NATO planuje wysłać do Polski i krajów bałtyckich cztery bataliony, czyli około 4 tys. żołnierzy, w odpowiedzi na aktywność Rosji w regionie - pisze "Wall Street Journal", powołując się na wysokich rangą dyplomatów amerykańskich i europejskich. Do naszego regionu mają zostać skierowane dwa bataliony z USA i po jednym z Niemiec i Wielkiej Brytanii.
Plany zwiększenia obecności sił NATO w regionie Bałtyku potwierdził podczas wizyty w Brukseli Robert Work, zastępca sekretarza obrony USA.
- Rosjanie wykonują mnóstwo ćwiczeń przy granicy, w których bierze udział wielu żołnierzy - powiedział w jednym z wywiadów. - Z naszej perspektywy możemy mówić, że to nadzwyczaj prowokacyjne działanie - dodał.
Choć w oficjalnych wypowiedziach Work podkreślał, że skala zaangażowania USA wciąż jest dyskutowana, to inni przedstawiciele amerykańskiej administracji potwierdzili nieoficjalnie, że będą to prawdopodobnie dwa bataliony.
Niemcy na Litwie, Brytyjczycy milczą
Jak podkreśla "WSJ", zwłaszcza udział Niemiec w zwiększeniu obecności militarnej na wschodzie jest kluczowy, ponieważ stwarza szanse „skutecznego odstraszenia Rosji i utrwali rolę Berlina jako jednego z większych graczy w NATO”. W piątek niemieckie ministerstwo obrony potwierdziło, że bada możliwość wysłania Bundeswehry na Litwę w ramach planu wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu.
Z kolei przedstawiciel brytyjskiego resortu obrony odmówił komentarza w sprawie udziału jednostek Wielkiej Brytanii w zwiększeniu obecności sił NATO w krajach bałtyckich. Wysocy urzędnicy w nieoficjalnych rozmowach twierdzą, że ostateczna decyzja nie została jeszcze podjęta.
Rosja traktuje zapowiedzi Sojuszu o zwiększeniu obecności wojskowej jako złamanie porozumienia NATO-Rosja z 1997 roku. Zachodni dyplomaci podkreślają jednak, że po pierwsze, dokument ten nie określa liczby żołnierzy, jacy mogą stacjonować przy granicy z Rosją, a po drugie, wzmocnienie w wielkości czterech dodatkowych batalionów będzie się odbywało w ramach rotacyjnej obecności, więc nie narusza porozumienia.
Napięcie na linii NATO-Rosja zwiększyły prowokacyjne przeloty rosyjskich maszyn nad amerykańskim niszczycielem USS Donald Cook, które miały miejsce na początku kwietnia. Ostatnim z serii incydentów maił miejsce w piątek, kiedy to rosyjski myśliwiec wykonał tzw. beczkę nad amerykańską maszyną.
Autor: dln//plw / Źródło: Wall Street Journal