Iracka telewizja al-Sumerija podała w niedzielę, że według nieoficjalnych informacji wybory parlamentarne w Iraku wygrał blok al-Nasr, na którego czele stoi premier Hajdar Dżawad al-Abadi. Wcześniej nieoficjalne wyniki dotyczące frekwencji doprowadziły do napięć w Kirkuku oraz as-Sulejmanii.
Na drugim miejscu jest prawdopodobnie koalicja Sairun, której patronuje Muktada as-Sadr.
Ubiegający się o reelekcję z bloku al-Nasr deputowany do irackiego parlamentu Abbas al-Bajati powiedział telewizji al-Sumerija, że ugrupowanie to jest otwarte na rozmowy o koalicji rządowej z wszystkimi innymi ugrupowaniami bez stawiania jakichkolwiek warunków. Dodał, że nowy rząd powstanie po zakończeniu ramadanu, który zaczyna się w środę, 16 maja.
Jak późnym wieczorem poinformowała iracka komisja wyborcza, frekwencja w odbywających się w sobotę wyborach parlamentarnych wyniosła 44,52 procent.
Niespokojnie po wyborach
Oficjalne wyniki będą zapewne podane dopiero w poniedziałek. Jednak nieoficjalne wyniki w kurdyjskiej prowincji As-Sulejmanija doprowadziły tam do zamieszek w nocy z soboty na niedzielę.
Sprzeczne informacje na temat frekwencji były wcześniej podawane przez cały dzień. Po południu kurdyjska telewizja Rudaw, powołując się na informacje z Niezależnej Wysokiej Komisji Wyborczej (IHEC) podała, że frekwencja do południa wyniosła 40 procent. Informacja ta okazała się jednak fałszywa i miała służyć mobilizacji kurdyjskiego elektoratu.
Odpowiedzieli ogniem na wiwat
Patriotyczna Unia Kurdystanu (PUK), która według nieoficjalnych wyników wygrała w tej prowincji, została oskarżona przez inne partie o zhakowanie elektronicznego systemu głosowania.
W as-Sulejmanii doszło do starć między zwolennikami opozycyjnego Gorranu, kwestionującego wyniki wyborów, z siłami bezpieczeństwa związanymi z PUK. Incydent rozpoczął się, gdy przejeżdżająca kolumna oddziałów jednego z liderów PUK Lahura Talabaniego zaczęła strzelać na wiwat obok siedziby Gorranu. Ochrona Gorranu uznała to za atak i odpowiedziała ogniem. Nie było jednak ofiar śmiertelnych.
Gorran oraz cztery inne partie opozycyjne, które według nieoficjalnych wyników poniosły druzgocącą porażkę, zażądały przeprowadzenia ponownych wyborów w trzech prowincjach Regionu Kurdystanu, a także w Kirkuku i innych tzw. "terenach spornych".
Również rządząca w Regionie Kurdystanu Kurdyjska Partia Demokratyczna (PDK) oskarżyła PUK o sfałszowanie elektronicznych wyników i zażądała ręcznego przeliczenia głosów w prowincji as-Sulejmanija. PDK ogłosiła się przy tym zwycięzcą w Regionie Kurdystanu. Nieformalne wyniki wskazują także na dobry wynik w Regionie Kurdystanu Ruchu Nowej Generacji, Szaswara Abdulwahida, który prowadził kampanię na "Nie" w kurdyjskim referendum niepodległościowym we wrześniu 2017 roku.
W poniedziałek w As-Sulejmanii panował już jednak spokój.
Wątpliwości w Kirkuku
W Kirkuku z oskarżeniami pod adresem PUK o zhakowanie elektronicznego systemu głosowania wystąpiła koalicja al-Fatah, oparta na szyickich milicjach Oddziałów Mobilizacji Ludowej (PMU) oraz Front Turkmeński, a także tymczasowy gubernator prowincji Rakan Said. Zażądali oni ręcznego przeliczenia głosów.
Kirkuk to prowincja będąca przedmiotem sporu między Kurdami, Turkmenami i Arabami. W latach 2014-2017 znajdowała się pod kontrolą Kurdów, ale 15 października 2017 r. armia iracka siłą odzyskała kontrolę nad tym terenem.
Premier al-Abadi nakazał sprawdzenie urządzeń do głosowania w tej prowincji. Policja w Kirkuku ustanowiła godzinę policyjną. Natomiast IHEC przypomniała, że właściwą drogą dla protestów wyborczych jest składanie skarg do niej, a nie protesty na ulicach.
Autor: mm/adso / Źródło: PAP