Cztery proeuropejskie partie i grupa deputowanych mniejszości narodowych porozumiały się we wtorek wieczorem o utworzeniu większości w parlamencie Rumunii. Ustaliły też, że poprą wspólnego kandydata na prezydenta w przyszłych wyborach.
Większość parlamentarną będą tworzyły: Partia Socjaldemokratyczna (PSD), Partia Narodowo-Liberalna (PNL), centroprawicowy Związek Ocalenia Rumunii (USR), Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii (UDMR) oraz grupa posłów reprezentujących mniejszości narodowe. Radykalnie prawicowe AUR (Związek na rzecz Jedności Rumunów), S.O.S Romania i Partii Ludzi Młodych (POT) pozostaną w opozycji.
W komunikacie po wtorkowych rozmowach podkreślono, że formacje wchodzące w skład koalicji "ogłaszają swoje zdecydowane zaangażowanie na rzecz utworzenia proeuropejskiej większości w rumuńskim parlamencie, proeuropejskiego rządu i wsparcia ewentualnego wspólnego, proeuropejskiego kandydata" w wyborach prezydenckich. W pierwszej turze nieoczekiwanie wygrał Calin Georgescu startujący jako kandydat niezależny, ale jednocześnie reprezentujący skrajną prawicę.
Dwa dni przed planowaną drugą turą wyborów prezydenckich Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o ich odwołaniu, powołując się na artykuł konstytucji, który mówi o odpowiedzialności sądu za "zapewnienie przestrzegania procedury wyboru prezydenta". Rumuński wywiad informował, że działalność kont na Tik Toku promujących prawicowego Calina Georgescu był koordynowany przez "podmiot państwowy". Z kolei z odtajnionego dokumentu MSW wynika, że podobny jak w przypadku kampanii Georgescu schemat działań zidentyfikowano w Ukrainie w okresie poprzedzającym rozpoczęcie agresji przez Rosję.
"Kordonowa koalicja"
Nowa parlamentarna większość zapowiedziała, że jej celem będzie "rozpoczęcie dialogu w celu szybkiego sformowania proeuropejskiego rządu".
"W nadchodzących dniach cztery partie i przedstawiciele mniejszości narodowych będą pracować nad programem wspólnych rządów, opartym na rozwoju i reformach, który uwzględni priorytety obywateli Rumunii. Tym samym strony zgodziły się na powołanie wspólnej komisji ds. realizacji programu rządów oraz grup roboczych ds. obszarów działania. Zgodziliśmy się, że potrzebny jest konkretny plan efektywności oraz ograniczenia wydatków publicznych i biurokracji w administracji publicznej" – podano w komunikacie prasowym.
Uzgodniono też, że celem koalicji będzie zwiększenie obecnego tempa inwestycji i reform w ramach Krajowego Planu Odbudowy. "Obecny moment jest decydujący dla Rumunii. Potrzebna jest głęboka zmiana i partie proeuropejskie biorą na siebie tę odpowiedzialność. Partie proeuropejskie dążą do zwiększenia zaufania do instytucji i klasy politycznej poprzez dobre rządzenie, przejrzystość w wydatkowaniu publicznych pieniędzy i szacunek dla obywatela" - zaznaczono.
Koalicję partii proeuropejskich niektórzy eksperci określają jako "kordonową" wobec posiadających w parlamencie ponad 30 proc. mandatów ugrupowań radykalnie prawicowych – AUR (Związek na rzecz Jedności Rumunów), S.O.S Romania i Partii Ludzi Młodych (POT).
Prorosyjski kandydat prawicy
Zgodnie z decyzją Sądu Konstytucyjnego proces wyborów prezydenckich w Rumunii rozpocznie się od nowa. Jeszcze przed oficjalnym odwołaniem drugiej tury Calin Georgescu w wywiadzie dla BBC oświadczył, że zakończy wszelkie wsparcie dla Ukrainy, jeśli obejmie najwyższy urząd w państwie, a Władimira Putina określał "patriotą i przywódcą". Po rozpoczęciu rosyjskiej agresji stwierdził również, że przywódca Kremla "bardzo kocha swój kraj i jest otoczony profesjonalistami".
Zapowiadał także pozostanie Rumunii w UE i NATO. Jednocześnie zaznaczył, że wszystko będzie "negocjowane" i skupione na interesie jego kraju.
Po ogłoszeniu jego niespodziewanej wygranej w pierwszej turze w Rumunii rozpoczęły się protesty. Demonstranci porównywali się do antykomunistycznej rewolucji 1989 roku, w trakcie której obalono dyktatora Nicolae Ceausescu.
CZYTAJ TEŻ: Rumuni protestują przeciwko "hipnotyzerowi guru"
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock