiały się informacje, że po ich zakończeniu "galeria została otwarta dla klientów", jednak w oświadczeniu przesłanym do redakcji tvn24.pl dyrekcja centrum przekazała, że klienci byli obecni w budynku także podczas ćwiczeń i nie było możliwości, by tego uniknąć.

Wystraszeni klienci opisują swoje doświadczenia w sieci. Jedna z takich osób była w salonie prasowym, kiedy zaczęły się ćwiczenia. Tak opisuje to matka jednej z klientek. - Wyszła (…) i zobaczyła, że rolety w pozostałych sklepach są zamknięte. Wróciła i powiadomiła sprzedawczynię, że coś się dzieje. One uciekły na zaplecze i nie zamknęły rolety, a córka została sama "na sklepie". Po chwili wpadło dwóch zamaskowanych mężczyzn, zaczęli coś krzyczeć, a córka uciekała między regałami. Myślała, że to prawdziwy napad, a nie ćwiczenia - relacjonuje mama 21-latki na łamach portalu epoznan.pl

- Ja miałam wczoraj podobne i traumatyczne doświadczenie, wybiegając z innego sklepu w Avenidzie. Też rolety nie zostały zamknięte i pracownicy kazali mi uciekać ze sklepu, a sami uciekli na zaplecze. Wybiegłam prosto na dwóch zamaskowanych mężczyzn z pałkami – relacjonuje inna klientka galerii.

Wzburzeni świadkowie kontaktowali się też ze stroną Poznań Moment na Instagramie. "Dobrze wiedzieć, że to były ćwiczenia, bo tak nie wyglądało z mojej perspektywy. Wybiegając z CCC natknęłam się na dwóch zamaskowanych mężczyzn z jakimiś pałkami, krzyczących 'dawać kasę'. Jeszcze mi się nogi trzęsą" – przekazała jedna z klientek, prosząca o anonimowość.

Kolejny internauta zaalarmował, że "jakiś wariat w Avenidzie biega z bronią", a on razem z obsługą i klientką z dzieckiem siedzi za zapleczu jednego ze sklepów. Wiadomość, że to ćwiczenia informator skomentował dobitnie: "Jak to są serio ćwiczenia to chyba po***ało kogoś. Jak można takie coś zorganizować i klientów narażać na taki stres".

Dyrekcja: to chwilowy dyskomfort

Zapytaliśmy dyrekcję Avenidy o sposób przeprowadzenia ćwiczeń.

"W nawiązaniu do zapytania dotyczącego ćwiczeń przeprowadzonych w Centrum Handlowym Avenida 28 sierpnia, uprzejmie informujemy, że były to pierwsze tego typu działania przeprowadzone w określonym scenariuszu, zorganizowane we współpracy z policją i służbami ratowniczymi, przy pełnym zabezpieczeniu medycznym. Celem ćwiczeń było podniesienie poziomu bezpieczeństwa w obiekcie, który ze względu na swoje sąsiedztwo z dworcem kolejowym i autobusowym stanowi szczególnie newralgiczne miejsce. Tego rodzaju działania, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, powinny zakładać element zaskoczenia, aby możliwe było rzetelne sprawdzenie reakcji i procedur bezpieczeństwa" – czytamy w odpowiedzi przesłanej do naszej redakcji.

A co z przestraszonymi klientami, którzy mogli zareagować paniką? "Zdajemy sobie sprawę, że część osób mogła odczuć niepokój lub silne emocje związane z symulowanym scenariuszem. W Avenidzie, jak również w innych tego typu obiektach w całej Polsce, próbne ewakuacje i takie ćwiczenia odbywają się regularnie i zazwyczaj towarzyszą im podobne emocje. Wierzymy jednak, że ten chwilowy dyskomfort służy wyższemu celowi, którym jest stałe podnoszenie poziomu bezpieczeństwa i pewność, że w razie wystąpienia realnego zagrożenia i prawdziwej ewakuacji, wszystko zadziała tak jak powinno".

"Jednocześnie podkreślamy, że cała akcja pozostawała pod pełną kontrolą służb. Razem z nimi wnikliwie analizujemy przebieg ćwiczeń. Wnioski z nich zostaną wykorzystane, aby jeszcze lepiej przygotować zarówno pracowników, jak i służby do prawidłowej reakcji w przypadku realnego zagrożenia. Bezpieczeństwo i komfort klientów oraz pracowników pozostają naszym absolutnym priorytetem" – zapewnia dyrekcja.

W kolejnym oświadczeniu, przesłanym do naszej redakcji we wtorek po tym, jak zadaliśmy dyrekcji centrum dodatkowe pytania, przedstawiciele Avenidy piszą następująco: "Ćwiczenia zostały zorganizowane przez Centrum Handlowe w porozumieniu z Policją, która była na miejscu. Przeprowadzamy również szereg innych ćwiczeń mających na celu podniesienie poziomu bezpieczeństwa w obiekcie, koordynacji współpracy ze służbami bezpieczeństwa i ratunkowymi oraz ćwiczenia procedur kryzysowych. Bezpieczeństwo naszych klientów i personelu jest dla nas absolutnie priorytetowe. Biorąc pod uwagę sytuację międzynarodową, potencjalne zagrożenia i newralgiczne położenie przy węźle komunikacyjnym, musimy być jak najlepiej przygotowani na różne sytuacje. Pozwoli nam to profesjonalnie działać w chwili ewentualnego rzeczywistego zagrożenia"

Obecność policji potwierdza Anna Klój, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu. – Mieliśmy to zgłoszone, mieliśmy informację, że takie ćwiczenia będą, patrol policji był tam w charakterze obserwatorów – poinformowała policjantka.

Według przedstawiciel galerii niemożliwe było przeprowadzenie ćwiczeń pod nieobecność klientów: "Z uwagi na to, że część naszego Centrum, połączona z Dworcem Autobusowym i Kolejowym, funkcjonuje w trybie dwudziestoczterogodzinnym, organizujemy ćwiczenia w godzinach porannych, co ogranicza wpływ na funkcjonowanie naszego Centrum, a liczba klientów jest ograniczona. Co 2 lata przeprowadzamy również ćwiczenia z próbnej ewakuacji – jesteśmy do tego zobligowani przepisami prawa (rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 7 czerwca 2010 r.)".

"To może prowadzić do paniki"

O to, jak zazwyczaj przeprowadzane są tego typu ćwiczenia, zapytaliśmy Dariusza Nowaka, byłego policjanta i doradcę prezydenta Krakowa w zakresie bezpieczeństwa i monitoringu wizyjnego. Jak wyjaśnił nasz rozmówca, tego typu ćwiczenia odbywają się w całej Polsce. - Natomiast my w Krakowie to robiliśmy w pustej galerii, czego nie da się oczywiście zrobić w połączeniu z dworcem – zaznaczył Nowak. Dodał, że "galeria to prywatny obiekt", a właściciel ma dużą swobodę co do tego, jak go prowadzi.

A co w sytuacji, gdy w budynku podczas groźnie wyglądających ćwiczeń przebywają nieuprzedzeni o niczym klienci i pracownicy? - To może prowadzić do paniki, do jakiejś sytuacji niekontrolowanej, kiedy nagle pojawiają się ludzie w kominiarkach, ktoś strzela, jest huk i tak dalej. Według mnie taka informacja, co się dzieje, że są ćwiczenia, przez megafony powinna do ludzi trafić – ocenia ekspert.

Jak tłumaczy Nowak, na miejscu ćwiczeń zawsze musi być między innymi karetka. – Nie dlatego, że coś się wydarzyło, ale dlatego, że zakładają to ćwiczenia. Innego rodzaju służby: straż pożarna, straż miejska, gazownia, wszystkie służby, które są w mieście, także biorą w takich ćwiczeniach udział – mówi.

Nasz rozmówca wyjaśnia też, że przeprowadzenie ćwiczeń każdorazowo jest poprzedzone przygotowaniem planu, w którym ujęte jest przede wszystkim zagrożenie, z którym mają zmierzyć się służby. Może to być atak terrorystyczny, podłożona bomba, atak chemiczny i inne. – Ćwiczenia mogą też sprawdzać mobilność pracowników galerii w przypadku zagrożenia, wówczas ich zaskakujemy – dodaje Nowak.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: