Źle policzone karty do głosowania, przekupywanie wyborców i nielegalne agitowanie – Sąd Okręgowy w Gdańsku liczy protesty wyborcze na Pomorzu. Do tej pory urzędnicy otrzymali 70 protestów dotyczących pierwszej tury i jeden z drugiej.
Do Sądu Okręgowego w Gdańsku zgłaszają się mieszkańcy z kolejnymi protestami w sprawie wyborów samorządowych. Na razie urzędnicy doliczyli się 70 wniosków dotyczących pierwszej tury, co do drugiej zastrzeżenia zgłosiła tylko jedna osoba.
Większość wniosków zbyt ogólna
Zgłaszane protesty dotyczą różnych spraw i szczebli samorządu. Mogą je składać zarówno kandydaci, mieszkańcy, jak i komitety.
- Część z nich jest bardzo ogólna, dotyczą głównie wniosków o przeliczanie głosów, ale są też konkretniejsze zarzuty. Gdzieś nie zgadzała się ilość kart wyjętych z urny, gdzieś miała miejsce nielegalna agitacja lub ktoś wręczał wyborcom pieniądze za głosy – mówi Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Protesty odnoszą się też do nieważnych głosów oraz błędnych informacji o tym jak głosować. Zdaniem wyborców mogło to zaważyć na ostatecznym wyniku głosowania, szczególnie w tych przypadkach, gdzie różnice między kandydatami były niewielkie.
Konieczne są dowody
Sąd zajmuje się tylko wnioskami, które są poprawnie skonstruowane. To oznacza, że muszą one zawierać konkretne dowody, czyli dokumenty lub relacje świadków.
- To dopiero sąd orzeknie o ważności wyborów – przypomina Adamski.
Podczas posiedzenia sądu okaże się czy dana osoba wygrała słusznie czy też nie. Na razie odrzucono tylko jeden wniosek. – Był zbyt ogólny i nie zawierał żadnych zarzutów - tłumaczy rzecznik. Pozostałe będą rozpatrzone do końca grudnia. Protesty można składać w sądzie jeszcze tylko do końca tygodnia.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mdr/aa / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24