Rosyjskie siły przygotowują się do przełomowego zrywu w wojnie z Ukrainą. Mobilizacja do armii i zmiany kadrowe w dowództwie dowodzą prawdopodobieństwa kolejnej szerokiej ofensywy w lutym lub marcu - ocenił w poniedziałek sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow.
W ocenie Daniłowa przeciwnik "wykorzystał już (siły czeczeńskich oddziałów - red.) Ramzana Kadyrowa i Grupy Wagnera, a teraz czas na (regularną - red.) rosyjską armię". - To dla nich ostatni dzwonek. Nie będzie już kogo wymieniać i winić za klęski, które poniosą na naszej ziemi - oznajmił szef RBNiO, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Ocenił, że wróg szykuje się do zrywu w wojnie. Jak dodał, kolejne natarcie, podobne do tego z 24 lutego 2022 roku, może nastąpić na przykład w rocznicę inwazji lub w marcu. - Mobilizacja (w Rosji - red.), która wcale nie została wstrzymana, to dla nas wyzwanie. Musimy przygotować się na ich próbę najazdu - zadeklarował Daniłow.
Roszady w kierownictwie rosyjskiej armii, scenariusze ataku
11 stycznia niezależne rosyjskie media powiadomiły, że nowym naczelnym dowódcą sił inwazyjnych został generał Walerij Gierasimow, szef sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, który zastąpił w tej roli generała Siergieja Surowikina. Według wielu analityków, m.in. ekspertów amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), ta zmiana świadczy o przekonaniu Władimira Putina i jego otoczenia, że wojna z Ukrainą będzie trwała długo, a w najbliższych miesiącach należy spodziewać się kolejnej zakrojonej na szeroką skalę ofensywy.
W grudniu ubiegłego roku naczelny dowódca sił zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny wyraził przypuszczenie, że wróg "gdzieś za Uralem" szykuje 200 tys. żołnierzy, aby ponownie zaatakować sąsiedni kraj. W ocenie Załużnego do takiej ofensywy miałoby dojść najprawdopodobniej pomiędzy styczniem i marcem. Jak przewidywał dowódca, nowa odsłona wojny może rozpocząć się w Donbasie, ale nie da się wykluczyć także ataku w kierunku Kijowa, natarcia od strony Białorusi, a nawet szturmu na południowym odcinku frontu.
Źródło: PAP