Media: synowie słynnego biznesmena wśród zamachowców ze Sri Lanki


Wśród dziewięciu osób, które w Wielkanoc dokonały samobójczych zamachów, są dwaj synowie jednego z najbogatszych lankijskich biznesmenów - informują amerykańskie media. On sam został zatrzymany i jest podejrzewany o pomoc swoim synom w przeprowadzeniu zamachu.

CZYTAJ RAPORT: SERIA ZAMACHÓW NA SRI LANCE>

W Niedzielę Wielkanocną zamachowcy samobójcy dokonali serii ośmiu skoordynowanych ataków na kościoły oraz luksusowe hotele na Sri Lance. Dziewiąty miał być przeprowadzony na lotnisku, ale się nie powiódł.

Do tej pory lankijskie władze podawały, że w zginęło w nich co najmniej 359 osób. Jednak w czwartek szef miejscowej służby zdrowia poinformował, że liczba ofiar śmiertelnych jest zdecydowanie mniejsza niż podawano wcześniej.

- Może to być 250 lub 260 osób. Nie jestem w stanie podać dokładnej liczby. Jest wiele szczątków ciał - powiedział w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera.

Z kolei wiceszef ministerstwa obrony Sri Lanki - resortu odpowiedzialnego za siły policyjne na wyspie - przekazał, że bilans ofiar obniżono do 253 osób. Jako przyczynę pomyłki podał niedokładne dane otrzymane od miejscowych koronerów.

Dotychczas w śledztwie w sprawie ataków aresztowano kilkadziesiąt osób. Według służb ataki przeprowadziło dziewięć osób. Udało się ustalić tożsamość ośmiu z nich.

Wyedukowani zamachowcy z dobrych rodzin

Władze Sri Lanki nie są chętne, by ujawniać nazwiska zamachowców, twierdząc, że może to zaszkodzić śledztwu. Jednak podczas środowej konferencji prasowej lankijski minister obrony Ruwan Wijewardene uchylił rąbka tajemnicy. Powiedział wówczas, że większość zamachowców to osoby wyedukowane i pochodzące z dobrze usytuowanych rodzin.

- Finansowo byli całkiem niezależni, a ich rodziny były stabilne finansowo. To jest niepokojący fakt - stwierdził. - Niektórzy z nich studiowali w różnych innych krajach. Mieli dyplomy, to dobrze wyedukowani ludzie - przekazał minister.

Wiadomo także, że wśród zamachowców była kobieta, a jeden z napastników studiował w Wielkiej Brytanii i Australii.

Synowie biznesmena

Amerykańskie media ujawniają jednak kolejne szczegóły na temat zamachowców samobójców. Wśród nich mieli być synowie Mohammada Yusufa Ibrahima - słynnego lankijskiego handlarza przypraw i jednego z najbogatszych mieszkańców Sri Lanki.

Władze zidentyfikowały ich jako Inshafa i Ilhama. Ich ojciec przebywa obecnie w areszcie, jest podejrzewany o podżeganie swoich synów do przeprowadzenia ataków.

Jak pisze CNN, powołując się na miejscowe władze, starszy z braci - Ilham - był już w przeszłości aresztowany, ale został wypuszczony. To on miał zdetonować ładunek w hotelu Cinnamon Grand.

Przedstawiciel indyjskich władz, cytowany przez dziennik "New York Times", przekazał, że wśród zamachowców samobójców była najprawdopodobniej także żona jednego z synów Ibrahima. Kobieta ubrana w pas szahida zdetonowała ładunki na oczach swoich dzieci, zabijając je oraz kilku funkcjonariuszy, którzy właśnie zbliżali się do rodzinnej posiadłości - pisze "NYT".

Ataki bombowe na kościoły i hotele na Sri LancePAP

Międzynarodowe śledztwo

Obecnie trwa międzynarodowe śledztwo w sprawie niedzielnych zamachów. Lankijskim śledczym pomagają m.in. funkcjonariusze Federalnego Biura Śledczego (FBI) oraz Interpolu. Amerykańska ambasador na Sri Lance, Alaina Teplitz poinformowała, że zagrożenie kolejnym atakiem terrorystycznym jest wciąż prawdopodobne. Minister Wijewardene przekazał, że na wolności "wciąż może znajdować się kilku ludzi". Polecił, by mieszkańcy wyspy pozostali czujni. Śledczy próbują ustalić obecnie, czy i w jaki sposób zamachowcy byli powiązani z tzw. Państwem Islamskim, które wcześniej przyznało się do przeprowadzenia ataków.

Nieudolny kaznodzieja

Jak pisze "New York Times", dżihadyści opublikowali nagranie, na którym widać jednego ze zidentyfikowanych napastników - Mohammeda Zaharana. Stoi on na czele grupy zamaskowanych, ubranych na czarno uczniów, składających przysięgę wierności samozwańczemu kalifatowi.

Zanim wysadził się minionej niedzieli, Zaharan nieudolnie próbował swoich sił jako kaznodzieja w rodzinnej wiosce na wschodzie Sri Lanki - podaje amerykański dziennik. Jej mieszkańcy wygnali go jednak, gdyż nie przemawiały do nich jego kontrowersyjne i podsycające podziały nauki. Islamską ideologię rozpowszechniał więc za pośrednictwem Internetu - przekazały służby.

Jak pisze "New York Times", przed niedzielnymi zamachami indyjski wywiad ostrzegał władze Sri Lanki o możliwych atakach. Jego agenci mieli w zeszłym roku przesłuchać mężczyznę, powiązanego z tzw. Państwem Islamskim, który twierdził, że został zainspirowany przez jedno z nagrań opublikowanych przez Zaharana w mediach społecznościowych.

Jego zeznania zwróciły uwagę służb na działalność islamskiego kaznodziei, który stał się przedmiotem śledztwa. To na jego podstawie oparto ostrzeżenia, które jednak nie dotarły do premiera kraju - zauważa "New York Times". Jak dodaje dziennik, służby nie podjęły żadnych działań, mimo że znały nazwiska i adresy podejrzanych.

Indyjskie władze twierdzą, że przed atakami ostrzegały jeszcze na godziny przed pierwszym z serii wybuchów.

Religie na Sri Lance

Niedzielne zamachy są największymi w tym azjatyckim kraju od czasów zakończenia wojny domowej w 2009 roku. W ciągu ostatnich dni w miejscach zamachu zwiększono środki bezpieczeństwa. Miejscowe szkoły zamknięto do poniedziałku.

Sri Lanka jest krajem w większości buddyjskim, a liczbę katolików w 21-milionowym kraju szacuje się na ok. 1,2 mln. Według danych z 2012 roku ok. 70 proc. mieszkańców to buddyści, 12,6 proc. stanowią hinduiści, 9,7 proc. - muzułmanie, a chrześcijanie - 7,6 proc. Katolicy - zaznacza AFP - postrzegani są w tym kraju jako mniejszość jednocząca, ponieważ są przedstawicielami zarówno wśród ludu Tamilów, jak i stanowiących większość Syngalezów.

Religie na Sri LancePAP/Reuters

Autor: momo/ja/kwoj / Źródło: New York Times, CNN

Tagi:
Raporty: