Chiny są coraz bliżej rozmieszczenia potężnych pocisków balistycznych DF-26, zdolnych do uderzenia w amerykańską bazę powietrzną i morską na wyspie Guam. Jak stwierdzono w raporcie Kongresu USA, zdolność ta ograniczy potencjał sił USA w całym regionie Azji i Pacyfiku i ma działać odstraszająco na jakiekolwiek działania Amerykanów wymierzone w interesy Chin.
Rakiety balistyczne pośredniego zasięgu DF-26 Chiny po raz pierwszy pokazały we wrześniu 2015 roku. Choć Amerykanie o pracach nad tym pociskiem wiedzieli już wcześniej, ich demonstracja wywołała poważne zaniepokojenie dotyczące zagrożenia, jakie stworzą dla sił amerykańskich w regionie Azji i Pacyfiku.
Chińskie odstraszanie
Rakieta, okrzyknięta "Zabójcą Guam", ma być szczególnie niebezpieczna właśnie ze względu na zdolność uderzenia w strategiczną amerykańską bazę wojskową na wyspie Guam, położoną na Pacyfiku ok. trzy tysiące kilometrów od chińskich wybrzeży. Zasięg pocisków szacowany jest na trzy do pięciu tysięcy kilometrów i zdolne mają być one do uderzania zarówno w cele naziemne, jak i nawodne, zagrażając w ten sposób także amerykańskim lotniskowcom znajdującymi się poza portami.
W najnowszym raporcie Kongresu USA wskazano, że prace nad udoskonaleniem zdolności uderzeniowych pocisków DF-26 zostały nasilone od 2012 roku w związku z ogłoszonym przez administrację Baracka Obamy "zwrotem ku Azji". "Zwrot ku Azji" był amerykańską reakcją na wzrost potęgi Chin i próbą zrównoważenia jej wzmocnieniem własnej obecności w Azji i Pacyfiku.
W związku z potęgą sił USA w regionie, Pekin podjął wówczas decyzję by skupić się na rozwijaniu zdolności do uderzenia rakietowego na amerykańskie bazy wojskowe w Azji. Ma to, jak wskazano w raporcie, odstraszać Amerykanów od angażowania się w ewentualne operacje przeciwko Chinom. Odstraszająca ma być w tym przypadku zwłaszcza zdolność do uderzenia na wyspę Guam, gdzie znajduje się potężna baza morska z dokami dla m.in. okrętów podwodnych oraz baza powietrzna z dywizjonami bombowymi.
Guam bezcenne dla USA
"Znaczenie Guam dla strategicznych interesów USA i ich zdolności do prowadzenia działań wojskowych w Azji rośnie, nawet jeżeli Chiny mają coraz większe możliwości uderzenia rakietowego na wyspę", napisano. Jak jednak przyznano, "taki atak będzie ograniczać zdolności sił USA w regionie".
Dotychczas "Zabójca Guam" nie był aż tak niebezpieczny, ponieważ pociski były nieliczne, Amerykanie wątpili w jego celność, a także wskazywali na problemy z platformami przewożącymi pociski. Jego udoskonalenie jest przy tym szczególnie niepokojące, ponieważ jest pierwszą konwencjonalną rakietą balistyczną Chin, która zdolna jest do uderzenia na Guam. Dotychczas zdolność taką miały jedynie nuklearne pociski Chin, których użycie, ze względu na ryzyko nuklearnej odpowiedzi USA, było dużo mniej prawdopodobne.
Według cytowanego przez "Japan Times" eksperta Kyle'a Mizokami, Chiny będą dysponowały znaczącym arsenałem DF-26 za około pięć lat. Według eksperta rakiety te będą nie tylko liczne, ale także trudne do zestrzelenia przez amerykańską obronę przeciwrakietową.
Sporne wody w Azji
Jednym z najbardziej prawdopodobnych źródeł konfliktu pomiędzy Chinami i USA jest spór terytorialny na Morzu Południowochińskim. W ostatnich latach Chiny rozpoczęły intensywne prace przy sztucznym powiększaniu powierzchni wysp wchodzących w skład spornego archipelagu Spratly na Morzu Południowochińskim. W lutym ujawniono także, że Chiny rozmieściły na jednej ze spornych wysp na Morzu Południowochińskim system obrony przeciwrakietowej.
Waszyngton kwestionuje roszczenia Pekinu do tego akwenu. Stany Zjednoczone stoją na stanowisku, że prawo międzynarodowe nie zezwala na rozciąganie suwerenności państwowej na sztuczne wyspy, usypane nad podwodnymi rafami. W związku z tym amerykańskie okręty dwukrotnie demonstracyjnie przepłynęły w pobliżu tych wysp, latały nad nimi także samoloty zwiadowcze lotnictwa USA.
Autor: mm//gak / Źródło: Japan Times, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia CC BY SA 4.0 | IceUnshattered