Grupa tureckich nacjonalistów zaatakowała w turystycznej dzielnicy Stambułu trzech amerykańskich żołnierzy. Napastnicy założyli swoim ofiarom worki na głowę i obrzucili ich pojemnikami z czerwoną farbą.
Do incydentu doszło w środę w dzielnicy Eminonu. Członkowie nacjonalistycznej Tureckiej Unii Młodych (TGB) zaatakowali trzech mężczyzn. Kapitan Greg Hicks rzecznik Dowództwa Europejskiego Stanów Zjednoczonych potwierdził, że byli to trzej cywilnie ubrani marynarze z zacumowanego w porcie okrętu USS Ross, który wracał z ćwiczeń na Morzu Czarnym.
- Deklarujecie, że jesteście członkami amerykańskiej armii. Uznajemy was za morderców. Chcemy, żebyście opuścili nasz kraj - krzyczeli do trzech mężczyzn.
W pewnym momencie członkowie TGB zaczęli obrzucać marynarzy pojemnikami z czerwoną farbą, a następnie założyli im białe worki na głowy. Amerykańskim żołnierzom udało się oswobodzić, po czym rzucili się do ucieczki.
- Korzystamy z naszego prawa do protestowania. Jankesi do domu - krzyczeli w kierunku mężczyzn napastnicy.
- Żołnierze okupujący inne państwa myślą, że mogą chodzić swobodnie po Eminonu - powiedział rzecznik TGB Melik Dibek. Stwierdził jednocześnie, że "imperializm USA doprowadził do zaognienia sytuacji na Bliskim Wschodzie".
Żołnierzom nic się nie stało
Kapitan Hicks poinformował, że marynarze nie odnieśli żadnych obrażeń i udało im się bezpiecznie wrócić na statek. Incydent zostanie zbadany przez władze USA. Ambasada USA napisała na Twitterze, że jest przekonana, iż większość Turków nie popiera takich działań.
Nawiązanie do incydentu sprzed lat
Członkowie TGB chcieli nawiązać do incydentu z 2003 roku, kiedy Amerykanie zatrzymali 11 żołnierzy tureckich z bazy Sulejmani na północy Iraku i założyli im worki na głowę. Kilka dni później żołnierze zostali zwolnieni. Ankara była oburzona działaniem swojego sojusznika z NATO.
Agencja Dogan podała, że turecka policja zatrzymała w związku ze sprawą 12 osób.
Autor: kło\mtom / Źródło: Hurriyet Daily News, Today's Zaman, Guardian