11-latka z argentyńskiego Tucuman zaszła w ciążę w wyniku gwałtu. - Chcę, żeby zabrali to, co wsadził mi do brzucha - miała powiedzieć szpitalnej psycholog. Na aborcję zgodziła się matka dziewczynki. Decyzja o przerwaniu ciąży była odkładana w czasie, a lekarze zdecydowali się ostatecznie na przeprowadzenie cesarskiego cięcia. "Potraktowano ją jak inkubator" - zarzucają aktywistki, a historia 11-latki na nowo rozbudziła dyskusję na temat możliwości aborcji w Argentynie.