Wyjątkowa umiejętność Kubicy. "Jeden z kilku na świecie"

Robert Kubica osiągnął ogromny sukces
Robert Kubica osiągnął ogromny sukces
Źródło: PAP/EPA
Gigant. Czarodziej, zasłużone zachwyty znowu napływają z każdej strony. Robert Kubica, przez los doświadczony tak bardzo, sięgnął właśnie po triumf w 24-godzinnym wyścigu Le Mans, co dostępne jest dla nielicznych. Dlaczego to impreza tak ważna, dlaczego sukces tak ogromny? Na czym polega siła samego Roberta? Wyjaśnia Mariusz Miękoś, kierowca wyścigowy, dziewięciokrotny mistrz Polski, pięciokrotny uczestnik 24-godzinnego wyścigu w Dubaju.
Artykuł dostępny w subskrypcji

Kariera niezwykła, przerwana i zatrzymana tragedią. Kubica to pierwszy i jedyny Polak, który startował w Formule 1, w roku 2008 wygrywając Grand Prix Kanady w Montrealu, gdzie zaledwie rok wcześniej miał przerażający wypadek. U progu sezonu 2011 na trasie lokalnego rajdu Ronde di Andora prowadzone przez niego auto wbiło się w ustawioną przy drodze metalową barierę. Pilotowi nie stało się nic, lekarze walczyli za to godzinami o życie kierowcy. Sprawności w prawej ręce nie odzyskał. Przeżył, to najważniejsze.

"No nie, jeśli chcemy to wygrać, to na pewno nie"

Sportów motorowych nie rzucił, co to, to nie. To pasja, miłość, inaczej żyć nie potrafi. I nie chce. W minioną niedzielę zachwycił, który już raz, wygrywając imprezę legendarną, najbardziej prestiżową z prestiżowych, żadne określenie przesadą tu nie jest. Na Circuit de la Sarthe w kategorii Hypercar jego partnerami w zespole AF Corse byli Chińczyk Yifey Ye i Brytyjczyk Phil Hanson.

Robert Kubica w akcji
Robert Kubica w akcji
Źródło: PAP/Abaca

Na czym te długodystansowe imprezy polegają? Opowiada Miękoś, kierowca wyścigowy, komentator i ekspert Eurosportu:

- Od sprintów różnią się tym, że tu - oprócz tempa - liczy się także rozłożenie sił przez kierowcę, siła, koncentracja i zarządzanie samochodem, jego zużyciem, zużyciem paliwa i przede wszystkim opon. Kierowców w zespole jest trzech, średni czas zmiany akurat w hypercarach wynosił 43 minuty, zazwyczaj samochody zjeżdżają na tankowanie co 40-45 minut. Opony wymieniane są co kilka zmian, to zależy od warunków na torze, od nawierzchni, temperatury, pogody, sytuacji na torze i walki wręcz, czyli o pozycję. Jak jest gorąco, opona zużywa się bardziej, wiadomo. Jeżeli jedziemy sami albo dublujemy wolniejsze auta, zużywa się mniej, też wiadomo. Robert przejechał chyba nawet więcej niż trzy zmiany na jednym komplecie i w kluczowym momencie padło pytanie: "czy dasz jeszcze radę przejechać na nich kolejne trzy zmiany?" Odpowiedział: "no nie, jeśli chcemy to wygrać, to na pewno nie".

Zespół AF Corse triumfuje
Zespół AF Corse triumfuje
Źródło: Getty Images

"Dlatego przyjeżdżają tam najlepsi z najlepszych"

Dobrze, pytanie podstawowe: jak kierowca po takich przejściach, z niepełnosprawną ręką, może startować na tym poziomie, startować i wygrywać? Na czym ta siła Kubicy polega, ta magia?

- Robert to świetny strateg, jeden z kilku na świecie, który tak czuje opony, tak rozumie pracę opon i potrafi przewidzieć ich zachowanie, co w tym sporcie jest kluczowe. Miałem kiedyś frajdę jeździć z nim w jednym zespole, wyścig 24-godzinny w Dubaju. My tam byliśmy kilka razy i uważaliśmy, że o tym torze wiemy wszystko, znamy każdy jego kawałek, wytrenowaliśmy optymalny tor jazdy. I co? Robert fragment tego toru pojechał totalnie inaczej, innym torem. I dyskusja, i pytania: "co ty robisz, dlaczego zmieniasz?". Na co Robert na spokojnie: "zobacz, tu jak wjedziesz takim torem jazdy, to w następną sekwencję zakrętów wjeżdżasz z zimną, chłodniejszą oponą, ta opona po tych trzech czy czterech zakrętach nie nagrzewa tak bardzo, masz ją optymalnie dogrzaną przed wyjściem na długą prostą i tym zyskujesz nad innymi". Nieprawdopodobne, zupełnie nieprawdopodobne.

Na ostatniej zmianie Kubica jechał przez trzy i pół godziny. Długo? Nie za długo? - Im częstsze zmiany kierowców, tym gorzej dla zespołu - tłumaczy Miękoś. - Jeżeli kierowcy są w super formie, nie mają jakichś przypadłości, to chodzi o to, by jechali jak najdłużej. Po pierwsze - zmiana kierowcy zabiera czas. Po drugie - wymaga dostosowania miejsca pracy, czyli siedzenia. Tam są specjalne, termiczne, uformowane wkładki. Wysiadając, kierowca swoją wkładeczkę zabiera. Po trzecie - jeżeli kierowca jedzie długo, to jest w rytmie, czuje tor i zna aktualne warunki, pamięta, że tam ktoś wypadł, tam leży trochę żwiru, a tam był dzwon i coś wyciekło. A po zmianie nowy kierowca te kilka kółek musi poświęcić na takie rzeczy. Maksymalnie w 24-godzinnym wyścigu zawodnik musi jechać przez sześć godzin łącznie, na jednej zmianie nie dłużej niż cztery. Robert na zwycięskiej zmianie rzeczywiście jechał przez trzy i pół godziny, długo, co tłumaczy i obrazuje to, o czym opowiadam. W zespole ewidentnie był najszybszy. I najbardziej doświadczony.

Robert Kubica po zwycięstwie w 24-godzinnym wyścigu Le Mans
Robert Kubica po zwycięstwie w 24-godzinnym wyścigu Le Mans
Źródło: PAP/EPA

Czarodziej? - Fighter, wojownik, ogromna determinacja, ogromna siła woli, ogromne umiejętności. I ta umiejętność koncentracji, cel, pod którego realizację podporządkowane jest absolutnie wszystko. Bardzo twardy facet, choć los nie szczędził mu przecież przeciwności - przekonuje Mariusz Miękoś.

Wygrał wyścig Formuły 1, był liderem klasyfikacji kierowców. Życiowy sukces to jednak Le Mans? - Oczywiście, że tak - odpowiedź pada natychmiast. - Zwycięstwo w Le Mans porównałbym raczej ze zdobyciem tytułu mistrza świata w F1, a nie do jednorazowego triumfu. Le Mans to najważniejszy wyścig na świecie, od zawsze. Tam nie ma miękkiej gry, każdy drapie pazurami, żeby to zwycięstwo wyrwać, dlatego jest tak magiczny, dlatego przyjeżdżają tam najlepsi z najlepszych.

Czytaj także: