Ratownicy TOPR dotarli do czwórki turystów, którzy noc spędzili w śnieżnej jamie w rejonie Suchych Czub Kondrackich. Są w dobrej kondycji i o własnych siłach w asyście ratowników idą na dół - powiedział ratownik dyżurny Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Wcześniej inna grupa dotarła do oczekującego pomocy przy Zmarzłym Stawie.
- Turyści są zziębnięci, ale o własnych siłach schodzą na dół. Ratownicy ogrzali ich gorącą herbatą i sprowadzają do schroniska w Dolinie Kondratowej - przekazał ratownik.
Zgłoszenie o problemach czterech turystów dotarło do TOPR w piątek o godzinie 20. Ratownik dyżurny Tomasz Wojciechowski informował wcześniej, że nie było z nimi kontaktu. O tym, że potrzebują pomocy, poinformowali swoich bliskich.
Jak mówił TVN24 w sobotę rano Wojciechowski, w nocy na miejsce ruszyło 15 ratowników. - Niestety, z powodu fatalnych warunków, które były w nocy - intensywny opad śniegu, bardzo silny wiatr przekraczający 20 metrów na sekundę - z wysokości 1800 metrów nad poziomem morza ratownicy ze względów bezpieczeństwa musieli zawrócić - dodał.
Przekazał, że rano wyruszyła kolejna grupa, tym razem 16 ratowników. - Jest jasno, w związku z czym łatwiej będzie ocenić bezpieczeństwo - mówił przed godziną 8. - Przed chwilą udało nam się skontaktować z jednym z tych turystów. Wiemy, że sytuacja jest niezła. Noc spędzili w wykopanej jamie - mówił.
Przed południem ratownicy poinformowali, że dotarli do turystów.
Ratownicy dotarli do turysty nad Zmarzłym Stawem
Wojciechowski informował również, że około godziny 4 rano ratownicy dostali zgłoszenie przez numer 112, że w rejonie Zmarzłego Stawu jest turysta potrzebujący pomocy, który nie jest w stanie stamtąd dojść do schroniska "Murowaniec".
Ratownik dyżurny TOPR przekazał po godzinie 10, że ratownicy dotarli do mężczyzny. Sprowadzają go do schroniska na Hali Gąsienicowej. - Jest w dobrej formie. Przesiedział noc w śpiworze w wykopanej przez siebie jamie śnieżnej i idzie o własnych siłach - mówił po godzinie 11 naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
W Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego. - To stopień, przy którym najczęściej dochodzi do najtragiczniejszych wypadków. Odradzamy podejmowanie jakiejkolwiek działalności górskiej - mówił Tomasz Wojciechowski.
Trzeci stopień zagrożenia lawinowego oznacza, że wyzwolenie lawiny jest możliwe nawet przy małym obciążeniu dodatkowym, w szczególności na stromych stokach. Możliwe jest także samoistne schodzenie dużych lawin.
Na Kasprowym Wierchu leży już 135 cm śniegu, a temperatura na szczycie spadła do -12 st. C. Dodatkowo w górach wieje silny wiatr, osiągający w porywach prędkość do 80 km na godzinę.
Autor: js/mtom/kwoj / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24