Szef dywizjonu amerykańskich wojsk rakietowych w bazie Malsmstrom w Montanie zrezygnował ze stanowiska, a dziewięciu innych żołnierzy straciło pracę. To pokłosie skandalu, który wybuchł w styczniu, gdy kilkudziesięciu oficerów oskarżono o ściąganie w czasie testów.
Generał Robert Stanley zrezygnował w czwartek ze stanowiska i ogłosił, że odchodzi ze służby, a dziewięciu innych dowódców straciło pracę w bazie wojsk rakietowych w Montanie. Zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne, od reprymendy po procesy przed sądem wojskowym.
Jak podkreślono, ściąganie na testach było wynikiem dążenia do perfekcji, a oficerowie ściągali ze względu na wysokie wymagania obowiązujące w bazie.
W styczniu zaniepokojenie sytuacją wyraził minister obrony USA. "Chuck Hagel zażądał od dowództwa sił powietrznych zdecydowanej reakcji i informowania go na bieżąco o wynikach dochodzenia" - poinformował Pentagon.
USA dysponują obecnie 450 stacjonującymi na lądzie międzykontynentalnymi nuklearnymi pociskami balistycznymi. W podziemnych stanowiskach dowodzenia w pobliżu ich wyrzutni przebywa zawsze po dwóch oficerów startowych, którzy tylko wspólnie mogą zrealizować ewentualny rozkaz wystrzelenia rakiet.
Autor: kg\mtom / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia