- Zanim straciłem kontrolę, uruchomiłem wszystko co się dało, (aby hamować - red.), ale wiedziałem, że to się nie uda - miał zeznać maszynista pociągu, który uległ katastrofie w Hiszpanii w minionym tygodniu. Mężczyzna miał stwierdzić, że "nie wie, o czym myślał" w momencie, kiedy powinien zacząć hamować.
Zapis przesłuchania opublikował hiszpański dziennik "El Pais". Miało do niego dojść w niedzielę wieczorem, po zwolnieniu maszynisty ze szpitala, gdzie przebywał z powodu złamanych żeber i obrażeń głowy. Francisco Jose Garzon miał wówczas po raz pierwszy odpowiadać szerzej na pytania śledczych.
Nie wie dlaczego nie hamował
Maszynista zapewnił prokuratora, że przed wyruszeniem w trasę nie pił alkoholu, tylko kawę. Podczas jazdy miał też zajmować się tabletem, na którym miał zapisany plan trasy i rozkład jazdy. Zdecydowanie zapewnił, że nie siedział w internecie i na Facebooku.
Po wstępnych pytaniach prokurator miał zapytać maszynistę, co myślał, kiedy wjechał do tunelu tuż przed początkiem łuku, na którym doszło do katastrofy. Pociąg powinien już wówczas zwalniać, ale w feralną minioną środę nadal pędził niemal 200 km/h.
- Nie wiem. Gdybym tylko... to piętno, które będę nosił całe życie, jest straszne - mówił Garzon. - Szczerze powiem, że nie wiem. Nie jestem na tyle szalony, aby nie hamować - dodał.
Wiedział, że powinien jechać wolniej
Maszynista tłumaczył też, że niedługo przed wypadkiem próbował hamować. - Zanim straciłem kontrolę, uruchomiłem wszystko co się dało, ale wiedziałem, że to się nie uda - stwierdził. Maszynista zapewnił też, że nie było żadnych problemów z pociągiem czy torami.
Podczas przesłuchania przyznał też, że normalnie zaczynał hamować cztery kilometry przed łukiem, aby móc delikatnie zmniejszyć prędkość. Wiedział też, że powinien w miejscu katastrofy jechać 80 km/h, a nie niemal 200 km/h. Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie hamował wcześniej.
Prokurator stwierdził, że przecież jechał z za dużą prędkością przez cztery kilometry i powinien w tym czasie zdążyć się zorientować, że coś jest nie tak. - Cztery kilometry podczas jazdy z prędkością 200 km/h mijają bardzo szybko - odparł Garzon.
Pytany o to, czy tuż przed katastrofą rozmawiał przez telefon, odparł, że nie pamięta dokładnie, ale chyba nie. Natomiast według ujawnionych informacji uzyskanych z czarnych skrzynek, maszynista komunikował się z centralą linii kolejowych Renfe.
79 ofiar katastrofy
Garzon jest podejrzany o nieumyślne zabójstwo w wyniku zaniedbania. W wypadku pociągu, który najprawdopodobniej wypadł z łuku z uwagi na ponad dwa razy zbyt dużą prędkość, zginęło 79 osób, a ponad setka została ranna. To najgorsza katastrofa kolejowa w Hiszpanii od 1944 roku.
Pociąg rozbił się kilka kilometrów przed miastem Santiago de Compostela, gdzie miał się zatrzymać w drodze z Madrytu do portowego miasta Ferrol na północno-zachodnim wybrzeżu Hiszpanii.
Maszynisty na mocy decyzji sądu nie aresztowano. Na proces oczekuje na wolności. Nie może jednak opuszczać Hiszpanii i pozostaje pod dozorem.
Autor: mk//bgr/zp / Źródło: BBC News, tvn24.pl