W czwartek 14 sierpnia około godziny 20.20 służby otrzymały zgłoszenie o konającym niedźwiedziu w lesie w podkarpackim Lipowcu, zaledwie kilka kilometrów od granicy ze Słowacją. To powiat krośnieński, okolica Jaślisk.
Odkrycia dokonali pracownicy Magurskiego Parku Narodowego, choć miejsce, w którym leżało zwierzę, nie znajduje się w granicach tego parku. Jako że drapieżnik jeszcze żył, na miejsce wezwano lekarza weterynarii, ale też pracowników Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i policję.
- Niedźwiedź jeszcze żył, ale niestety padł około 15 minut przed naszym przyjazdem. Podczas oględzin naszą uwagę zwróciły ślady krwi na karku i bardzo zaawansowana muszyca, czyli larwy i jaja much na sierści. To wskazuje na to, że został ranny już kilka dni wcześniej - powiedziała tvn24.pl Agata Lisiewicz z Fundacji Dziki Projekt. To pracownicy tej organizacji zostali powiadomieni przez przedstawicieli parku narodowego.
Jest rana postrzałowa
Jak podkreśliła Lisiewicz, wszystko wskazuje na to, że zwierzę zostało postrzelone. - W badaniu RTG wykryliśmy ranę wlotową wlotową i wylotową przez łopatki, a także opiłki żelaza - poinformowała przedstawicielka fundacji.
Asp. Dominik Pluczyński z Komendy Powiatowej Policji w Krośnie potwierdził w rozmowie z nami, że według wstępnych ustaleń doszło do postrzelenia zwierzęcia. - Aktualnie prowadzone jest postępowanie z artykułu 181 Kodeksu karnego, czyli w sprawie powodowania zniszczeń w przyrodzie - powiedział Pluczyński.
Przestępstwo, o którym mowa, zagrożone jest karą od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Strzał mógł paść w Słowacji? "Nie ma możliwości"
Obecnie w południowo-wschodniej Polsce, głównie w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim bytuje blisko 200 niedźwiedzi. To 90 procent polskiej populacji. Od 1952 roku te drapieżniki w naszym kraju objęte są ścisłą ochroną gatunkową. Oznacza to, że nie można ich zabijać, ranić, łapać, płoszyć i niepokoić, niszczyć ich siedlisk, przetrzymywać w niewoli ani handlować nimi lub ich pogłowiem, skórami, czy tłuszczem. Każde naruszenie tych zakazów jest karalne - może grozić grzywna, ograniczenie wolności, a nawet do pięciu lat więzienia.
Inaczej jest w Słowacji, gdzie w kwietniu słowacki rząd ogłosił stan nadzwyczajny w większości kraju i zapowiedział odstrzał 350 niedźwiedzi. Niewykluczone, że zwierzę znalezione w Lipowcu zostało postrzelone za naszą południową granicą, po czym przemieściło się do Polski i po kilku dniach padło. - Nie można wykluczyć takiego scenariusza, ale na tym etapie ciężko jest stwierdzić, czy tak się wydarzyło. Natomiast rzeczywiście Słowacy prowadzą odstrzał tych zwierząt - podkreślił asp. Dominik Pluczyński.
- W przypadkach, w których niedźwiedź nie ma obroży telemetrycznej lub innego znacznika, który mógłby wskazać na jego pochodzenie, trudno jest zidentyfikować, skąd jest dany osobnik - powiedziała Agata Lisiewicz z Fundacji Dziki Projekt.
Dr Robert Maślak,Robert Maślak, zoolog z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego, w rozmowie z tvn24.pl ocenił, że to "mało prawdopodobne", by niedźwiedź przemieścił się do Polski z terenu Słowacji.
- Zwierzę miało przestrzelone obie łopatki, czyli element narządu ruchu. Każdy ruch, nawet tuż po postrzale, powodował potworny ból. Siłą rzeczy taki niedźwiedź głównie leżał. Do postrzału musiało dojść w okolicy, najwyżej kilkaset metrów dalej, może kilometr. Nie ma możliwości, by w takim stanie przeszedł on cztery kilometry - powiedział dr Maślak.
Chcieli odstrzelić niedźwiedzie w Bieszczadach
Na Podkarpaciu żywa jest dyskusja o ewentualnych odstrzałach niedźwiedzi. Władze gminy Cisna, znajdującej się około 50 kilometrów na południowy wschód od Lipowca, otrzymały w lipcu zgodę od Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska na zabicie trzech niedźwiedzi. Jak tłumaczył GDOŚ, decyzja została wydana z uwagi na rosnącą liczbę incydentów z udziałem tych zwierząt. Zgoda obowiązuje do końca 2026 roku na terenie gminy Cisna.
Po krytyce tego pomysłu zaplanowano przeniesienie drapieżników do Tatrzańskiego Parku Narodowego. Ten plan również jednak został skrytykowany m.in. przez naukowców. Ostatecznie ministerstwo klimatu zdecydowało, że niedźwiedziom z okolic Cisnej zostaną założone obroże GPS, a także że powstanie specjalna grupa, która będzie zajmowała się płoszeniem tych drapieżników.
Autorka/Autor: bp/gp
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Dziki Projekt