Szkolenia Estończyków i pancerne "guźce". Amerykanie na "wschodniej flance NATO"

Więcej sprzętu USA w EuropieUSAF

Amerykańskie wojsko coraz intensywniej angażuje się we wspieranie "wschodniej flanki NATO", choć robi to małymi krokami. Zapowiedziano rozpoczęcie programu szkoleniowego, na którym mają dużo skorzystać estońskie siły rezerwowe. Równocześnie ujawniono, że do Europy po kilku latach przerwy wróciły samoloty szturmowe A-10.

Amerykańskie wojsko poinformowało o dwóch swoich ruchach niemal równolegle, nie reklamując ich szeroko. Pierwszy to podpisanie umowy partnerskiej pomiędzy Pentagonem i Estonią, która zakłada szkolenie estońskich sił rezerwowych. Drugi to ujawnienie tego, że w bazie Spangdahlem w Niemczech jest już 12 samolotów szturmowych A-10, które mają brać udział w różnych ćwiczeniach na wschodzie.

Nauki dla Estończyków

Pierwsza umowa zakłada między innymi wymianę żołnierzy sił rezerwowych pomiędzy Estońską Ligą Obrony a amerykańską Gwardią Narodową. Dokument podpisał w Tallinie Richard O. Wightman Jr., pierwszy zastępca asystenta sekretarza obrony zajmujący się kwestiami rezerwy. Jak zapewniał Amerykanin, umowa jest "potwierdzeniem naszego nieustającego oddania wobec sojuszników z NATO".

Nie podano do wiadomości szczegółów porozumienia. Wiadomo, że przewiduje ono wysyłanie do USA grup estońskich rezerwistów, którzy będą mogli się zapoznać z działaniem znacznie bardziej sprofesjonalizowanej Gwardii Narodowej. Amerykańscy gwardziści będą natomiast przyjeżdżać do Estonii szkolić swoich odpowiedników.

Estońska Liga Obrony mocno się różni od amerykańskiej Gwardii Narodowej. Estończycy działają na zasadzie ochotniczej i bezpłatnie, wspierają działanie regularnych sił zbrojnych. Gwardziści z USA mają natomiast półprofesjonalny status, otrzymują żołd za służbę i mogą być dość łatwo zmobilizowani celem wysłania do walki. Wiele jednostek Gwardii Narodowej walczyło w Afganistanie i Iraku. Są też znacznie lepiej uzbrojone niż jakiekolwiek inne siły rezerwowe na świecie.

Szturmowce nad Europą Wschodnią

Drugim elementem wspierania "wschodniej flanki NATO" jest ponowne przysłanie do Europy samolotów szturmowych A-10. Te ciężko uzbrojone oraz silnie opancerzone samoloty przeznaczone do zwalczania wrogich czołgów i żołnierzy były jednym z symboli obecności wojsk USA w Europie podczas zimnej wojny. Na fali cięć budżetowych zostały jednak wycofane do USA. Ostatnie odleciały z bazy Spangdahlem w maju 2013 roku.

Teraz lotnictwo wojskowe USA (USAF) poinformowało, że 12 A-10 wróciło na to samo lotnisko w Niemczech. Samoloty i 300 obsługujących je żołnierzy z 355. Skrzydła Myśliwskiego mają pozostać w Spangdahlem na czas nieokreślony. Szturmowce będą brać udział w ćwiczeniach ze wschodnimi członkami NATO i tym samym "demonstrować zaangażowanie USA w bezpieczeństwo oraz stabilność w Europie".

Jest więc bardzo możliwe, że słynne A-10 Warthog (ang. guziec, nieformalna nazwa nadana przez lotników) pojawią się też nad Polską. Amerykańscy lotnicy mogą ćwiczyć z Polakami umiejętności komunikacji i wskazywania celów do nalotów w ramach tak zwanych misji CAS (bliskie wsparcie powietrzne), które w skrócie polegają na atakowaniu wroga w bezpośredniej bliskości linii frontu.

Amerykanie wysyłają A-10 do Europy
Amerykanie wysyłają A-10 do EuropyUSAF/NG

Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF