Szalony tydzień Ameryki. Jak do tego doszło

Źródło:
TVN24
Biden "przeciął tę fatalną dyskusję"
Biden "przeciął tę fatalną dyskusję"TVN24
wideo 2/9
Biden "przeciął tę fatalną dyskusję"TVN24

Próba zamachu na Donalda Trumpa, ważna konwencja republikanów, ogłoszenie J.D. Vance'a jako kandydata na wiceprezydenta, zakażenie Joe Bidena koronawirusem, gorąca dyskusja o jego ewentualnym wycofaniu się z wyborów i wreszcie decyzja. To wszystko zaledwie w ciągu ośmiu dni. Trudno szukać w najnowszej amerykańskiej historii tygodnia obfitującego w tak gorące polityczne wydarzenia.

Chociaż to ostatni tydzień obfitował w serię zdarzeń, które mogą zatrząść amerykańską sceną polityczną i zmienić jej krajobraz, to początek swoistego przyspieszenia w amerykańskiej kampanii prezydenckiej należy datować na 27 czerwca. Wówczas doszło do debaty, która - być może - zapoczątkowała całą serię następnych zdarzeń. W zgodnej opinii komentatorów Joe Biden wypadł w niej bardzo słabo, co siłą rzeczy nabiło wyborczych punktów Donaldowi Trumpowi, marzącemu o powrocie do Białego Domu po czterech latach.

Debata prezydencka w USA. Biden o "moralności bezpańskiego kota", Trump: nie zrobiłem nic złego

Debata, a właściwie rozczarowujący występ Bidena, otworzyły puszkę Pandory. Zaczęły mnożyć się pytania o kondycję urzędującego prezydenta, o jego stan zdrowia, mówiąc wprost o to, czy ma siłę, żeby skutecznie bić się o reelekcję i - w przypadku listopadowego zwycięstwa - dalej przewodzić światowemu mocarstwu.

To właśnie po tej debacie na dobre rozgorzała dyskusja o możliwej wymianie kandydata demokratów, amerykańskie media zaczęły informować o tym, że w środowisku Bidena zaczynają pojawiać się głosy, które doradzają mu wycofanie się z prezydenckiego wyścigu. Z drugiej strony były też głosy tonujące sytuację, mówiące, że do listopada jest jeszcze kilka miesięcy, że Biden "się rozkręci", że to tylko chwilowa gorsza dyspozycja spowodowana chorobą. Zresztą w pierwszych kilku dniach po debacie taką narrację prezentował sam Biden. Mówił, że "po upadku trzeba wstać i walczyć dalej".

Na przełomie czerwca i lipca u demokratów nastąpiło stopniowe słabnięcie wiary w zwycięstwo Joe Bidena i całą jego kampanię, ale wszyscy w tym środowisku - przynajmniej oficjalnie - respektowali płynące od niego sygnały, że nie zamierza wycofać się z wyścigu i że wierzy w swoje zwycięstwo nad Trumpem.

13 lipca - próba zamachu na Trumpa

I tu przechodzimy do zdarzenia, które może bardzo wiele znaczyć dla przyszłości Trumpa i jego kampanii, a w którym paradoksalnie w ogóle nie uczestniczył jego rywal o Biały Dom. 13 lipca na wiecu w Butler w Pensylwanii doszło do próby zamachu na życie Donalda Trumpa. On sam został ranny w ucho, zginął jeden z uczestników wiecu, dwie osoby zostały ranne, zastrzelony został też napastnik, 20-letni Thomas Matthew Crooks. Jednak zdjęcie pokazujące zakrwawionego Trumpa, który w asyście ochroniarzy szybko podnosi się po upadku, prezentując przy tym symbol zaciśniętej pięści, zrobiło ogromne wrażenie.

Donald Trump po zamachuEvan Vucci/Associated Press/East News

Trump zabiera głos

To wydarzenie, chociaż dramatyczne i wychodzące dalego poza ramy kampanii prezydenckiej, paradoksalnie tę kampanię przyspieszyło. Teraz zaczęto dyskutować nie tylko o tym, czy Joe Biden "da radę", ale jak ta próba zamachu wpłynie na postawę samego Trumpa. To zdarzenie zmusiło Bidena do zdecydowanego potępienia ataku, okazania wsparcia dla Trumpa w tej nagłej sytuacji i wezwania amerykańskiego społeczeństwa do pojednania.

Jednak z politycznego punktu widzenia sekwencja zdarzeń dla Trumpa ułożyła się korzystnie. Zaledwie dwa dni po zamachu w Miluwakee rozpoczęła się konwencja republikanów, podczas której oficjalnie odebrał nominację na kandydata na prezydenta USA, a także przedstawił swojego kandydata na wiceprezydenta - senatora z Ohio J.D. Vance'a. Zaledwie pięć dni po próbie zamachu Trump wygłosił też swoje przemówienie, w którym opisał przebieg tego ataku.

Pierwsze publiczne wystąpienie Trumpa po zamachu
Pierwsze publiczne wystąpienie Trumpa po zamachuJIM LO SCALZO/PAP/EPA

Natomiast na sobotnim wiecu w Michigan, pierwszym od próby zamachu, w Pensylwanii, Trump mówił między innymi, że "przyjął kulę za demokrację".

Donald Trump na pierwszym wiecu od próby zamachu. "Przyjąłem kulę za demokrację"
Donald Trump na pierwszym wiecu od próby zamachu. "Przyjąłem kulę za demokrację"Katarzyna Sławińska/Fakty TVN

Długi tydzień amerykańskiej polityki

Tymczasem u demokratów dyskusja o przyszłości Bidena przybierała na sile. Sam prezydent dalej konsekwentnie przekonywał, że jest w stanie skutecznie bić się o reelekcję. Jednocześnie niemal dokładnie wtedy, kiedy Trump triumfalnie zabierał głos na konwencji republikanów, Biały Dom ogłosił, że Biden uległ zakażeniu COVID-19 i był zmuszony do przerwania kampanii wyborczej.

Te kilka dni być może zaważyły na jego decyzji, o wycofaniu się z wyścigu, którą przekazał w niedzielę.

Tak oto kończy się długi tydzień amerykańskiej polityki, liczony od próby zamachu na Trumpa do decyzji Bidena o wycofaniu się z wyścigu o Biały Dom.

Być może jeden z najbardziej emocjonujących w najnowszej historii politycznej USA. Ale jednocześnie zaczyna się kolejny, który - już teraz jest to niemal pewne - przyniesie równie istotne wydarzenia i decyzje. Po pierwsze, w rozpoczynającym się 22 lipca tygodniu Biden ma wygłosić przemówienie do narodu, w którym szerzej powie o swojej decyzji. Po drugie - demokraci będą musieli zdecydować, kto zostanie ich kandydatem lub kandydatką.

Jeszcze w niedzielę wieczorem Biden przekazał swoje poparcie urzędującej wiceprezydent Kamali Harris. Z całą pewnością kampania przybierze nową dynamikę, co wymusi także zmianę w wyborczej taktyce Donalda Trumpa. I chociaż do listopadowych wyborów pozostało kilka miesięcy, to patrząc na to, ile się dzieje w polityce za oceanem, mogą one minąć niczym jeden tydzień.

Tak emocjonujący jak ten ostatni.

Autorka/Autor:Marcin Złotkowski

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CAROLINE BREHMAN