Prokuratura Okręgowa w Warszawie podjęła decyzję o odmowie wszczęcia postępowania w sprawie ujawnienia danych sygnalistki przez Dariusza Wieczorka, byłego ministra nauki i szkolnictwa wyższego.
Prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, przekazał, że podstawą do odmowy było stwierdzenie, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego.
"Analiza materiałów postępowania nie wskazuje na sprawstwo ówczesnego Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego i Rektora Uniwersytetu Szczecińskiego oraz podległych im funkcjonariuszy. Kierująca pismo do ww. Ministra nie działała anonimowo, lecz w imieniu reprezentowanego przez nią związku zawodowego działającego na Uniwersytecie Szczecińskim. Przedmiotowe zdarzenie, hipotetycznie, można byłoby rozpatrywać na gruncie obecnie obowiązującej ustawy z dnia 14 czerwca 2024 r. o sygnalistach, jednak ten akt prawny wszedł w życie dopiero w dniu 25 grudnia 2024 r., a zatem po dacie zaistniałego zdarzenia objętego rozpoznaniem w niniejszej sprawie" - czytamy w komunikacie.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Zgłosiła nieprawidłowości na uczelni
Sprawę jako pierwszy opisał na początku grudnia 2024 roku portal Wirtualna Polska. "Szefowa związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim poinformowała ówczesnego ministra nauki Dariusza Wieczorka o nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na uczelni. Prosiła o zachowanie anonimowości, ale minister osobiście przekazał jej pisma rektorowi. Kobieta została okrzyknięta donosicielką" - napisano wówczas.
Nieprawidłowości miały dotyczyć awansu żony ministra, Beaty Mikołajewskiej-Wieczorek, która została dyrektorką Centrum Edukacji Medialnej i Interaktywności US, dzięki zmianom w regulaminie organizacyjnym tej jednostki, wprowadzonym 1 lutego 2024 r. Wcześniej dyrektor CEMiI musiał posiadać tytuł naukowy doktora. Mikołajewska-Wieczorek jest magistrem. Dziennikarze wskazywali również, że żona rektora prof. Waldemara Tarczyńskiego objęła stanowisko w Komisji Ewaluacji Nauki, o której składzie decyduje MNiSW.
- Łudziłam się, że ten status sygnalisty osiągnę - przyznała w rozmowie z "Faktami" TVN Gabriela Fostiak. - Proszę sobie wyobrazić, że dostaję kolejne już pismo od pana Wieczorka, że z powodu chyba vacatio legis, ustawa (o sygnalistach - przyp. red.) wchodzi dopiero w grudniu. Po prostu mi ręce opadły, już wtedy wiedziałam, że rektor wszystkie moje dokumenty otrzymał, moje pisma wszystkie otrzymał i przygotowywał odpowiedź - dodała.
CZYTAJ TEŻ: Zgłosiła nieprawidłowości, minister ujawnił jej dane. Fostiak: to się odbiło na moim zdrowiu
Ówczesny minister przekonywał też, że w sprawie doniesień Gabrieli Fostiak resort postąpił prawidłowo; poinformował szefową związku zawodowego, że nie przysługuje jej status anonimowej sygnalistki, "ponieważ poruszona przez nią sprawa wykracza poza zakres unijnej dyrektywy o sygnalistach". Jej pismo "nie dotyczyło podejrzeń o łamanie prawa, a było skargą dotyczącą istotnych spraw uczelni" – wyjaśnił Wieczorek.
16 grudnia na konferencji prasowej minister przeprosił Fostiak, "jeśli w jakikolwiek sposób poczuła się urażona”.
Kontrola nie wykazała nieprawidłowości
Z polecenia Wieczorka powołano zespół, który przeprowadził w MNiSW wewnętrzną kontrolę dotyczącą trybu procedowania pism składanych przez szefową związku oraz kontrolę na Uniwersytecie Szczecińskim.
"Działalność Uniwersytetu Szczecińskiego oceniono pozytywnie, jednak stwierdzono jedną nieprawidłowość. Dotyczyła ona powołania Dyrektora Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości przez Rektora bez zasięgnięcia opinii Senatu Uczelni" - czytamy w komunikacie.
Autorka/Autor: MR/gp
Źródło: tvn24.pl, gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: Uniwersytet Szczeciński