Walka z dżihadystami z tzw. Państwa Islamskiego przybiera na sile i amerykańscy wojskowi zezwolili w ostatnich miesiącach swoim żołnierzom w Syrii i Iraku na ataki, w których dopuszcza się możliwość zabicia większej liczby cywilów - wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez jeden z największych dzienników za oceanem, "USA Today".
Sześciu przedstawicieli departamentu obrony USA potwierdziło w oddzielnych rozmowach z "USA Today" te informacje. Wszyscy poprosili o zachowanie anonimowości.
Cel to dżihadyści. Cywile giną, bo muszą?
Dziennik pisze, że US Army chce zniszczyć dżihadystów w Syrii i Iraku, i w ub. roku jej najważniejsi dowódcy uznali, że - by tego dokonać - decyzje na polu bitwy muszą być podejmowane szybciej. To wiąże się ze zwiększeniem ryzyka na cywilów.
Pentagon uznał jednak, że należy zezwolić oficerom kierującym przede wszystkim działaniami lotnictwa na decydowanie o uderzeniach z powietrza nawet w przypadku pewnej śmierci cywilów, jeżeli zachodzi podejrzenie, że zlokalizowani i wytypowani do wyeliminowania terroryści mogą wkrótce zniknąć, przemieścić się na obszar jeszcze bardziej zaludniony lub rozproszyć się, co doprowadzi do potrzeby przeprowadzenia większej liczby nalotów.
Dowódcy misji w Syrii i Iraku mogą więc od listopada ub. roku samodzielnie podejmować decyzje o uderzeniach, w których zginie do 10 cywili - pisze "USA Today". Wcześniej takie informacje o możliwych skutkach nalotu musieli przedstawić przełożonym w Waszyngtonie, co wydłużało proces o wiele godzin.
Ostateczną decyzję w tej kwestii podjął jesienią ub. roku sekretarz obrony USA - Ash Carter.
"USA Today" zwraca uwagę na to, że cywile giną w bombardowaniach amerykańskiej armii głównie na polach naftowych i wokół nich. Dżihadyści kontrolujący wiele takich miejsc - a także magazynów, z których wysyłają potem ropę w świat - obsługują cywilni pracownicy. Ropa jest tymczasem głównym źródłem dochodu terrorystów i jednym z nadrzędnych celów US Army w regionie jest odcięcie IS od tego źródła dochodu.
Pentagon, który śledzi wszystkie doniesienia o ofiarach cywilnych nalotów, w oficjalnych danych informuje o zaledwie 26 takich osobach zabitych przez swoje wojska. "USA Today" cytujące przedstawicieli departamentu stanu pisze jednak, że nie jest to możliwe, bo przykładowo tylko w marcu Amerykanie zrzucili w Syrii i Iraku prawie 1900 bomb.
Pentagon nie uwzględnia jednak w swoich danych ofiar cywilnych operacji, w których Amerykanie uczestniczą razem z Irakijczykami.
Autor: adso//gak / Źródło: USA Today