Zoran Milanović zdecydowanie wygrywa niedzielną II turę wyborów prezydenckich, zdobywając 74,66 procent głosów - podała chorwacka Państwowa Komisja Wyborcza po przeliczeniu głosów z 99,48 procent lokalnych komisji wyborczych. Milanović jest prezydentem Chorwacji od 2020 roku. W okresie swojej prezydentury często sięgał po retorykę populistyczną i prokremlowską.
Z najnowszych danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że Milanović zgromadził już 1 114 383 głosy poparcia, a jego kontrkandydat - wspierany przez rząd Dragan Primorac - 378 172 głosy, czyli 25,34 proc. Prezydent Milanović wygrał we wszystkich z 20 żupanii (jednostek administracyjnych Chorwacji) oraz w mieście stołecznym Zagrzebiu. Primorac zdobył z kolei niemal dwa razy więcej głosów wśród Chorwatów głosujących poza ojczyzną.
Według najnowszych danych Komisji w wyborach wzięło udział 44,16 proc. uprawnionych do głosowania Chorwatów. Niedzielna frekwencja była najniższą w historii II tur wyborów prezydenckich w tym kraju. Zdobywając niemal 75 proc. głosów wyborców Milanović został prezydentem wybranym z największym poparciem w historii kraju.
W II turze wyborów zagłosować mogło 3 769 598 wyborców, w tym 251 170 - za granicą. W I turze wyborów udział wzięło 46 proc. uprawnionych do tego obywateli.
Milanović składa obietnice
- Chorwacjo, dziękuję! Bośnio i Hercegowino, dziękuję! Dziękuję wszystkim Chorwatom na świecie - powiedział w powyborczym przemówieniu Milanović. Dodał, że "będzie przestrzegać zapisów konstytucji i nie będzie ubiegać się o zwiększenie uprawnień głowy państwa".
- Ci, którzy chcą całej władzy dla siebie, dostali dziś odpowiedź. Nie będę wywierać żadnych nacisków na premiera (Andreja Plenkovicia), ale na pewno będziemy musieli ze sobą rozmawiać - stwierdził.
Wyniki skomentował też kandydat rządzącej Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), mówiąc, że "każdy członek partii był dla niego ogromną inspiracją". - Dziękuję HDZ, najsilniejszemu ugrupowaniu politycznemu Chorwacji. Dziękuję premierowi Plenkoviciowi i całemu zarządowi partii za wsparcie, którego mi udzielili - powiedział Dragan Primorac.
Premier Plenković pogratulował w niedzielę w nocy Primorcowi. - To on głównie przyjmował ataki, dlatego jestem mu wdzięczny za bardzo zaangażowaną kampanię. Przyjmujemy rezultaty wyborów - zaznaczył szef chorwackiego rządu. Podkreślił przy tym, że "99 procent władzy w Chorwacji leży w rękach rządu, a zaledwie jeden procent - w kompetencjach prezydenta i mając to na uwadze będziemy (jako rząd) kontynuować pracę dla dobra Chorwacji".
"Chorwacki Trump"
58-letni Zoran Milanović jest prezydentem Chorwacji od 2020 roku, w latach 2011-2016 był jej premierem. Ukończył prawo, a doświadczenie zawodowe zdobywał pracując w Brukseli - przy UE i NATO. W 2007 roku po raz pierwszy wszedł do chorwackiego parlamentu.
Za czasów jego premierostwa Chorwacja wstąpiła do Unii Europejskiej w 2013 roku. Po utracie stanowiska premiera trzy lata później Milanović zrezygnował z polityki i został radcą prawnym. Po powrocie na scenę polityczną w 2019 roku wygrał wybory prezydenckie, pokonując w II turze ówczesną głowę państwa Kolindę Grabar-Kitarović z Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), i zostając piątym prezydentem Chorwacji.
Milanović przedstawiał się wtedy jako kandydat nowoczesny i postępowy. W okresie swojej prezydentury często jednak sięgał po retorykę populistyczną i prokremlowską.
Pod koniec 2024 roku Milanović sprzeciwił się udziałowi chorwackich żołnierzy w natowskiej misji NSATU, mającej koordynować dostawy uzbrojenia dla Ukrainy, a także szkolić ukraińskich żołnierzy. - Od 2014 roku do roku 2022 obserwowaliśmy, jak ktoś stale prowokował Rosję, żeby doszło do wybuchu wojny. I wojna wybuchła - powiedział prezydent, komentując rozpoczęcie rosyjskiej inwazji. Wcześniej ocenił, że "NATO i USA prowadzą w Ukrainie wojnę zastępczą", a szkolenie ukraińskich żołnierzy "oznacza udział w wojnie".
Jego krytyczne wypowiedzi wobec NATO i UE zrodziły porównania z Donaldem Trumpem - zauważył portal Politico. W przemówieniu po I turze wyborów, w której zdobył 49 procent głosów, Milanović zapowiedział walkę o Chorwację, która "bierze sprawy w swoje ręce i pamięta, że tylko Chorwaci tak naprawdę dbają o to, co dzieje się w ich kraju".
Prezydent Milanović regularnie krytykuje rząd Andreja Plenkovicia za domniemaną korupcję i nadużycia władz. Premiera Plenkovicia nazwał "chłopcem na posyłki Ursuli von der Leyen", a kontrkandydata Primorca - "analfabetą", którego "promują lobbyści z Brukseli".
"Człowiek premiera"
59-letni Dragan Primorac ukończył studia i uzyskał stopień doktora na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Zagrzebiu. Jest specjalistą z zakresu pediatrii i genetyki medycznej, biegłym sądowym oraz wykładowcą na uczelniach krajowych i zagranicznych.
Polityk jest związany z HDZ od lat. W okresie 2003-09 był ministrem edukacji w dwóch centroprawicowych rządach Ivo Sanadera. W 2007 roku obywatele uznali go za najlepszego z członków rządu z poparciem 31 proc. W 2009 roku ubiegał się o prezydenturę jako kandydat niezależny, uzyskując niecałe 6 proc. głosów.
Komentatorzy zauważali, że przed drugą turą polityk zmienił retorykę z koncyliacyjnej na bardziej agresywną i stanowczą, mającą zmobilizować elektorat prawicowy. Zajmujący się chorwacką sceną polityczną, eksperci oceniali, że jego wygrana ujednoliciłaby politykę i stanowisko kancelarii prezydenta z działaniami rządu Plenkovicia, który od początku agresji wspiera Ukrainę i dąży do udziału chorwackiej armii w szkoleniu jej żołnierzy.
Sam Primorac wzywał w trakcie kampanii do inwestowania w chorwacką obronność i "przygotowywania się na każdy możliwy scenariusz". Stanowisko Milanovicia wobec misji NSATU określił jako "straszenie obywateli". Premier Plenković ocenił - oskarżając ponownie Milanovicia o nastawienie prokremlowskie - że różnicą pomiędzy kandydatami jest to, że "Milanović ciągnie nas na Wschód, a Primorac - na Zachód".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ANTONIO BAT/PAP/EPA