"Jesteś zdrajcą, który powinien zostać zastrzelony jako pierwszy" – usłyszał Władimir od swojego ojca. Tylko dlatego, że skrytykował atak Rosji na Ukrainę. Wasyl dowiedział się od swojej mieszkającej w Rosji siostry, że "Putin jest niesamowity", a kuzyni Swietłany, która mieszka w Czerkasach (centralna Ukraina), poradzili jej, by "nie przejmowała się tym, co się dzieje". Wojna w Ukrainie niesie ze sobą wiele ofiar. Wśród nich są ukraińsko-rosyjskie rodziny, które często nie chcą już się znać.
Około 11 milionów Rosjan ma krewnych w Ukrainie. Wielu Ukraińców mieszkających na wschodzie i południu kraju to ludzie, którzy wyemigrowali z Rosji, pozostawiając w Federacji najbliższych krewnych. Związki mieszkańców obu krajów są niezaprzeczalne… Okazuje się jednak, że gdy machina kremlowskiej propagandy ruszyła pełną parą, a żadne oficjalne kanały nie pokazują Rosjanom prawdziwych obrazów zbombardowanego Charkowa lub Kijowa, łatwiej jest uwierzyć w "specjalną operację wojskową na terenie Ukrainy" niż w to, co opisuje mieszkający w Ukrainie brat, kuzyn lub syn. I Rosjanie bardzo często swoim bliskim nie wierzą.
"Nikt nie bombarduje Kijowa"
"New York Times" opisuje historię Miszy Katsurina, lwowskiego restauratora. Gdy na Kijów spadły pierwsze bomby, Misza spodziewał się w każdej chwili telefonu od swojego mieszkającego w Rosji ojca. Sądził, że mężczyzna będzie się niepokoił o bezpieczeństwo syna. Tak się jednak nie stało, więc Misza sam zadzwonił i powiedział ojcu, że Rosja zaatakowała Ukrainę, a on próbuje ewakuować swoją żonę i dzieci.
Zamiast słów wsparcia, Ukrainiec usłyszał jednak, że jego rodacy są nazistami, od których wojsko rosyjskie ma "wyzwolić Ukrainę". – Tam są rosyjscy żołnierze, którzy pomagają ludziom. Dają im ciepłe ubrania i jedzenie – przekonywał ojciec Katsurina.
Restaurator nie jest odosobniony w swojej rodzinnej tragedii. Walentyna Kremyr napisała do mieszkającego w Rosji rodzeństwa, że jej syn spędził wiele dni w schronie na przedmieściach Kijowa, bo toczyły się tam walki, a miasto było bombardowane. Ich odpowiedź? W Kijowie jest spokojnie, Kijowa nikt nie ostrzeliwuje, Rosjanie "z precyzją" uderzają tylko w infrastrukturę wojskową.
– Nikt nie bombarduje Kijowa, a właściwie należy się bać nazistów, z którymi walczył twój ojciec. Twoje dzieci będą żywe i zdrowe. Kochamy Ukraińców, ale musisz się mocno zastanowić, kogo wybrałaś na prezydenta – pouczyła Walentynę mieszkająca w Permie u stóp gór Ural siostra. Brat, któremu Ukrainka wysłała zdjęcia zniszczonych czołgów i budynków, przekonywał ją, że to efekt działań ukraińskiego wojska, które teraz próbuje zrzucić winę na Rosjan.
"Jesteście nazistami, więc wyzwolimy was"
Historię ukraińsko-rosyjskiej rodziny opisuje też radio NPR. Tym razem bohaterem jest mieszkający we Lwowie Wasyl Czapłajew. Mężczyzna urodził się w Rosji, ale po służbie w sowieckim wojsku osiadł w Ukrainie. Za granicą zostały jego matka i siostry z dziećmi.
Jedna z sióstr powiedziała Wasylowi, że "Putin jest niesamowity", a on sam "zaprzedał się Stanom Zjednoczonym". – Jesteście nazistami, więc wyzwolimy was – mówiła Rosjanka. Wasyl zablokował ją w mediach społecznościowych.
Czytaj też: Ile wiedzą Rosjanie o inwazji?
Nie wszyscy Rosjanie wierzą w "specjalną operację wojskową w Ukrainie". Przyjaciele Oleksija Szmuraka, kompozytora mieszkającego w Kijowie, zaoferowali mu wsparcie i pytali, czy jest bezpieczny. Pisali, że wojna jest czymś szalonym, powodem do wstydu. Oleksij nie łudzi się jednak, że tak myśli większość Rosjan – jak sam przyznaje, jego przyjaciele żyją w liberalnej bańce.
"Ojciec nazwał mnie zdrajcą"
Historia Władimira Mirosznika pokazuje, że rodzina nie musi zostać rozdzielona granicą państwową, by zostać rozdarta przez wojnę. Jego ojciec już wcześniej wyrażał poparcie dla Putina i wierzył w kremlowską propagandę. W końcu, tydzień po inwazji Rosji na Ukrainę, Władimir zerwał z nim kontakt.
– Przestałem rozmawiać z ojcem, ponieważ nie odpowiedział na moje argumenty przeciwko wojnie, a zamiast tego nazwał mnie zdrajcą, którego należy zastrzelić w pierwszej kolejności – powiedział 25-letni student politologii dziennikowi "The Moscow Times". .
Jak zaznacza, jego ojciec od 20 lat ogląda wyłącznie stacje państwowej telewizji, na czele z programami prokremlowskich prezenterów Sołowjowa i Kisielowa. – Dość łatwo wierzy w różne teorie spiskowe. Na przykład powiedział mi pewnego dnia, że Ukraina musi zostać pokonana, ponieważ Stany Zjednoczone przygotowują broń biologiczną na terytorium Ukrainy, aby zniszczyć Rosjan – wspomina student.
"Boją się reżimu Putina"
62-letnia Natalia Iwanowna, z którą rozmawiał "The Guardian", musiała uciekać z ostrzeliwanego Charkowa. Poinformowała o tym mieszkających w Rosji rodziców i dziadków, a ci odpowiedzieli pytaniem: "Kto robi bombardowanie – nasza armia czy wasza?"
– Myślę, że boją się reżimu Putina, tak samo jak moi rodzice bali się Stalina. Teraz po prostu nie odpowiadają. Nie mam do nich złości; po prostu jest mi ich żal – komentuje Iwanowna.
Z Charkowa uciekła też Maria Krywoszejewa. Na miejscu została jej babcia, zbyt słaba, by odbyć podróż. Staruszka, oglądająca wyłącznie rosyjską telewizję, przekonywała rodzinę, że wszystko jest w porządku – w końcu "Putin tak powiedział". A potem wojsko rosyjskie zaczęło bombardować Charków.
– Ale rosyjska telewizja pokazywała wideo z kamer internetowych sprzed kilku dni i mówiła ludziom, że w Charkowie wszystko jest normalnie. Moja babcia zaczęła płakać. Powiedziała: "Nie mogę uwierzyć, że przez te wszystkie lata miałam pranie mózgu" – wspomina Maria.
"Tato, uwierz mi" – jak rozmawiać z własnym ojcem
Misza Katsurin podkreśla, że nie jest zły na ojca, tylko na Kreml i propagandę z niego płynącą. Restaurator wierzy, że jeśli wszyscy Ukraińcy będą wystarczająco cierpliwie rozmawiać z mieszkającymi w Rosji krewnymi, uda się ich przekonać, że wojna jest prawdziwa. W tym celu założył stronę papapover.com ("Tato, uwierz mi") z instrukcjami, jak takie rozmowy prowadzić.
Nie wszyscy jednak podzielają jego optymizm. Ukraiński pianista Ołeksji Szmurak zapowiada, że nie zrealizuje kolejnego projektu muzycznego w Rosji. Przynajmniej dopóty, dopóki Putin nie zostanie odsunięty od władzy, a Rosjanie nie przeproszą. Student Władimir Mirosznik mówi wprost: nie widzi szansy na odbudowanie swoich stosunków z ojcem.
- Oczywiście, przykro mi, że tak się stało, ale nie widzę możliwości zmian w najbliższej przyszłości – mówi Władimir.
Wielu Ukraińców jest zbyt rozgoryczonych postawą swoich rosyjskich krewnych, by podejmować kolejną próbę dialogu. – Gdybym pewnego dnia wysłał im zdjęcie pocisku uderzającego mnie w głowę, może tylko wtedy by mi uwierzyli. Nie chcę ich więcej widzieć. Nie chcę już z nimi rozmawiać. Nigdy im tego nie wybaczę – mówi o swoich kuzynach i ciotkach Artur Kołomicew, 28-letni fotograf z Charkowa.
Oglądaj telewizję na żywo w TVN24 GO
Źródło: TVN24 Kraków / theguardian.com / nytimes.com / NRP
Źródło zdjęcia głównego: Azov/Telegram