"Żabę gotuje się powoli". Plan Putina dla Białorusi

Zdaniem białoruskiego komentatora Alaksandra Kłaskouskiego, który przebywa na emigracji, Władimir Putin nie musi wykonywać gwałtownych ruchów na Białorusi, bo stopniowe podporządkowanie Mińska idzie po jego myśli. - To jak gotowanie żaby, jeśli wrzuci się ją do wrzątku, to wyskoczy, a jeśli gotować ją powoli, to nie zauważy - porównał. Dodał, że pomoc Alesandra Łukaszenki w rosyjskiej agresji na Ukrainę bardzo zwiększyła zależność Mińska od Moskwy.

- W mojej opinii alarmistyczny ton na temat nacisków Putina na udział białoruskiej armii w wojnie może nie być uzasadniony. Oczywiście nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować, ale podejrzewam, że Łukaszenka próbuje przekonać Putina, że takie działania nie są optymalnym rozwiązaniem i prawdopodobnie mu się to udaje - mówił Kłaskouski w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Zauważył, że w mijającym roku kluczowym wydarzeniem, które miało wpływ na sytuację na Białorusi, była i jest wojna na Ukrainie.

Jak stwierdził, "to wojna, dla której Łukaszenka udostępnił terytorium, stając się współagresorem". - Ta sytuacja bardzo zwiększyła zależność Białorusi od Rosji i wpłynęła na wizerunek zarówno władz, jak i zwykłych Białorusinów - dodał.

- Sytuacja gospodarcza nie pogorszyła się tak bardzo, jak oczekiwano tuż po rozpoczęciu wojny, gdy niektórzy eksperci prognozowali spadek PKB nawet o 20 procent. Dzisiaj widzimy, że to będzie minus około 4-5 procent i to niby nie jest katastrofa. Niebezpieczne jest jednak to, że bardzo wzrosła gospodarcza zależność od Rosji - zauważył.

"Około 70 procent eksportu idzie do Rosji"

Kłaskouski zaznaczył, że wcześniej nawet sam Łukaszenka mówił o konieczności dywersyfikacji eksportu. - Starano się dążyć do koszyka podzielonego mniej więcej na trzy części, Rosja, Europa, kraje tak zwane dalekiej zagranicy. Teraz już około 70 procent eksportu idzie do Rosji. Również tranzyt potażu i produktów naftowych musi być przekierowany na Rosję, bo wcześniejsze trasy przez porty w Litwie zostały zamknięte przez sankcje - wyjaśnił.

- By uzyskać zniżki na surowce energetyczne, władze podpisały dokument ujednolicający system podatkowy z rosyjskim. To takie powolne, stopniowe, ale bardzo niebezpieczne przywiązanie Białorusi do Rosji - dodał.

Kłaskouski przypomniał, że "przed przyjazdem Putina do Mińska wiele osób mówiło, że jedzie, by wchłonąć Białoruś, zmusić do bezpośredniego udziału w wojnie". - Ja myślę, że to nie jest potrzebne, bo wszystko idzie powoli, konsekwentnie w tym kierunku, który jest korzystny dla Kremla. Żabę gotuje się powoli, na małym ogniu i właśnie to dzieje się teraz z białoruską niepodległością - mówi Kłaskouski.

>> Rosja "zwodzi" Ukrainę, ale zagrożenia atakiem z Białorusi "nie można wykluczyć"

Ocenił przy tym, że "zapewne ludzie z otoczenia Putina dają mu różne rady, w tym takie, by 'umoczyć ręce Łukaszenki we krwi' i odciąć mu możliwości manewru, lawirowania, tajnych rozmów z Zachodem".

- Myślę, że Łukaszenka jednak sprytnie argumentuje. Może powiedzieć, że 12-15 tysięcy realnie zdolnych do walki białoruskich żołnierzy nie zapewni przełomu na froncie i lepiej wykorzystać ich do obrony zachodnich granic przed tym mitycznym atakiem z Zachodu, którego najwyraźniej w swojej "konspirologii" obawia się Putin. Może mówić, że Rosja potrzebuje Białorusi jako "wielkiej montowni" i dostawcy towarów, które może nie są nowoczesne, ale w objętej sankcjami Rosji są potrzebne - opisał Kłaskouski.

Ekspert ocenił, że białoruskie społeczeństwo w większości nie popiera wojny, a żołnierze nie mają motywacji do walki przeciwko Ukraińcom.

- Czy ten proces rosnącej zależności od Rosji jest odwracalny? Szanse są, ale stale maleją - komentował. Przypomniał, że Łukaszenka powołał na stanowisko nowego szefa MSZ zawodowego dyplomatę, który "zna Zachód i umie z nim rozmawiać", co świadczy o tym, że Mińsk chce mieć możliwość kontynuowania gry z Zachodem.

Publicysta wyraził zdanie, że przebywająca na emigracji białoruska opozycja nie powinna "głośno nawoływać do sankcji". - Robienie tego, gdy większość Białorusinów jest przeciwna sankcjom, szkodzi poparciu dla tych sił, a dodatkowo, takie jest moje zdanie, jeszcze bardziej wpycha Łukaszenkę w zależność od Moskwy. Można mówić o sankcjach, ale przynajmniej robić to dyskretnie - ocenił Kłaskouski.

Czytaj także: