Z wojskowego laboratorium zniknęły wirusy

 
Fort Detrick jest głównym laboratorium biologicznym U.S. Armycnn.com

Sytuacja jak z dreszczowca medycznego - z największego laboratorium armii amerykańskiej zginęły fiolki z trzema potencjalnie groźnymi wirusami. Wojsko utrzymuje jednak, że nie ma śladów, które wskazują, że doszło do przestępstwa.

Agenci śledczy armii weszli do Fortu Detrick w mieście Frederick w Maryland (USA) i od razu rozpoczęli poszukiwania fiolek. Niestety bezowocne.

Teraz wiadomo jedynie, że brak jest dowodów, iż fiolki zostały wykradzione, przekonuje rzecznik biura śledczego Christopher Grey.

Groźne-niegroźne

W fiolkach znajdowały się próbki trzech wirusów, m.in. wenezuelskiego Equine Encephalitis, wirusa dotykającego konie, jednak przez komary przenoszonego na ludzi. I chociaż rzeczniczka wojskowego instytutu medycznego USA Caree Vander Linden przekonuje, że jest na niego szczepionka, może wywołać on śmierć u jednej na sto osób. Szczęśliwie nie było jednak takiego przypadku od 1971 roku.

Wszystkie próbki znajdowały się w ośrodku badawczym od ponad dekady. Znajdowały się w magazynie z tysiącami innych fiolek, które znajdowały się pod opieką badacza. Ten odszedł na emeryturę w 2004 roku. Gdy na jego miejsce przyszła nowa osoba, zauważyła, że czegoś brakuje...

Zagadka trzech fiolek

Chociaż w poszukiwaniach brał udział także emerytowany naukowiec, do dziś zagadką jest, gdzie podziały się fiolki.

Vander Linden uważa, że mogły one zostać zniszczone podczas utylizacji uszkodzonych probówek kilka lat temu. Niestety nie dokonano przed tym zdarzeniem dokładnej inwentaryzacji.

Śledztwo rozpoczęło się dwa miesiące po wprowadzeniu nakazu stworzenia kompletnego komputerowego archiwum w Fort Detrick. Procedura ma zakończyć się przed latem i być może wtedy poznamy zagadkę trzech fiolek z wirusami.

Źródło: CNN.com

Źródło zdjęcia głównego: cnn.com