W niedzielę w Rumunii odbywały się powtórzone wybory prezydenckie. W wyścigu wyróżniało się trzech kandydatów z największym poparciem. Są to: George Simion - lider nacjonalistycznej partii AUR, Nicusor Dan - proeuropejski burmistrz Bukaresztu oraz popierany przez koalicję rządzącą Crin Antonescu. Simion i Dan zmierzą się w drugiej turze.
- W niedzielę w Rumunii trwały powtórzone wybory prezydenckie.
- Druga tura wyborów jest przewidziana na 18 maja.
- Trzech głównych kandydatów w wyścigu o fotel prezydenta różni podejście do wojny w Ukrainie oraz sojuszy NATO i UE.
W powtórzonych wyborach prezydenckich wzięło udział 11 kandydatów. Po zliczeniu głosów ze 100 procent komisji wyborczych niekwestionowanym zwycięzcą jest George Simion, lider radykalnie prawicowej partii AUR (Związek Jedności Rumunów) z wynikiem 40,94 procent.
Na drugim miejscu uplasował się Nicusor Dan, centroprawicowych burmistrz Bukaresztu, którego wybrało 20,99 procent głosujących. Dan wyprzedził Crina Antonescu (20,07 proc.), kandydata wspieranego przez koalicję rządzącą.
Kandydatów różni wizja Rumunii w ramach sojuszu NATO i Unii Europejskiej. Wyrażają też odmienne zdanie o wojnie w Ukrainie i wsparciu Kijowa. Simion otwarcie mówi o "zamachu stanu" w sprawie unieważnionych w ubiegłym roku wyborów i deklaruje, że w przypadku jego wygranej prorosyjski Calin Georgescue otrzyma ważne stanowisko polityczne. Nicusor Dan obiecuje walkę z korupcją i kreuje swój wizerunek jako kandydat spoza politycznego establishmentu.
Z kolei wspierany przez rząd Crin Antonescu deklarował utrzymanie Rumunii w sojuszach i walkę o demokratyczne wartości.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
George Simion
Simion był kluczowym kandydatem w powtórnych wyborach prezydenckich, zorganizowanych po tym, gdy Sąd Konstytucyjny unieważnił w listopadzie 2024 roku poprzednie wybory ze względu na zarzuty dotyczące nieprawidłowości podczas kampanii zwycięzcy pierwszej tury - prorosyjskiego radykała Calina Georgescu.
Chociaż także przed zeszłorocznymi wyborami Simion długo uznawany był za faworyta, w ciągu kilku tygodni przed głosowaniem gwałtowny wzrost popularności Georgescu pogorszył notowania lidera AUR. Nowy faworyt przejął wówczas dużą część jego antysystemowego elektoratu.
Jednak dwa dni przed drugą turą wyborów, 6 grudnia 2024 roku, Sąd Konstytucyjny zdecydował o unieważnieniu głosowania i powtórzeniu całego procesu wyborczego. Wyrok wydano na podstawie odtajnionych dokumentów służb, które wskazywały na nieprawidłowości podczas kampanii Georgescu, prowadzonej głównie na TikToku, i możliwy wpływ podmiotu zagranicznego (Rosji).
Simion wykorzystał niezadowolenie dużej części rumuńskiego społeczeństwa, która uważa, że wyrok nie miał solidnych podstaw prawnych i był jedynie próbą utrzymania władzy przez skorumpowany establishment polityczny. Lider AUR oceniał podczas kampanii decyzję sądu jako "zamach stanu" i wzywał do powtórzenia drugiej tury. Obiecał także, że jeżeli zostanie prezydentem, Georgescu - któremu zakazano startu w powtórnych wyborach - otrzyma ważne stanowisko polityczne, być może nawet urząd premiera.
Jeśli chodzi o kwestie dotyczące polityki zagranicznej, Simion wielokrotnie krytykował udzielanie przez Bukareszt wsparcia wojskowego Ukrainie i kierował pod adresem władz w Kijowie zarzuty o złe traktowanie rumuńskiej mniejszości. Jego zdaniem rząd powinien zakończyć wsparcie finansowe dla ukraińskich uchodźców, gdyż najważniejszą odpowiedzialnością władz Rumunii jest poprawa sytuacji gospodarczej własnych obywateli.
Jednocześnie Simion dystansuje się od prorosyjskiej linii najbardziej radykalnej części rumuńskiej sceny politycznej. Uważa, że ewentualne wystąpienie kraju z NATO byłoby "katastrofą", rosyjskiego przywódcę Władimira Putina nazywa zbrodniarzem wojennym i krytykuje wysuwane przez skrajnych polityków roszczenia wobec ziem ukraińskich. - Nie będziemy wysyłać wsparcia wojskowego Ukrainie, ale nie czyni nas to opcją prorosyjską - tłumaczył Simion swoje podejście do wojny w Ukrainie.
- Nazywano mnie szpiegiem, zdrajcą i politykiem prorosyjskim - tak jak prezydenta USA Donalda Trumpa - powiedział lider AUR podczas jednego z wieców wyborczych. Simion wielokrotnie chwalił nowego gospodarza Białego Domu za jego działania na rzecz pokoju w Ukrainie. Podkreślał też słuszność apelu Trumpa, aby kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego wydawały więcej na obronność.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Z prezydentem USA łączy go też bliskość ideologiczna. Postuluje powrót do "normalności" i wartości chrześcijańskich, podkreśla znaczenie rodziny i tradycyjnych ról płci. Według Simiona zagrożeniem dla tej misji są "lewicowe ruchy woke", idea Black Lives Matter czy transhumanizm, które - jak sądzi - skutecznie zinfiltrowały zachodnie media i uczelnie.
- Wierzę, że tak jak (ruch) MAGA ("Make America Great Again", hasło wyborcze Trumpa z 2024 r.) zdobył władzę w Stanach Zjednoczonych, tak samo ruch MEGA ("Make Europe Great Again") uzyska większość w instytucjach europejskich. W wolnym świecie wieje wiatr zmian i powrotu do zdrowego rozsądku - przekonywał Simion, od tego roku wiceprzewodniczący Partii Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), do której należą także m.in. PiS oraz ugrupowanie Bracia Włosi premierki Giorgii Meloni.
Simion utrzymuje regularne kontakty z partią Jarosława Kaczyńskiego. W marcu z wizytą w Bukareszcie był były premier Mateusz Morawiecki, aby udzielić kandydatowi AUR oficjalnego poparcia. Z kolei Simion wsparł później kandydata PiS na prezydenta Karola Nawrockiego.
Nicusor Dan
Proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan zmierzy się z Simionem w drugiej turze. Wykształcony w Paryżu matematyk obiecywał, że odbuduje zaufanie społeczeństwa do polityki poprzez walkę z korupcją i układami.
Dan jako kandydat w powtórzonych wyborach prezydenckich postulował uzdrowienie administracji publicznej, wyniszczonej, według niego, latami układów pod rządami Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) i Partii Socjaldemokratycznej (PSD).
Znakiem rozpoznawalnym Dana jest postulat walki z korupcją. Markę wyrobił jeszcze w czasie, gdy w 2008 roku Rumunia przystąpiła do Unii Europejskiej. Napływ wielkiego kapitału do kraju zachęcił urzędników do udzielania zezwoleń na budowę w zamian za łapówki. Dan, stojąc na czele organizacji "Ocalić Bukareszt", rozliczał wówczas władze z decyzji, które doprowadziły do zburzenia historycznych budynków i likwidowania terenów zielonych w mieście.
Dan startował jako polityk niezależny, jednak przed majowymi wyborami uzyskał poparcie swojej partii (którą założył, a potem opuścił) - centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii (USR). USR poparł jego kandydaturę, nieoczekiwanie na miesiąc przed wyborami wycofując poparcie dla liderki partii Eleny Lasconi, popieranej jedynie przez 5 proc. wyborców.
Polityk pozycjonuje się też jako kandydat spoza politycznego establishmentu. Twierdził, że to właśnie "stare układy" i kojarzona z nimi systemowa korupcja niszczą w kraju zaufanie do administracji, a w efekcie prowadzą w Rumunii do wzrostu poparcia dla skrajnej prawicy i prorosyjskich (antyukraińskich) narracji.
Uważał też, że w kraju należy przeprowadzić szeroką debatę społeczną na temat dzielącego Rumunów wyroku Sądu Konstytucyjnego, który w listopadzie ubiegłego roku unieważnił wybory prezydenckie.
W sprawach zagranicznych matematyk przedstawia się jako "bezpieczny wybór". Deklaruje się jako polityk proeuropejski i proatlantycki, podkreślając swoją otwartość na współpracę z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Opowiada się za kontynuowaniem wsparcia wojskowego dla Kijowa, ale wyklucza wysłanie żołnierzy do Ukrainy w ramach misji pokojowej.
W trakcie kampanii pojawiły się wątpliwości, co do sposobu finansowania jego kampanii. Według doniesień rumuńskiego "Newsweeka", polityk miał kierować darowizny od swoich zwolenników na zakup banerów wyborczych, oferowanych po zaniżonych cenach przez firmę kontrolowaną przez jego doradcę i biznesmena, Mateiego Pauna, który wcześniej prowadził interesy z firmami z Rosji. Portal tygodnika - oskarżanego o popieranie establishmentu w zamian za wsparcie finansowe - przekonuje, że ruch ten miał umożliwić Danowi tuszowanie wydatków na kampanię.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Crin Antonescu
Crin Antonescu - były lider Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) to kandydat kompromisu wyłoniony w negocjacjach przez uformowaną w grudniu koalicję rządzącą, złożoną z partii socjaldemokratycznej PSD, centroprawicowej PNL i Demokratycznego Związku Węgrów w Rumunii (UDMR). Te siły, a zwłaszcza PSD i PNL to od trzech dekad główni rozgrywający w rumuńskiej polityce, a obecnie główny cel ataków ze strony rosnących w siłę ugrupowań antysystemowych.
Antonescu od 10 lat nie piastował żadnych urzędów politycznych. Wyjechał do Brukseli wraz z żoną Adiną Valean, która w poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej pełniła funkcję komisarza UE ds. transportu.
Hasłem wyborczym kandydata była "Rumunia do przodu!", ale niektóre rumuńskie media ironizowały, że "do przodu" chce Rumunię pchnąć "człowiek z przeszłości".
Autorka/Autor: os/ft
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/PAP