Nie działały gruzińskie strony internetowe, hakerzy w niewybredny sposób zaatakowali witrynę gruzińskiego MSZ. Nowoczesna wojna ma swoją nową twarz - cybertwarz.
Przez kilkanaście godzin na żadną stronę z końcówką "ge" nie dało się wejść. Nie działały strony informacyjne, rządowych biur i agencji, a nawet "zwykłych" gruzińskich stron.
Na stronie ministerstwa spraw zagranicznych przez kilka godzin, zamiast zwyczajowych informacji o działalności resortu, wisiał niewybredny kolaż zdjęć prezydenta Micheila Saakaszwilego i Adolfa Hitlera.
Konstantin Kawtaradze, ambasador Gruzji w Polsce, nie ma wątpliwości. Jak powiedział tvn24.pl, to robota hakerów "kontrolowanych przez struktury rosyjskie".
Estonia - pierwszy atak na taką skalę
Oskarżenia pod adresem Moskwy o sterowanie czy inspirowanie cyberataków pierwszy raz padły już w maju ubiegłego roku z Estonii. W czasie sporu o przeniesienie pomnika tzw. Brązowego Żołnierza z tallińskiego centrum estońskie witryny zostały zaatakowane z ponad miliona komputerów na całym świecie.
Estoński minister obrony Jaak Aaviksoo sugerował, że "istnieje możliwość", iż z atakami miały związek rosyjskie władze. Wystarczających dowodów jednak nie zebrano.
Litwa na celowniku
W czerwcu tego roku, dwa tygodnie po zakazaniu przez Wilno używania symboli radzieckich i nazistowskich, hakerzy zaatakowali litewskie strony internetowe "ozdabiając" je czerwonymi gwiazdami, sierpami i młotami.
Również Litwini zasugerowali wtedy, chociaż nie wprost, że za atakami mogą kryć się specjaliści z Rosji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl